3. „Bilet miesięczny to trzy paczki fajek"

144 20 14
                                    

Kiedy po południu wracamy do domu, jestem zmęczona całym dniem i jedyne o czym marzę to łóżko. Na szczęście w autobusie są wolne siedzenia, więc rozkładamy się z tyłu. Opieram głowę o ramię Dawida i przymykam oczy.

- Nie za wygodnie? - Pyta.

- Byłoby idealnie, gdyby moja poduszka tyle nie gadała - odpowiadam sennie, a Dawid parska śmiechem.

- Dobrze, już się zamykam.

- Skasować bilet? - Pyta Kuba.

- Dlaczego nie możesz sobie kupić biletu miesięcznego jak my? - Odpowiada mu znużona Laura. - Jeździsz z tym wymiętym biletem całe życie i codziennie toczysz wewnętrzną walkę, czy go skasować, czy nie.

- Bilet miesięczny to trzy paczki fajek. I może nawet piwo.

- Niezły przelicznik. A wiesz na ile paczek papierosów składa się mandat? - Odzywam się, otwierając jedno oko, bo szkoda mi wzroku w drugim na patrzenie na tego błazna.

- Pewnie o wiele więcej - szczerzy zęby i chowa bilet do kieszeni. Oczywiście, nie skasował go.

Laura wkłada słuchawki i zaczyna słuchać muzyki, Kuba przegląda memy, śmiejąc się sam do siebie, więc zostaje mi towarzystwo Dawida.

- Przyjdziesz do mnie? - Proponuje. - Tata przyjechał i mówi, że stęsknił się za swoją synową.

Przewracam oczami. Pan Adam zawsze nazywa mnie swoją synową, chociaż nigdy nie byłam z Dawidem. Jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi, choć jego rodzice od zawsze traktują mnie jak własną córkę. Tak samo z moją mamą... Dawid jest dla niej jak syn.

- Jestem padnięta - wykręcam się.

- No nie bądź taka. Powiedział, że specjalnie dla ciebie zamówimy hawajską.

- Przekupujesz mnie pizzą - mrużę podejrzliwie oczy.

- Mogę przekupić cię czymś jeszcze innym, co możesz dostać po zjedzeniu pizzy - porusza brwiami, a ja momentalnie się od niego odsuwam i udaję obrażoną.

- Spadaj - rzucam tylko.

- Ale my już tak dawno...

- Twoja pamięć nie sięga do dwóch tygodni wstecz?

- No ale co ci szkodzi? Przecież to jest obopólna przyjemność, oboje na tym korzystamy.

- Ale to nie działa dobrze na naszą przyjaźń - upieram się, a on wzdycha.

- Wręcz przeciwnie.

- O czym wy mówicie? - Przerywa nam Kuba.

- O niczym, co mogłoby cię interesować - odparowuję, po czym znowu kładę głowę na ramieniu Dawida. - Przyjdę, ale na noc wracam do swojego domu.

- Zobaczymy - mówi cicho, ale i tak go słyszę.

>>>

- I co tam Weronika, jak ci się układa z moim synem? - Pyta pan Adam ze znaczącym uśmiechem.

- Tak jak zwykle - wzruszam ramionami.

- Jak na moje, to wasz związek kwitnie.

- Przyjaźń - poprawiam go. - Jesteśmy przyjaciółmi.

- No tak, oczywiście - zgadza się pan Adam dla świętego spokoju, ale pewnie i tak myśli swoje. Niestety, nie jestem w stanie nic na to poradzić.

- Idziemy do mnie? - Proponuje Dawid, na co ochoczo kiwam głową.

- A co będziecie robić? - Uśmiech pana Adama nie schodzi mu z ust.

- Tato, weź...

- Dobra, już nic nie mówię, idźcie, idźcie. Synu, masz swój zapas? Bo jak coś to możesz pożyczyć z mojej szafki nocnej...

Dawid przewraca oczami i wstaje, więc robię to samo. Idziemy do jego pokoju, w którym od razu kładę się na łóżku i zamykam oczy. Jestem taka zmęczona, że mogłabym przespać cały tydzień. Wszystko przez wf, na którym mieliśmy zaliczenie z biegania.

Jeśli miałabym wybierać, czego najbardziej nienawidzę, bez wahania odpowiedziałabym, że biegania. Kto to w ogóle wymyślił?

- Czy twój tata kiedykolwiek przestanie sypać głupimi żartami na nasz temat? - Pytam.

- Przecież znasz odpowiedź - śmieje się Dawid i kładzie się obok mnie. Zwracam twarz w jego stronę i marszczę brwi.

- Od kilkunastu lat mówi to samo - zauważam. - Kiedyś musi mu się to znudzić.

- Chyba sama w to nie wierzysz.

- No, w sumie chyba nie - wzdycham. Dawid uśmiecha się chytrze i nagle, bez ostrzeżenia, zaczyna mnie łaskotać. Okej, jest druga rzecz, której nienawidzę tak samo jak biegania - łaskotki, które mam dosłownie wszędzie i chłopak doskonale o tym wie.

Zapowietrzam się i zaczynam wierzgać, ale pochyla się nade mną i nie pozwala się wyrwać.

- Daaaaawid - śmieję się tak bardzo, że zaczynają płynąć mi łzy. - Przeeestaaań!

On jednak nie poddaje się tak łatwo i nie przerywa tortur. Wpadam na pomysł, jedyny, który zmusi go do zaprzestania. Udaje mi się przyciągnąć do siebie jego twarz i zaczynam go całować. Miałam rację - od razu się poddaje i zajmuje pocałunkiem. Opiera się łokciami po obu stronach mojej głowy, żeby nie przenosić na mnie swojego ciężaru. Wsuwa język między moje rozchylone usta, a ja jestem w stanie myśleć tylko, jak bardzo lubię to z nim robić.

- Ha! Wiedziałem! - Naraz słyszymy krzyk młodszego brata Dawida, Kamila i trzask drzwi.

CDN.

😁

can we still be friends? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz