ROZDZIAŁ ÓSMY

4.9K 412 1.3K
                                    


Harry siedział w kawiarni niedaleko gmachu sądu. Właśnie skończył spotkanie z klientem. To śmieszne, że przez cały ten czas myślał tylko o jednym – o tym, co robi w tej chwili Louis. Tęsknił za nim. W pewnym sensie tak, brakowało mu go. Nie mógł doczekać się kolejnego spotkania.

Dalej nie rozmawiali. Minęły cztery dni. O cztery za długo. Potrzebował jego głosu do normalnego funkcjonowania. Myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół tego. Dlaczego więc ciągle zwlekał? Już dawno powinni mieć za sobą tę rozmowę.

A jednak.

Zerknął na telefon, który wyświetlił mu wiadomość od mamy. Przypominała o rodzinnym spotkaniu w weekend, na którym powinien się pojawić. Westchnął i zablokował ekran.

Podniósł filiżankę do ust i skrzywił się, gdy dostrzegł, że była pusta. Przywołał kelnera i poprosił o kolejną kawę. Stukał palcami o blat, bijąc się myślami. Zadzwonić? Nie zadzwonić?

- Dziękuję – powiedział, gdy niebieska filiżanka znów stanęła przed nim. Patrzył na nią, przypominając sobie barwę oczu Louisa.

Zadzwonić?

Nie zadzwonić?

Zadzwonić?

Nie zadzwonić?

Był takim kretynem.

Wziął telefon i wybrał numer. Nie mógł być taką ciapą.

Nie tym razem.

Jego serce przyspieszyło.

(Skąd wiedziałeś, że potrzebowałem adrenaliny?)

- Halo? Coś się stało? – usłyszał pytanie. Harry automatycznie się uśmiechnął. Zdecydowanie tęsknił za tym głosem. Jak on mógł wytrzymać cztery dni bez tego głosu? Jak mógł wytrzymać tyle lat bez tego głosu?

- Nie, wiesz... Pomyślałem.. – zaczął, jednak zatrzymał się, słysząc jakiś huk, a po nim głośny syk – Wszystko w porządku?

- Czekaj, uderzyłem głową w sufit – jęknął Louis. Harry wyobraził sobie, jak pociera swoją głowę ze skwaszoną miną. Uśmiechnął się, a potem przyszła mu do głowy kolejna myśl. Uderzył w sufit? Był w domku dla lalek? Jakie pomieszczenie inne mogłoby mieć metr czterdzieści?

- Gdzie jesteś? – zapytał, hamując swój śmiech. Wyobraził sobie Louisa w sukience i to zdecydowanie nie było czymś, o czym powinien myśleć w tym momencie.

Sukienka i różowe paznokcie?

Nie, nie może myśleć o takich rzeczach.

Spojrzał na swoje dłonie. Kilka razy myślał o tym, jakby to było gdyby pomalował paznokcie. Czy czułby się wtedy piękniejszy? Czy miałby uczucie wolności?

- W operze – głos Louisa był teraz wyraźniejszy, a szum zniknął. Harry zgadywał, że szatyn wszedł do innego pomieszczenia.

- Co tam robisz?

- Mamy ją rozbudować. Duży projekt. Jak się masz? – słyszał w jego głosie uśmiech. Jeśli Harry miał jakiekolwiek wątpliwości wcześniej, to właśnie się ich pozbył. Cieszył się, że zadzwonił.

- W porządku. Mieliśmy się zdzwonić ale... Może przeszkadzam? – zagryzł wargi, pocierając ciepłe naczynie z kawą. Zrobiło mu się głupio.

Harry jest ostatnio tak bardzo niezdecydowany..

- Skądże. Chciałem zadzwonić, ale nie miałem czasu – usta Harry'ego lekko opadły, gdy uświadomił sobie, że może zbyt pochopnie wyciągnął wnioski. Louis mógł być miły i nie chcieć mieć z nim nic wspólnego. Harry się narzucał. Oczywiście, że tak. Harry był taki głupi.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz