Baekhyun próbował dodzwonić się do Chanyeola milion razy. Dlaczego on nie odbierał?
Co jeśli coś mu się stało?
Co jeśli jest chory?
Muszę go znaleźć
Wziął prysznic i umył włosy. Chanyeol uwielbia ten wiśniowy szampon. Pożegnał się z Minseokiem, który wychodził do kawiarni. Co on by zrobił, gdyby nie Minseok? Ubrał się w swoje ulubione czarne rurki i puchaty sweter z kołnierzykiem w serek. Chanyeol kocha, kiedy noszę ten sweter. Złapał swój w połowie naładowany telefon i wyszedł na zewnątrz.
Baekhyun uznał, że poszukiwania zacznie od jego mieszkania. Ruszył do windy i wszedł do środka. Skrzywił się, czując zapach panujący w środku. Wypełniony był on butelkami po winie i w połowie zjedzonym ekspresowym ramenem. Mrówki wędrowały po jego koszu, a Minseok odwalił dość żałosną robotę w sprzątaniu jego wymiotów z podłogi w sypialni. Ale to były problemy na inny dzień.
Opuścił budynek i ruszył pieszo w stronę kawiarni i parku. Idąc ulicą, zauważył znajome auto zaparkowane na brzegu drogi. Czy to jest auto Chanyeola? Podszedł do niego i zauważył swój obraz na tylnym siedzeniu. To było auto Chanyeola. Serce Baekhyuna zaczęło galopować. Coś musiało mu się stać. Zaczął truchtać, potem biec, jako cel obierając park.
Przebiegł przez park, a łzy wypełniły jego oczy, kiedy minął miejsce, w którym on i Chanyeol mieli swój pierwszy pocałunek. Każdego dnia był wdzięczny, że Chanyeol był na tyle odważny i silny, aby złapać Baekhyuna i pocałować go tego dnia, przy kwiatach wiśni opadających wokół. Wtedy Baekhyun był zawstydzony, wystraszony i cichy, jednak teraz już tak nie było. Wiedział, czego chciał i pozostawało mu tylko to znaleźć.
Wyszedł z parku i w końcu stanął przed szpitalem. Oparł się o ścianę i próbował złapać oddech zanim wszedł do środka. Kiedy udało mu się uspokoić, jego telefon rozbrzmiał. Złapał go i jego serce zgubiło rytm, kiedy nazwa dzwoniącego brzmiała ♥ pcy ♥.
-Chanyeol? Wszystko w porządku? -nadal brakowało mu oddechu, kiedy odpowiedział z głosem pełnym miksu strachu i ulgi.
-Baekhyun? Tutaj doktor Yoo. Musisz przyjść do szpitala. Chodzi o Chanyeola. -serce Baekhyuna stanęło.
-Już tutaj jestem. -odpowiedział, rozłączając się i wbiegając do chłodnego lobby, w stronę OIOMu.
Chanyeol unosił się w długim, ciemnym tunelu. Czuł się, jakby śnił, jednak tak nie było. Kręciło mu się w głowie, spał i nie spał równocześnie, czuł się, jakby nigdy nie mógł już otworzyć oczu. Wydawało mu się, że usłyszał głos Tiffany gdzieś w oddali. Ktoś powiedział imię Baekhyuna. Baekhyun. Potrzebuję go. Gdzie on jest?Im dłużej się unosił, tym bliżej był końca tunelu. Było tam światło, jasne i białe, przyciągające go blisko. Było tak radośnie jasne, jak uśmiech Baekhyuna. Tak białe, jak pościel zawinięta wokół ciała Baekhyuna. Przyciągało go, jak świeży zapach wiśni. Muszę go znaleźć. Czy to tam jest? Czy on jest w tym świetle? Zaczął poruszać się szybciej, kiedy światło jaśniało. Baekhyun musi tam być. Czuję go.
Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot.
Motylki wróciły.
Baekhyun musi tam na mnie czekać.
