017

1K 167 13
                                    

Chanyeol krzątał się w kuchni, zbierając rzeczy, których potrzebował, rozpraszany widokiem Baekhyuna na patio. Słońce zmierzchało w piękne, niedzielne popołudnie i rozkoszowali się swoim ciągłym towarzystwem ponad 24 godziny.

Doświadczył magii pierwszej nocy spania z ciałem Baekhyuna przyciśniętym do swojego i jego sercem bijącym w ciemności. Obudził się bardziej żywy niż kiedykolwiek. Pływali przy plaży, pili kawę na patio i teraz Chanyeol gotował, kiedy Baekhyun upamiętniał zachód słońca na swoim panoramicznym płótnie. 

Chanyeol był bardziej zainteresowany oglądaniem malującego Baekhyuna niż krojeniem warzyw leżących przed sobą. Był zachwycony talentem wylewającym się z chłopaka. Pomyślał smutno o rzeczach, które pamiętał, że Baekhyun mówił o sobie. Wszystkie rzeczy, które inni o nim mówili.

'"Moja dziewczyna chce, żebym rzucił malowanie i przyjął pracę w firmie jej ojca."

"Nie jestem wyjątkowy. Jestem spieprzony. I jestem katastrofą."

"Jestem takim frajerem."

"Jessica zawsze mówiła o tym, jaki frajerem jest. Z jego sztuką, która nie spłacała rachunków, siedzący w swoim małym, brzydkim mieszkaniu jedzący ekspresowy ramen, pracujący w kawiarni swojego kolegi za darmo."

Czy naprawdę wierzył w te wszystkie rzeczy, które były powiedziane do niego i o nim? To raniło serce Chanyeola, nadal biorąc małe kroczki wewnątrz swojej klatki piersiowej, kiedy pomyślał o ludziach mówiących te wszystkie rzeczy. Powiedziałby mu milion razy jak niesamowity jest, gdyby to wystarczyło, żeby ten mężczyzna zrozumiał, kim naprawdę był.

Baekhyun odwrócił się i zmrużył oczy w stronę zachodzącego słońca. Kiedy zauważył Chanyeola obserwującego go, odwrócił się, aby mu pomachać, łokciem zahaczając o płótno, niemal posyłając dwie godziny pracy na zniszczenie w kontakcie z podłogą. Uśmiechnął się nieśmiało, ratując płótno i układając je spowrotem na stołku barowym, którego używało jako prowizorycznej sztalugi.

Zdecydowanie wyjątkowy, pomyślał Chanyeol, śmiejąc się cicho do siebie. Zdecydowanie nie spieprzony. Trochę katastrofa.

Baekhyun zamierzał złapać odpowiednie światło, a Słońce szybko zachodziło. Zmarszczył brwi w głębokim zamyśleniu. Nie słyszał, jak Chanyeol wymknął się na patio za nim, nie słyszał ledwo słyszalnego pstryknięcia z telefonu Chanyeola, nie usłyszał kroków za sobą. Poczuł, jednakże, ciepło ramion Chanyeola, kiedy te owinęły się wokół jego ciała. Odwrócił się, aby być z nim twarzą w twarz, kiedy ten uśmiechnął się do niego. -Twój obraz jest piękny. -powiedział cicho Chanyeol. 

-Ty jesteś piękny. -wymamrotał Baekhyun w jego pierś. Udało mu się skończyć swoją pracę kiedy ostatnie światło znikało. Podniósł głowę, aby spojrzeć na Chanyeola, który wpatrywał się w horyzont z drobnym uśmiechem migocącym na ustach. Głowa Baekhyuna była ciasno przyciśnięta do jego piersi, gdzie doświadczał sytuacji, którą stworzył, niezwyczajnego, jednak nie niepożądanego postępu, wydarzenia, które zmieniło życie Chanyeola na zawsze.

Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot.

To brzmiało pięknie, magicznie, niesamowicie i przerażająco. Kiedy Baekhyun przycisnął się bliżej, zmartwienie przejęło kontrolę nad jego umysłem. Tak długo Chanyeol miał się dobrze. Był wysportowany i zdrowy w swój wyjątkowy sposób. Teraz wszystko się zmieniło.

Co jeśli to przeciąża jego serce?

Co jeśli stanie, kiedy ja tutaj będę?

Co jeśli sprawiam, że jest chory? Albo gorzej?

hush [TŁUMACZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz