ROZDZIAŁ SZESNASTY

3.6K 342 1.7K
                                    


Harry stał przed kontuarem, przeglądając listy, które przyszły do niego tego dnia. Danielle mówiła coś ożywiona, ale on zupełnie nie mógł się na tym skupić. Żadna koperta nie przypominała tej, która przyszła do niego wcześniej. Tej z kartką pocztową od Louisa. Mężczyzna nie kłamał, wiedział to. Więc gdzie podziewały się wszystkie kartki?

- Danielle? – przerwał w końcu jej paplaninę. – Nic więcej do mnie nie przyszło?

- Nie ma nóg, to nie przyszło. – warknęła, z hukiem zatrzaskując dziennik. Widocznie zauważyła, że myślami był gdzie indziej i kompletnie nie interesowały go jej historie o jej dziewczynie. – Pytasz mnie o to ciągle.

- Bo powinno przyjść kilka listów do mnie, już dawno temu. – westchnął, patrząc na nią z zastanowieniem... - A może...

- Ach, wybrałabym się nad morze... - dziewczyna oparła się o fotel i zaczęła wachlować najnowszą gazetą. – Morze, plaża i żar nieba, czego więcej mi potrzeba...

- Masz może klucze do gabinetu Alexandra? – zapytał, opierając się o blat z szerokim uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie i pokręciła głową.

- Zakazał mi dawać klucze komukolwiek, zwłaszcza tobie... - nerwowo spojrzała na gablotkę obok monitora swojego komputera i krzywo się uśmiechnęła. – Sorry, matadory. Muszę cię odesłać z kwiatkiem tym razem...

- A jeśli... - odchrząknął, nachylając się jeszcze bardziej. Z satysfakcją zauważył, że policzki dziewczyny barwią się na uroczy, różowy kolor. – A jeśli...

Przerwał mu dźwięk windy. Poderwał się i gwałtownie odwrócił, bojąc się, że Alexander jednak postanowił wrócić do biura pomiędzy rozprawami. Zdecydowanie mógł mieć przez to przekichane. Sytuacja między nimi nie była najlepsza, a to jedynie pogorszyłoby sprawę.

- Dlaczego w windzie stoi ogromny miś? – zapytała Danielle. Założyła ręce na biodra i zaczęła iść w kierunku drzwi. Pisnęła, gdy nagle zza ramienia białego pluszaka wyskoczyła głowa Louisa.

- Ale MISIĘ nic nie chce! – wykrzyknął, przeciskając się przez drzwi. – Haroldzie, będziesz tak stał, czy łaskawie mi pomożesz?

- Już, już. – Harry zaśmiał się, jednym zwinnym ruchem biorąc srebrny kluczyk z otwartej gablotki i minął zszokowaną Danielle. Stała z otwartymi ustami jak zamrożona, nie spuszczając wzroku z maLOUtkiego.

- Czemu przytarachałeś tu misia? – spytał Harry, pochylając się i składając na jego ustach delikatny pocałunek. Louis puścił mu oczko i wyszczerzył się.

- Żebyś miał się do kogo tu przytulać, gdy mnie nie ma obok. Jesteśmy tej samej wielkości, tylko on jest trochę grubszy...

Harry zaśmiał się i wskazał na Danielle. Odchrząknął niezręcznie, widząc, że ciągle nie zmieniła swojej pozycji.

- Danielle.. – zaczął cicho, próbując przywołać ją do porządku. – Danielle?

- Wydaje mi się, że się zawiesiła.. – teatralnie wyszeptał Louis. – Możemy teraz obrabować całą firmę i uciec w stronę zachodzącego słońca, a ona nawet nie zauważy.

- Co ty masz z tym rabunkiem? – Harry pokręcił głową i wskazał na swoje biuro. – Zapraszam w moje skromne progi.

Odprowadził go wzrokiem i uśmiechnął się, gdy zobaczył jak Louis wręcz w podskokach przemierza pomieszczenie i wchodzi do jego gabinetu. Mógł się założyć, że gdy wejdzie do środka, Louis będzie kręcił się na jego krześle obrotowym. Był tego pewien.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz