ROZDZIAŁ SZÓSTY

4.9K 451 1.1K
                                    

Dla DirectionQween  bo twój żart rozbawił mnie do łez. xx

~~~~~~

Serce Harry'ego biło szybko.

Nie.

Serce Harry'ego biło jak oszalałe. Miał wrażenie, że zaraz wyskoczy z jego piersi. Zamknął oczy, próbując chociaż odrobinę uspokoić swoje drżące ciało. Nie mógł uwierzyć, że się na to zgodził. Dlaczego się na to zgodził?!

Cholerny Louis i jego cholernie kiepskie pomysły! Cholerne, niebieskie oczy, którym Harry uległ! Złość na siebie ogarnęła go całego. Połknęła w całości. Kłębek nerwów. Tak można było to nazwać. Agh, dlaczego on się na to zgodził?!

Było mu niewygodnie i niesamowicie głośno. Pragnął zatkać sobie uszy. Priorytetem jednak było mocne trzymanie się czegoś bardziej... Statycznego? Jego myśli wirowały, nie wiedział, czy cokolwiek z tego było poprawne. Czy cokolwiek miało sens.

Nie.

Miał dosyć i chciał uciec z tego miejsca dokładnie w tej chwili. Zaczął poruszać się niespokojnie, jednak Louis otoczył go swoimi ramionami i zapewnił, że wszystko jest w porządku. Harry chciał uderzyć go w tą piękną twarz.

Cholernie piękną i głupią twarz.

Żelaznym uściskiem objął swoją dłonią rączkę umocowaną na dachu i zacisnął mocniej powieki. Poczuł, że Louis się porusza i nagle w jego ciało uderzyło mroźne powietrze, a huk stał się ogłuszający.

Tak, jeszcze bardziej ogłuszający, a miał wrażenie, że to niemożliwe.

Znowu: Dlaczego on się na to zgodził?

- Louis! – Wrzasnął, wiercąc się na jego kolanach. Miał tego wszystkiego dość. Chciał do domu. Chciał do swojego łóżka. Chciał butelki wina. Chciał..

- Otwórz oczy, Słońce! – Krzyknął Louis do jego ucha, delikatnie pocierając kółeczka na jego brzuchu. Harry jęknął i liczył w głowie do dziesięciu, by chociaż trochę się uspokoić. Jakby to komukolwiek kiedykolwiek pomogło. Nadzieja umiera ostatnia, czy jakoś tak.

Ewentualnie, jakby to powiedziała Danielle: nie trać nadziei bo jutro jest jutro.

Bardzo, kurwa, pomocne.

Powoli rozchylił powieki i spojrzał w dół, na ręce, które go oplatały.

Były drobne, spokojnie sunęły po brzuchu Harry'ego, który odziany był w różowy kombinezon. Gdy zobaczył go po raz pierwszy, zaśmiał się i zapytał, czy to żart. Louis wtedy uniósł brew i wcisnął mu go do rąk, pokazując szatnię.

Harry stał dobre dziesięć minut, tępo wpatrując się w odzienie. Dość niespotykane odzienie, trzeba dodać. No bo halo, czy to napewno męski kostium?

- Pięknie wyglądasz, Słońce! Powinieneś częściej zakładać różowy! – Powiedział, gdy kilka minut później spotkali się w głównej hali. Kombinezon Louisa był niebieski i Harry naprawdę chciał się kłócić, ale z drugiej strony, komplement Louisa sprawił, że wziął to za opcję. Mógł zacząć zakładać trochę wyraźniejsze kolory.

Nawet, jeśli zaczynał od różowego kombinezonu...

Jego myśli zostały przerwane.

Wzdrygnął się, gdy niebieskooki przyciągnął go bliżej siebie i chwilę później, sięgnął po klamkę i silnym ruchem otworzył drzwi. Serce Harry'ego stanęło, a wiatr uderzył w całe jego ciało. Pisnął, przytulając się mocniej do Louisa.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz