ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

3.9K 342 1.8K
                                    

1**

Pogoda tego dnia dopisywała. Naprawdę dopisywała. Temperatura była wręcz idealna na powrót do domu spacerem. Świeciło słońce, chociaż raz na jakiś czas dawał o sobie znać chłodny wiaterek. Co i rusz mijał ich jakiś rowerzysta albo rolkarz. Tuż obok chłopak na desce robił triki. Gdyby to Harry miał stanąć na deskorolce, prawdopodobnie długo by nie postał. Od razu wylądowałby na tyłku.

Pomyślał, że za żadne skarby nie może zasugerować tego Louisowi, bo uznałby ten pomysł za fantastyczny i następnego dnia Harry, chcąc nie chcąc, trzymałby ten dziwny przedmiot, ubrany w różowe ochraniacze i kask. Naprawdę nie chciał tego. Ludzie i tak patrzyli się na nich dziwnie.

Dzieci wskazywały na nich palcem i przerywały zabawę, by spojrzeć na Louisa, który szedł tuż obok niego, opowiadając mu o ich wspólnym wypadzie na jacht, który miał się odbyć już niedługo.

Nawet staruszki, które zajmowały dziewięćdziesiąt procent ławek w parku, spoglądały na nich spod okularów. One jednak miały na tyle taktu, by nie komentować.

- Dlaczego ten pan jest taki niski? – zapytał chłopiec, wskazując na niego palcem. Cofnął się i rozpłakał, gdy Harry posłał w jego stronę ostre spojrzenie.

Prawdą jest, że Harry codziennie zastanawiał się nad tym, dlaczego Louis jest taki niski.

Taki maLOUtki.

Nie miał jednak odwagi zapytać.

Codziennie przed snem patrzył na jego twarz myśląc o tym, jak piękna jest w świetle księżyca. Codziennie wdychał jego słodki zapach i codziennie topił się z rozkoszy, widząc jego szczery uśmiech, który wywoływał zmarszczki na jego twarzy.

Ale chwilę potem nawiedzała go myśl o tym, jak krótkie są jego nogi.

Nachodziła jego umysł niczym czarna chmura.

Louis nie wygląda na takiego, kiedy leży. Kiedy siedzi. Dopiero kiedy stanie, ludzkie oczy wybałuszają się, ponieważ jest niższy od reszty. Kiedy stanie obok Harry'ego, czubek jego głowy sięga do ramienia zielonookiego i to po prostu... dziwne.

Dziwne. Każdy to powie. Ba, każdy to pokazuje. Tak jak teraz. Odwracają się i wyśmiewają. Serce Harry'ego rozpada się na kawałki, ponieważ nie chce być obiektem kpin. Nie chce, by Louis był obiektem kpin. To okrutne.

Harry zatrzymał się, uświadamiając sobie, że od jakiegoś czasu szli w ciszy.

- Czemu nic nie mówisz? – Harry spojrzał na Louisa, który wsadził ręce kieszenie spodni. Oczy zakrył okularami przeciwsłonecznymi.

- Długo ci zajęło, zanim się zorientowałeś. – powiedział Louis z pozorną obojętnością. Harry'emu zrobiło się głupio.

- Lou...

- Co cię trapi? – zapytał, skręcając na ścieżkę, przy której zauważył wolną ławkę. Znajdowała się między jeziorkiem a polaną, na której kilka osób grało w piłkę. – Czy czujesz się niekomfortowo przez gapiów? Czy to dalej jest dla ciebie ważne?

- Nie, Louis.. – westchnął Harry, siadając na ławce. – Po prostu zmęczenie..

- Może zrobić ci masaż? Kupię lody? Zamienię się w lektora i przeczytam jakąś książkę, kiedy ty będziesz leżeć na moich kolanach? Możesz się zdrzemnąć. Opalisz tę swoją piękną twarzyczkę? – Jego dłoń powędrowała do różowego policzka Harry'ego.

- Jesteś wspaniały. – szepnął Harry, przymykając oczy. Dotyk Louisa był uspokajający. Delikatny, czuły. Pochylił się, jakby automatycznie, cmokając jego lekko różowe usta i opierając o siebie ich czoła. Coś ciepłego rozlało się po jego wnętrzu.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz