8. „Ojej, przepraszam!"

125 19 15
                                    

Weekend spędziłam w łóżku, oglądając co popadnie na Netflixie. Przez następne dni zauważam, że Dawid omija mnie szerokim łukiem, ale nie zamierzam tego zmieniać. To nie moja wina, że się na mnie obraził... przepraszać go nie będę, bo nie mam za co. Zresztą... nienawidzę przepraszać. Strasznie ciężko mi to przychodzi, więc najczęściej obracam sprawę tak, że nie ma w niej zupełnie mojej winy. Nic nie zrobiłeś - nie musisz przepraszać, proste.

Jednak największą pustkę czuję, gdy w czwartek, na rozszerzeniu z matematyki, moje miejsce obok jest puste. Dawid postanowił usiąść z jakimś kolesiem z innej klasy. Rozszerzone przedmioty mamy z resztą drugoklasistów.

Przez obydwie godziny zwyzywałam go w myślach od najgorszych chamów i prostaków. Nie można obrażać się za takie coś, skoro to on zaczął... Jest z Amelią tylko po to, żeby mi zrobić na złość, moje gratulacje, Dawid...

Często czuję na sobie jego wzrok, ale nie odwzajemniam go, nie dam mu tej satysfakcji. Nie chcę, żeby myślał, że zabolało mnie to, co teraz robi. Skoro nie chce być już moim przyjacielem, trudno. Nie będę go zmuszać.

Zresztą, od jutra zaczynają się ferie, więc nie będę musiała go oglądać przez najbliższe dwa tygodnie. On najwyraźniej nie chce mnie już w ogóle widzieć, więc najlepiej, żeby przeniósł się ze swoją wielką miłością do innej szkoły. Wszyscy byliby zadowoleni.

No dobra, próbuję okłamać samą siebie, ale jestem zbyt dumna, żeby podejść do niego pierwsza. I nie chcę, żeby gdziekolwiek odchodził. I tak, brakuje mi go tak cholernie, że mam ochotę wrzeszczeć.

Dlaczego wszystko tak nagle się zjebało? Spędzając z nim Sylwestra, myślałam tylko o tym, jaki wspaniały rok nas czeka. W końcu będziemy pełnoletni, wszystko zacznie się zmieniać... Tak, zmieniło się. Ten dupek przestał ze mną rozmawiać.

>>>

- Co będziemy dziś robić na wfie? - Pyta Laura, kiedy trener daje nam klucz do szatni.

- A jak myślisz? - Odpowiada jej rozbawiony.

- Siatka z chłopakami - jęczy blondynka, a on parska śmiechem.

- Miło mi, że też się cieszysz - patrzy na nas po kolei. - Macie pięć minut dziewczyny i widzimy się na dużej sali na rozgrzewce!

Zaczynamy się przebierać, niestety w towarzystwie nieustannej paplaniny od Amelii. Żeby jeszcze mówiła coś wartościowego... ale od tego można się kompletnie odmóżdżyć. Dobrze, że głupota nie jest zaraźliwa, bo mielibyśmy przez nią istną epidemię.

- Dawid zaprosił mnie na ferie do Mikołajek z jego rodzicami - chwali się głośno i spogląda na mnie. Czuję ukłucie w sercu... Rok w rok, od dzieciństwa, to ja tam jeździłam z Dawidem, panem Adamem i panią Iwoną... To była nasza coroczna tradycja w ferie... Najwyraźniej każda tradycja musi mieć swój koniec. - Będziemy mieszkać w tym wypasionym hotelu...

Mam ochotę jej odpowiedzieć, żeby się nie zesrała z wrażenia, ale udaje mi się powstrzymać. Wyłączam się i po prostu przebieram w strój na wf. Jest mi piekielnie przykro, ale jak zwykle tego nie okazuję. Jestem osobą, która przeważnie trzyma wszystkie emocje w sobie, a płacze jedynie w samotności, tak żeby nikt nie widział. Nie staram się uchodzić za twardzielkę, tak po prostu mam. Nie lubię pokazywać słabości. Teraz najchętniej wróciłabym do domu, położyła się na łóżku i przepłakała pół dnia, ale muszę pokazać, że jestem silna i idę przez życie z podniesioną głową. Co mnie obchodzi Amelia, czy Dawid? No dobra, on mnie obchodzi, ale w tej chwili jestem tak wściekła i rozczarowana, że najchętniej urwałabym mu głowę.

Idziemy na dużą salę i trener każe nam przebiec pięć kółek wokół boiska. Tak jak nienawidzę biegać, tak teraz staram się wyładować podczas biegu całą złość. Jednak i tak mi się nie udaje, najchętniej przywaliłabym Dawidowi.

Dzielimy się na dwie drużyny, bo nasza klasa nie jest zbyt liczna, a połowa i tak nie ćwiczy. Dawid w końcu nie ma wyjścia i wybiera mnie do swojej drużyny. Chcę mu burknąć, że bez łaski, ale zanim to zrobię, odchodzi ode mnie na bezpieczną odległość.

>>>

Mojej drużynie idzie o wiele lepiej, niż tej drugiej. Mamy sporą przewagę.

- Serwujesz, Wilk - mówi Kuba i rzuca mi piłkę. Zastanawiam się, w jaki sposób wykonać serw, gdy zauważam przed sobą Dawida. Widzę jego tył głowy i moja wyobraźnia podsuwa mi idealny obraz... Nie zastanawiając się już dłużej, celuję prosto w głowę Dawida, wkładając w swój serw całą siłę, jaką mogę w sobie odnaleźć.

Piłka trafia tam gdzie miała, a Dawid, który się tego nie spodziewał, ląduje na ziemi.

- Ojej, przepraszam! - Wołam słodkim głosem, jednocześnie gratulując sobie w duchu.

CDN.

can we still be friends? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz