Oczy Chanyeola otworzyły się, a jego ciało wróciło do życia. Dał sobie chwilę na przypomnienie, co się stalo. Był w kawiarni. Ten chłopak, ten niski i delikatny, i piękny chłopak. Był tym piękniejszy, im bliżej Chanyeola był. Kiedy uścisnął rękę Chanyeola, wszystko zrobiło się czarne. Usiadł i zrozumiał, że zemdlał. Drugi raz w ciągu dwóch dni, Minseok i Baekhyun wpatrywali się w niego z kombinacją szoku, zaniepokojenia i dezorientacji.
Leżał na podłodze kawiarni ze zwiniętym w kulkę swetrem pod głową. Spojrzał w górę, zobaczył Baekhyuna w swoim podkoszulku i zrozumiał, że to był jego sweter. Szczenięce oczy chłopaka wróciły. Były ciężko przepełnione zmartwieniem. -Dobrze się czujesz?
Chanyeol podniósł się do pozycji siedzącej i wstał. -Jest okej. Naprawdę. -Usiadł na krześle przy stole, a Minseok i Baekhyun zrelaksowali się nieco.
-Zrobię kawę. -powiedział Minseok i wrócił za ladę. Baekhyun założył swój sweter.
Baekhyun usiadł w krześle naprzeciw Chanyeola i wpatrywał się w niego z ciekawością. Chanyeol nie był w stanie urwać kontaktu wzrokowego. Dopiero w tym cichym momencie zauważył, co się działo.
Bum-bum. Bum-bum. Bum-bum.
Serce Chanyeola biło.
Próbował pozostać spokojnym. Upewnił się, że jego oddech był wolny i regularny. Przypomniał sobie, co doktor Yoo mówił o nieprzewidywalności tej sytuacji. Ale Chanyeol nie uważał, że to było coś złego. To było dobre uczucie. Niesamowite uczucie.
-Więc. -zaczął ze skrępowaniem Chanyeol. Nie wiedział, co powiedzieć.
Jednak Baekhyun przełamał lód.
-Twoja muzyka jest cudowna. Jesteś bardzo utalentowany. -Chanyeol zrelaksował i uśmiechnął się.
-Dzięki. Jednakże produkcja to moja codzienna praca. Kocham śpiewać i grać na gitarze. -Chwila, co? Co on mówi temu chłopakowi? Kochał śpiewać i grać, ale robił to tylko, kiedy był sam. Nigdy o tym nikomu nie powiedział.
-Ach, więc się sprzedałeś. -sarkastyczny komentarz z ust pięknego chłopaka zakuł jak kolec. Radosny wyraz twarzy Chanyeola opadł, a Baekhyun natychmiast pożałował swoich słów. -Przepraszam. -Szczenięce oczy wróciły. -Kocham moją sztukę i dzięki niej przyzwoicie żyję. Moja dziewczyna chce, żebym odpuścił i zaczął pracować w firmie jej ojca. -Bekhyun potrząsnął głową. Nie mówił o tym nawet Minseokowi. Dlaczego mówił o tym facetowi, którego zna od pięciu minut?
[przyp.tłum; używając określenia 'sprzedać się', Baekhyun ma na myśli porzucenie (robienia) czegoś, co jest pasją w celu większego zarobku. Przykładowo, Baekhyun maluje za marne pieniądze, ale nie sprzedał się, żeby mieć więcej pieniędzy. Uznałam, że to wytłumaczę, bo można to źle zrozumieć.]
-Twoja sztuka jest piękna. Nie wierzę, że miałem obsesję na punkcie twojego Instagrama tak długo, a potem dosłownie na ciebie wpadłem. Twój ostatni obraz kwiatów wiśni jest olśniewający. Naprawdę jesteś utalentowany. Nie sprzedawaj się. -Chanyeol uśmiechnął się, skrępowany swoim potokiem słów. Jego serce wróciło do życia, a jego usta zaczęły żyć własnym. Spojrzał na swój zegarek. -Cholera. Muszę iść albo spóźnię się na spotkanie. -wstał równocześnie z Baekhyunem. -Ach, nie miałem okazji odpowiednio ci podziękować, mogę do ciebie zadzwonić czy coś?
Baekhyun uśmiechnął się. -Pewnie. -podał Chanyeolowi swoją wizytówkę. -Następnym razem, jak dodasz zdjęcie mojej sztuki, pamiętaj, żeby mnie oznaczyć, okej?
Baekhyun zaśmiał się, a Chanyeol uśmiechnął się do niego, po czym ruszył do drzwi.
Miał właśnie wyjść, kiedy usłyszał jak Baekhyun każe mu poczekać. Kiedy się odwrócił, zobaczył, jak drobny chłopak szybko zmierza w jego stronę, po drodze wpadając na krzesło. -Proszę. Chcę, żebyś go miał. -Baekhyun podał Chanyeolowi dokończony obraz kwiatów wiśni.
-Nie, nie mógłbym. -Chanyeol potrząsnął głową, jednak Baekhyun nalegał.
-Wygląda na to, że naprawdę ci się spodobał. Weź go. -Naprawdę mu się podobał. Bardzo go chciał.
-Dziękuję, Baekhyun.
Bum-bum. Bum-bum. Bum-bum.
