ROZDZIAŁ DRUGI

6.4K 573 2.1K
                                    

Harry'ego obudził dźwięk ćwierkających ptaków, który rozbrzmiał w pokoju. Ziewnął i przeciągnął się, zanim nie wyłączył budzika. Wiedział, że jest równo szósta trzydzieści. Miał dziś dużo pracy.

Papierkowa robota czekała go w kancelarii, musiał przygotować się do spotkania z klientem o piętnastej, a wieczorem obiecał, że pojawi się u znajomych na kolacji. Prawdopodobnie mają jakąś sprawę, dlatego zaprosili go do siebie. Westchnął.

- Może powinienem kupić kota? – Zapytał. Jego głos odbił się echem po pustym mieszkaniu. Skrzywił się, myśląc o swojej samotności. Brakowało mu kogoś obok siebie, kiedy się budził. I kiedy wracał z pracy. Brakowało mu kawy w słoneczny poranek razem ze swoją drugą połówką. Brakowało mu gotowania, bo gotowanie tylko dla siebie wydawało mu się bez sensu. Brakowało mu...

Musiał przestać o tym myśleć.

Wstał i podszedł do szafy. Otworzył ją i delikatnie przejechał po wszystkich koszulach, które posiadał. Wszystkie w jasnych, barwach. Stonowane, delikatne. Wiele z nich było białych, tych, które zakładał do sądu i ważniejsze spotkania. Kochał je wszystkie. Kochał swoją elegancję.

Może jedynie nie kochał swoich garniturowych spodni. Jedynie je lubił. O wiele bardziej wolał swoje dżinsy i zakładał je, kiedy tylko mógł. Nikomu w firmie to nie przeszkadzało, i tak przez większość czasu siedział przy biurku. Myśląc o tym, jego kark zabolał. Harry zdecydowanie powinien wybrać się na jakiś masaż. Albo wrócić do ćwiczeń.

Prychnął, nie miał czasu, ani chęci do ćwiczeń.

Wyciągnął białą koszulę z czarnymi guzikami i położył na łóżku, tuż obok idealnie wyprasowanych, czarnych spodni. To jego strój na dziś.

Może powinien się wziąć za siebie? Może powinien odsunąć od siebie tą niechęć do ćwiczeń? Pójść na siłownię? Zadbać o siebie? A może tam właśnie znajdzie miłość swojego życia? Nie od dziś wiadomo, że na siłowni można znaleźć kilku nieziemsko przystojnych mężczyzn. Może to był właśnie klucz do jego szczęścia? Siłownia i wysoki, muskularny przystojniak? Ochrona Harry'ego?

A może Harry już znalazł kogoś takiego? Kogoś kto...

Wychodząc z łazienki po porannej toalecie, usłyszał telefon stacjonarny. Jego serce przyspieszyło, chociaż tak naprawdę nie miało takiego powodu.

A może miało, co?

Ostrożnie podszedł do komody i wziął urządzenie do ręki. Uśmiechnął się widząc swój numer komórki i poprawił swoje włosy. Dopiero wtedy odebrał połączenie.

- Halo? – Czułość wyczuwalna była w jego głosie. Co do tego nie było wątpliwości.

- Witaj, Harry. - Głos w słuchawce był taki, jakim go zapamiętał. Przyjemny, odrobinę wysoki i brzmiący, jakby Louis przez cały czas się uśmiechał. To głupie, bo słyszał go tylko raz, wczorajszego wieczora i już go zapamiętał.

- Czym sobie zasłużyłem na ten telefon o... - Zerknął na swój drogi zegarek na nadgarstku. - O siódmej rano?

- Oh, myślę że to zasługa twoich pięknych oczu.

- Myślałem, że byłem za daleko, byś dostrzegł moje oczy? - Harry zarumienił się odrobinę, przechodząc do swojej sypialni, by się przebrać.

- Mam sokoli wzrok. - Odparł Louis. Harry zachichotał, kiedy kontynuował. - To wprawdzie było trudne, ponieważ strzelałeś gromami w każdego, kto na ciebie spojrzał... No i miałem wrażenie, że akurat w tamtym momencie były czerwone, ale nawet gdyby były czerwone i strzelały pociskami to i tak byłyby piękne.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz