ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

3.9K 328 1.6K
                                    

- Nie znałem tego miejsca! – wykrzyknął mu do ucha Louis; siedzieli w zbyt małej dla ich szóstki loży. W tle słychać było głos dość mocno podpitej dziewczyny, która śpiewała jedną z piosenek Aerosmith. – Jest nowe?

- Nie wiem? – Harry otarł się nosem o jego ucho i przyciągnął mężczyznę bliżej siebie. Posadził sobie go na kolanach, by móc chociaż odrobinę odgrodzić się od Camille, która nie spuszczała z niego wzroku. – Nigdy tu nie byłem!

- Otworzyli to miejsce jakiś miesiąc temu. – wtrącił się Zayn, unosząc kufel piwa. – Znajomi nam je polecili.

- Nasza trójka kocha bary karaoke i za czasów studiów bywaliśmy w nich dość często. – powiedział Liam, uśmiechając się do Zayna, który położył dłoń na jego udzie. Harry miał ochotę zwymiotować od ilości słodyczy emanującej od tej dwójki, dlatego przyłożył czoło do głowy Louisa i zamknął oczy, wdychając jego słodki zapach.

- Mogłem się domyślić! – głos Louisa był pogodny, Harry automatycznie się uśmiechnął. – Harry ma świetny głos!

- To nic w porównaniu do tej dwójki. – Harry uśmiechnął się, wskazując głową na swoich przyjaciół. – Poczekaj, aż zaczną śpiewać Savage Garden.

- Truly Madly Deeply – Louis uniósł brew i zerknął na Zayna, który szeptał coś do ucha Liama. – Chcę to zobaczyć.

- Są świetni. – Harry wyszczerzył się, kiedy Louis ułożył dłoń na jego policzku.

- My też powinniśmy coś zaśpiewać. – powiedział cicho, patrząc mu prosto w oczy. Harry odchrząknął zmieszany.

- Co takiego?

- Coś wymyślę. – wzruszył ramionami i zaczął nucić mu do ucha, chociaż nie było to potrzebne. Trwała właśnie krótka przerwa na zmienienie baterii w mikrofonie, więc na sali było całkiem cicho. Where have all the good men gone and where are all the gods?

- O nie... - jęknął Harry, śmiejąc się, gdy Louis wyrzucił ramiona w dramatycznym geście i zaczął śpiewać Holding Out For A Hero na cały głos. Kilka pijanych osób dołączyła do niego.

- I need a hero. I'm holding out for a hero'til the end of the night... - usta Harry'ego go uciszyły. Całowali się wśród pijanego tłumu, śpiewającego Bonnie Tyler. „Znajdźcie sobie pokój" rozbrzmiało gdzieś obok, ale nie przejęli się tym, zbyt zajęci jęczeniem w swoje usta.

- Mogę się dołączyć? – głos Camille zdecydowanie ostudził ich zapał. Louis wywrócił oczami i ostentacyjnie założył rękę na kark Harry'ego.

- Zapnij rozporek, Lala. – powiedział tylko, puszczając jej oczko. Dziewczyna warknęła rozdrażniona, mrużąc na Louisa oczy.

- Nie mogę tego zrobić, może ktoś chciałby się pobawić. – powiedziała głośno, spoglądając wprost na czerwonego z zażenowania Harry'ego.

- Myślę, że.. – zaczął Louis, ale przerwał im donośny głos i huk kufli, które farbowany blondyn położył na stoliku przed nimi.

- Sto lat was szukałem! Mogliście bardziej się schować, to bym was wcale nie znalazł! – wycelował palec w Louisa, udając pry tym groźną minę. – Mógłbyś odczytywać czasem wiadomości, nie wiedziałem ile piwerków mam wziąć!

- Był zajęty ssaniem twarzy Hazzy. – mruknęła Camille, poprawiając biust. Niall przeniósł na nią wzrok i zamarł. Jego oczy wytrzeszczyły się w komiczny sposób, a twarz pobladła, by momentalnie zmienić kolor na krwistoczerwony. Pisnął i opadł na krzesło, nie przejmując się „to zajęte" ze strony kobiety przy stoliku obok.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz