- Dalej cię nie lubię, wiesz o tym? – krzyknął blondyn. Harry pokiwał głową, ponieważ tak, wiedział, że schrzanił. Wiedział, że zrobił źle, ale chciał to naprawić. Był gotowy to naprawić. Przygotowywał się do tego prawie tydzień. Cholerny tydzień, podczas którego znalazł Nialla Horana, przeprosił go z całego serca, zapłacił za wszystko i przekonał go, by pomógł mu w tym cholernym planie.
- Wiem! – odkrzyknął głośno, by mężczyzna usłyszał go mimo hulającego wokół wiatru. Jego włosy fruwały na wszystkie strony, mimo kasku, który powinien trzymać je w miejscu. Dłońmi kurczowo trzymał się drzwiczek.
- Jesteś pewien, że mi się uda? – Harry odwrócił się do Nialla, który wywrócił oczami i wzruszył ramionami. W innych okolicznościach Harry byłby niezwykle wściekły, ale teraz naprawdę go potrzebował. Nie mógł wszcząć kłótni. Musiał siedzieć cicho.
- Nieważne. – mruknął do siebie i zamknął oczy.
To, co właśnie robił, było najdziwniejszą rzeczą, jaką zrobi w życiu. Nie miał pojęcia, czy to cokolwiek da, ale wierzył, że Louis wybaczy mu wszystkie krzywdy, które wyrządził. Jeden krok, który sprawi, że Louis zobaczy, że Harry się nie boi. Już się nie boi.
Zajęło mu to zbyt dużo czasu.
Skrzywdził nie tylko siebie, ale i Louisa. To jest ten moment, kiedy musi przezwyciężyć swój strach. Jeśli to zrobi, później nie będzie już problemu. Nie chce już usychać z tęsknoty za Louisem. Nie chce widzieć jego zdjęcia w gazecie i czytać artykułów o skończonych pracach rozbudowy paryskiej opery.
Znaczy chce. Ale chce też mieć możliwość pogratulowania mu. Powiedzenia, jak bardzo jest z niego dumny. Może nie tylko powiedzenia, ale pokazania mu tego w inny, bardziej dogłębny sposób.
Harry był gotowy.
Albo nie był.
Otworzył oczy, a jego serce biło tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Nie wierzył, że znowu to robi. Nie wierzył, że wpadł na coś takiego. Wiedział, że musi to zrobić, ale czy to było bezpieczne? Niby przeszedł krótkie szkolenie i robił to już, ale.. Ale wtedy był obok niego Louis. Trzymał go w ramionach i szeptał do ucha słowa, które niekoniecznie mu pomagały, ale przynajmniej dzięki temu Harry miał świadomość, że ktoś obok niego jest i go nie zostawi.
Odchrząknął i poprawił swój różowy kombinezon. Widział, że zbliżają się do celu. Krótkie sekundy dzieliły go od zrobienia kroku do przodu. Wzdrygnął się, kiedy poczuł wiatr na odsłoniętej skórze. Zacisnął powieki, próbując uspokoić swe szalejące serce.
Co powinien zrobić? Jak to było? Miał wrażenie, że w jednej chwili zapomniał o wszystkim, o czym mówił Niall. Zapomniał o wszystkim, co dawno temu robił Louis, będąc obok niego w tej samej sytuacji.
Louis.
To właśnie na tym osobniku powinien się skupić. Harry robi to wszystko dla niego. Może umrzeć, może się pokaleczyć. Wszystko może pójść nie tak... Ale Harry i tak to zrobi. Zrobi to, ponieważ musi coś udowodnić. Coś bardzo ważnego.
- Zbliżamy się do celu! – usłyszał przytłumiony głos Nialla. Harry miał ochotę zapłakać. Ta chwila przyszła zdecydowanie za szybko. Dlaczego wpadł na taki durny pomysł?
Spojrzał w dół, ale nie zobaczył pola pięknych, żółtych kwiatów. Nie zobaczył zielonej łąki oraz rosnących gdzieniegdzie krzaków i drzew owocowych. To nie było to samo miejsce. Teraz widział tylko szary beton. Beton, trochę zielonej trawy. Budynki i maciupeńkie samochody.
CZYTASZ
O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔
FanfictionHarry ma poważny zawód i zdanie innych ma z tym coś wspólnego. Ah! I wtedy ktoś znajduje jego telefon i sprawy zaczynają przybierać inny obrót. Krótkie i lekkie. miłość męsko- męska