Jego serce biło w jego piersi jak perkusja. Zabrał obraz, pożegnał się i pomachał do Minseoka, po czym wyszedł. Kiedy usiadł w swoim aucie, z wznoszącą się i opadającą klatką piersiową, ciężko oddychając, czuł jak jego serce zwalnia i staje. Wszystko było znów normalne. Normalne, dla specjalny, Chanyeolowy sposób.
Serce Chanyeola nie biło.
Baekhyun oparł się ciężko o swoje krzesło i niemal się przewrócił, machając swoimi kończynami szaleńczo, aby odzyskać równowagę. Minseok zaśmiał się na ten widok. -Czy ty właśnie oddałeś mu ten obraz? -spytał.
-Tak. -westchnął Baekhyun. Nie wiedział nawet dlaczego. -Jest dziwny. Jak myślisz, czemu w kółko mdleje i w ogóle?
Minseok wzruszył ramionami. -Może jest pod sporą presją w pracy.
Baekhyun uśmiechnął się do siebie. Nie był w stanie się z tym utożsamić. Nie wiedział także, jak zapłaci za czynsz w przyszłym tygodniu. Wstał. -No cóż, lepiej pójdę namalować kolejny obraz. -Kilka pędzli wypadło z jego torby, kiedy zbierał swoje rzeczy.
Kiedy wyszedł w stronę parku, minął kilku ludzi idących do kawiarni. Dziwne, pomyślał. Minseok prowadził tę kawiarnię już trzy lata, jednak nie miał zamiaru porzucić tej pracy. Lubił ją taką, jaka była i nie miał zamiaru robić absurdalnie dużych koktajli mlecznych albo stawiać wielkich, nieznośnych znaków, albo modernizować wnętrza. Kawiarnia miała drobną grupę stałych klientów, jednak daleko jej było do sukcesu. Minseok ledwo pokrywał czynsz za lokal i musiał pracować każdego dnia, całymi dniami, ponieważ nie było go stać na pracowników. Czasami Baekhyun pracował tam za darmo, jeśli ten naprawdę potrzebował paru godzin na coś ważnego. To i tak lepsze, niż sprzedać się, pomyślał do siebie, wykładając swoje rzeczy w parku. Musiał popracować nad kolejnymi kwiatami wiśni. Uznał, że chciał kolejnego dnia malować na plaży. Potrzebował nowej inspiracji.
Chanyeol popijał kawę, siedząc na swoim patio, które wychodziło na ocean. Wiatr wiał mocno, a fale uderzały w klif pod jego domem. Spotkanie poszło dobrze. Zespół był grupą utalentowanych dzieciaków, a on był podekscytowany współpracą. Nie sprzedał się. Baekhyun się mylił. Kochał to, co robił, a to przy okazji opłacało jego rachunki. Z tym nie było nic złego.
Wrócił do środka. Tiffany wyszła ze swoimi znajomymi. Była słodka, ale jej przyjaciele byli zupełnie inną historią. Próżni, puści i nudni, przestała zapraszać go na ich spotkania, bo zawsze odmawiał. Naprawdę nie rozumiał kobiet. Jak chciały wychodzić razem, w drobnych grupkach, ubrane podobnie i ćwierkające jak małe ptaki.
Zobaczył obraz, piękne kwiaty wiśni i ruszył do korytarza przy wejściu do frontu domu. Naprzeciwko drzwi wejściowych stał piękny, stary, dębowy stolik. Był ręcznie zdobiony, nieco wyblakły, z kwiatami wiśni wyrytymi wokół krawędzi i w dół nóg stołu. Znalazł go na maluteńkim targu pchlim w Japonii, i sama przesyłka kosztowała go więcej niż mebel.
Pozbył się lustra wiszącego nad nim i zastąpił je obrazem. Niebieska waza została zdjęta ze stołu, a na jej miejsce wszedł talerz z kremowej ceramiki i kawałek zniesionego wodą oceaniczną drewna, które znalazł na plaży pod jego domem. Chanyeol odszedł do tyłu, zrobił zdjęcie i dodał je na Instagrama. Opisał je prosto. "dziękuję @bbhart za to i za wszystko inne". Kliknął "udostępnij" i opublikował ten oszałamiający widok.
Patrząc się na zdjęcie, pomyślał o chłopaku. Drobnym, chodzącym cyklonie, artystycznym i grungy [przyp.tłum; od słowa grunge - styl w ubieraniu/muzyce/etc.], aroganckim i z niewyparzonym językiem, i troszczącym się. Poświęconym swojej sztuce. Swoim przyjaciołom. Martwiącym się o kogoś obcego, i wystarczająco szczodrym, żeby oddać tygodniową pracę bez zastanowienia.
Trzepot-trzepot.
Motyle wróciły.
Chanyeol wiedział, że musi go znowu zobaczyć.
CZYTASZ
hush [TŁUMACZENIE]
Fanfiction"Drzwi otworzyły się i zderzyły z Chanyeolem, sprawiając, że jego kawa rozlała się wszędzie, po jego ubraniach, po podłodze. Sprawca tej tragedii, drobny mężczyzna z brąz włosami, pozbierał szybko swoje rzeczy, które także rozsypały się wokół. -Och...