17. „Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz"

95 15 11
                                    

Nie mogę przestać się uśmiechać od czasu naszego pocałunku z Dawidem. Mam już dosyć tej radosnej japy, którą widzę w odbiciu w lustrze. Nie powinnam się tak cieszyć, bo to i tak był jeden pocałunek, który nic nie zmieni. Dawid ma dziewczynę i to nie powinno się wydarzyć, ale jednak się stało. Czy to znaczy, że nadal coś do mnie czuje? Mam nadzieję, że tak. Nie rozumiem dlaczego to dla mnie takie ważne, ale chcę, żeby mu na mnie zależało.

O szóstej rano wychodzę z domu z dużą walizką. Jedziemy tylko na trzy dni, nie ma sensu pakować niewiadomo ilu rzeczy, ale w środku mam dodatkową torbę z żarciem - mimo tego, iż wiem, że tam gdzie jedziemy będzie sklep, wolałam się zabezpieczyć. Nic nie poradzę na to, że tak bardzo kocham jeść i jest to miłość mojego życia. Inni zadbali o alkohol - ja o żarcie.

Na przystanku spotykam Dawida, który uśmiecha się, gdy mnie zauważa.

- Hej, taka mała walizka? - Śmieje się.

- Mam tam same pyszności - szczerzę zęby.

- Łee, myślałem, że może jakieś gumki i... - nie kończy, bo dostaje z łokcia. - Ała!

- Nie bądź taki wrażliwy.

- Mam mocno unerwioną skórę.

- Ty? Chyba raczej ja, całe dzieciństwo mnie szczypałeś - przypominam mu. - Do tej pory cię za to nienawidzę.

- Oj no nie mów, że było ci ze mną tak źle. To ze mną pierwszy raz obejrzałaś porno.

- I niby to ma cię przedstawić w lepszym świetle? - Rzucam mu rozbawione spojrzenie. - Nie pogrążaj się, kochany.

Podjeżdża autobus, więc musimy na chwilę przerwać rozmowę. Dawid nie daje mi nieść mojej walizki, jak zwykle chce pokazać, że jest dżentelmenem. Taa, dobre sobie. Chciałby.

>>>

Wsiadamy do autokaru. Jak zwykle wszyscy pchają się, żeby usiąść z tyłu. Jadą dwie klasy, więc trzeba się spieszyć, żeby nie zostać wyruchanym.

- Nie będę siedzieć z tyłu! - Słyszę piskliwy głos Meli. - Siedzimy z przodu.

- Ale... - Dawid patrzy na nas z utęsknieniem.

- Nie! Siadaj tutaj i nie dyskutuj.

Dawid wzdycha i siada z przodu autokaru z Amelią. Biedny.

- HEJ! PANTOFLARZU! - Krzyczy Kuba, machając Dawidowi dziko z ostatniego rzędu. - POKAŻ PYSKA!

Dawid odwraca się i robi zbolałą minę, ale mimo wszystko pokazuje Kubie środkowy palec.

- Co za leszcz - śmieje się Kuba. - Dlatego lepiej nie mieć baby.

- Pfff, sam byś pewnie chciał - prycham.

- Ale nie taką zaborczą krowę jak Mela. Wiesz, że zabrania Dawidowi przyjaźni ze mną?

- Tak, z nami próbowała zrobić to samo, ale Dawid zbytnio się nie przejął i dalej się widujemy - wzruszam ramionami. - Wczoraj na przykład... - urywam, przypominając sobie, co zrobiliśmy. To powinno zostać tylko między mną a Dawidem.

- Co?

- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz.

- Ale... - Nie daję mu dokończyć, bo odwracam się do Laury, z którą siedzę.

- Masz prowiant? - Pyta.

- Pół walizki.

- Ja załatwiłam procenty. Ciekawe tylko z kim trafimy do domków. Mam nadzieję, że nie będą jakieś wielkie, bo nie uśmiecha mi się mieszkać z tłumem. Jedna łazienka i tyle dziewczyn - wzdycha Laura.

Mi to w sumie obojętne, bylebym nie trafiła do jednego domku z Melą, bo poleci krew, to pewne.

- Pssssst - w wąskiej przerwie między fotelami pojawia się Kuba.

- Co? - Palcem wypycham jego nos z naszej przestrzeni.

- Chcecie? - Podaje nam kubeczek po coli o wątpliwej zawartości.

- Co to jest? - Ściągam osłonkę i widzę bursztynowy napój. Piwo. Wącham je z podejrzliwą miną. - Dodałeś tu tabletkę gwałtu?

- Jakbym chciał się z tobą przespać to znalazłbym inny sposób - odparowuje, a ja przewracam oczami, po czym biorę łyka. - Mmmm, Lech Pils - oblizuję wargi. Moje ulubione piwo.

- Dobra, ja też chcę - Laura wyrywa mi kubeczek.

CDN.

can we still be friends? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz