- Nie znałem tego miejsca! – wykrzyknął mu do ucha Louis; siedzieli w zbyt małej dla ich szóstki loży. W tle słychać było głos dość mocno podpitej dziewczyny, która śpiewała jedną z piosenek Aerosmith. – Jest nowe?
- Nie wiem? – Harry otarł się nosem o jego ucho i przyciągnął mężczyznę bliżej siebie. Posadził sobie go na kolanach, by móc chociaż odrobinę odgrodzić się od Camille, która nie spuszczała z niego wzroku. – Nigdy tu nie byłem!
- Otworzyli to miejsce jakiś miesiąc temu. – wtrącił się Zayn, unosząc kufel piwa. – Znajomi nam je polecili.
- Nasza trójka kocha bary karaoke i za czasów studiów bywaliśmy w nich dość często. – powiedział Liam, uśmiechając się do Zayna, który położył dłoń na jego udzie. Harry miał ochotę zwymiotować od ilości słodyczy emanującej od tej dwójki, dlatego przyłożył czoło do głowy Louisa i zamknął oczy, wdychając jego słodki zapach.
- Mogłem się domyślić! – głos Louisa był pogodny, Harry automatycznie się uśmiechnął. – Harry ma świetny głos!
- To nic w porównaniu do tej dwójki. – Harry uśmiechnął się, wskazując głową na swoich przyjaciół. – Poczekaj, aż zaczną śpiewać Savage Garden.
- Truly Madly Deeply – Louis uniósł brew i zerknął na Zayna, który szeptał coś do ucha Liama. – Chcę to zobaczyć.
- Są świetni. – Harry wyszczerzył się, kiedy Louis ułożył dłoń na jego policzku.
- My też powinniśmy coś zaśpiewać. – powiedział cicho, patrząc mu prosto w oczy. Harry odchrząknął zmieszany.
- Co takiego?
- Coś wymyślę. – wzruszył ramionami i zaczął nucić mu do ucha, chociaż nie było to potrzebne. Trwała właśnie krótka przerwa na zmienienie baterii w mikrofonie, więc na sali było całkiem cicho. Where have all the good men gone and where are all the gods?
- O nie... - jęknął Harry, śmiejąc się, gdy Louis wyrzucił ramiona w dramatycznym geście i zaczął śpiewać Holding Out For A Hero na cały głos. Kilka pijanych osób dołączyła do niego.
- I need a hero. I'm holding out for a hero'til the end of the night... - usta Harry'ego go uciszyły. Całowali się wśród pijanego tłumu, śpiewającego Bonnie Tyler. „Znajdźcie sobie pokój" rozbrzmiało gdzieś obok, ale nie przejęli się tym, zbyt zajęci jęczeniem w swoje usta.
- Mogę się dołączyć? – głos Camille zdecydowanie ostudził ich zapał. Louis wywrócił oczami i ostentacyjnie założył rękę na kark Harry'ego.
- Zapnij rozporek, Lala. – powiedział tylko, puszczając jej oczko. Dziewczyna warknęła rozdrażniona, mrużąc na Louisa oczy.
- Nie mogę tego zrobić, może ktoś chciałby się pobawić. – powiedziała głośno, spoglądając wprost na czerwonego z zażenowania Harry'ego.
- Myślę, że.. – zaczął Louis, ale przerwał im donośny głos i huk kufli, które farbowany blondyn położył na stoliku przed nimi.
- Sto lat was szukałem! Mogliście bardziej się schować, to bym was wcale nie znalazł! – wycelował palec w Louisa, udając pry tym groźną minę. – Mógłbyś odczytywać czasem wiadomości, nie wiedziałem ile piwerków mam wziąć!
- Był zajęty ssaniem twarzy Hazzy. – mruknęła Camille, poprawiając biust. Niall przeniósł na nią wzrok i zamarł. Jego oczy wytrzeszczyły się w komiczny sposób, a twarz pobladła, by momentalnie zmienić kolor na krwistoczerwony. Pisnął i opadł na krzesło, nie przejmując się „to zajęte" ze strony kobiety przy stoliku obok.
CZYTASZ
O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔
FanficHarry ma poważny zawód i zdanie innych ma z tym coś wspólnego. Ah! I wtedy ktoś znajduje jego telefon i sprawy zaczynają przybierać inny obrót. Krótkie i lekkie. miłość męsko- męska