Baekhyun znalazł doktora Yoo stojącego przed pokojem Chanyeola na oddziale terapii intensywnej. Spojrzał przez szkło i ujrzał ciało Chanyeola leżące bez życia na łóżku. Złość wzrosła w nim, kiedy odwrócił się w stronę lekarza z całą furią w oczach. -To wszystko twoja wina. Kazałeś mu trzymać się ode mnie z daleka. A TERAZ SPÓJRZ NA NIEGO. -Baekhyun zaczął płakać. -Wpuść mnie tam. Muszę tam wejść. Nie pozwolę mu umrzeć samemu. -Doktor Yoo otworzył drzwi.
-Przepraszam. - było wszystkim, co mógł powiedzieć.
Baekhyun wbiegł do pokoju i złapał dłoń Chanyeola. Była zimna i wiotka, o wiele większa od drobnych palców Baekhyuna. Pogładził zgrubienia pozostawione przez grę na gitarze, i ułożył dłoń na policzku Chanyeola. -Przepraszam, Chanyeol. Nigdy nie powinienem pozwolić ci odejść. Powinienem był walczyć, ale tego nie zrobiłem i zobacz, co zrobiłem. -łzy spłynęły po jego policzkach.
-Kocham moją piosenkę. Będę słuchać jej codziennie. Kiedy będę za tobą tęsknić, usiądę na plaży, puszczę ją i będę udawać, że jesteś tam ze mną. -ścisnął mocno jego dłoń, ale to nie wystarczyło.
Baekhyun zaczął odrywać rurki i kable od ciała Chanyeola. Zerwał monitory z jego piersi i pogładził okrągłe ślady, które pozostawiły. Kiedy wiedział, że Chanyeol jest uwolniony z medycznych okowów, wspiął się na łóżko. Rozsunął nogi Chanyeola i ułożył się między nimi, układając swoje ciało na jego ciele, owijając ramiona ciasno wokół ciała mężczyzny, którego kochał tak bardzo.
-Tak bardzo przepraszam. Chciałbym, żebyś mógł zabrać mnie ze sobą. Chanyeol, błagam, nie zostawiaj mnie. -jego ciało zadrżało, kiedy zapłakał. Jego ramiona zacisnęły się mocniej, kiedy podciągnął się wyżej, aby ucałować blady policzek Chanyeola. Zamknął oczy, trzymając większego mężczyznę w swoich drobnych ramionach i zastanawiając się, ile czasu im zostało.
Tunel był krótszy, a światło jaśniejsze. Chanyeol wiedział, że Baekhyun tam był. Motyle w jego piersi walczyły o wolność, a jego zmysły były ożywione cudownym zapachem wiśniowego szamponu Baekhyuna. Nie mógł go zobaczyć, ale czuł go, czuł wagę Baekhyuna na swoim ciele, jego ramiona ściskające go desperacko, pięknie delikatne różowe usta Baekhyuna przyciśnięte do jego policzka. Jest tutaj. Wiem to. I wtedy nadszedł tego dowód.
Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot.
Serce Chanyeola zaczęło bić.
Baekhyun czuł to. Przycisnął głowę do piersi Chanyeola i zachłysnął się powietrzem, słysząc magiczny dźwięk bicia serca Chanyeola. Poczuł, jak ten porusza się pod nim i wtedy duże, silne ramiona owinęły się wokół drobnego, drżącego ciała Baekhyuna.
-Baekhyun? Śniłem o tobie. -powiedział Chanyeol złamanym głosem. -Ale to nie był sen. Naprawdę tutaj jesteś.
Baekhyun uśmiechnął się w pierś Chanyeola.
-Jestem tutaj. Zawsze będę. Już nigdy cię nie zostawię.
CZYTASZ
hush [TŁUMACZENIE]
Fanfiction"Drzwi otworzyły się i zderzyły z Chanyeolem, sprawiając, że jego kawa rozlała się wszędzie, po jego ubraniach, po podłodze. Sprawca tej tragedii, drobny mężczyzna z brąz włosami, pozbierał szybko swoje rzeczy, które także rozsypały się wokół. -Och...