ROZDZIAŁ TRZECI

5.9K 527 1.5K
                                    

Tym razem trochę wcześniej, miłego czytania!
Dziękuję dialectic_chaos!

Harry siedział przy biurku, przeglądając jakieś papiery. Sięgnął po filiżankę i skrzywił się, gdy podniósł ją do ust, a ona była pusta. Odłożył kartki i wziął telefon do ręki.

- Danielle, proszę, przynieś mi kawę z mlekiem - powiedział cicho, od razu odkładając słuchawkę. Nie chciał żeby dziewczyna znowu zaczęła gadać od rzeczy.

Westchnął i oparł się o fotel. Przetarł twarz dłońmi, próbując chociaż odrobinę się pobudzić. Zmęczenie ogarnęło jego ciało, literki mieszały mu się w oczach. Sprawa, którą się teraz zajmował, była ciężka, potrzebował naprawdę dobrego przygotowania.

Danielle otworzyła drzwi łokciem i weszła, chwiejąc się na swoich zbyt wysokich szpilkach. Parsknął, myśląc o tym, że niscy ludzie mieli ciężko w życiu. I zdecydowanie musieli bardziej się postarać, by ktokolwiek zwrócił na nich uwagę.

Danielle była świetnym przykładem, jak sobie z tym poradzić. Z powodu swojego niskiego wzrostu, chodziła w absurdalnie wysokich obcasach, które prawdopodobnie rekompensowały jej głupotę. Każdy ma jakiś kompleks... Chwila, Danielle nie miała czegoś takiego jak kompleksy. Była przecież "najmądrzejsiejszą" osobą w firmie. Zaraz po Alexandrze.

Bardzo zabawne.

- Kawusia dla szefusia! - uśmiechnęła się szeroko, kładąc filiżankę na stole. Harry podziękował jej cicho, wręczając pustą. - Oh, szefuś jakiś nie w humorze! - Krzyknęła, siadając na jednym z dwóch żółtych foteli.

- Danielle... - westchnął, jednak dziewczyna wyciągnęła zza swojej koszulki pilniczek i zaczęła piłować paznokcie, mówiąc przy tym bardzo poważnym tonem.

- Czytałam ostatnio w gazecie, że automatyczną poprawą humoru jest zjedzenie banana albo kutasa. Prawie to samo i dające podobną satysfakcję.

Harry wypluł swoją kawę. - Co?!

- Oh, Harry.. - dziewczyna wywróciła oczami i spojrzała na niego wymownie. - Podstawą udanego związku jest... No wiesz. - Podniosła rękę i zaczęła nią poruszać, językiem wypychając policzek. Harry skrzywił się.

- Ale...

- Nie Allelujaj mi tutaj! - krzyknęła -To całkowita prawda. Nie rozumiem dlaczego rezygnujesz z własnej woli z Alexa. Mieć takiego ptaka w garści to czysty korek szczęścia.

- Mówisz o worku szczęścia? -zapytał z dziwną miną.

- Chyba lepiej wiem - burknęła, znowu skupiając się na swoich paznokciach. - W każdym bądź razie... Czasami jest dobrze życiu dodać odrobinę szczypty z pieprzem.

- W każdym razie lub bądź co bądź.. - westchnął cicho. Kobieta spojrzała na niego ze złością.

- Bądź, bądź. Co ja jakiś łabądź? - fuknęła. - Ja Ci z dobroci serca chce pomóc, a ty sobie ze mnie kpisz? -Harry chciał coś powiedzieć, jednak dziewczyna upuściła pilniczek i przyłożyła rękę do piersi. - Nazwałeś mnie łabędziem? One są takie piękne... - westchnęła z błyszczącymi oczami. - O rety, nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem...

- Kto jest piękny? Ja? Bo romantyk to wiem - usłyszeli głos z okolic drzwi. Harry chciał uderzyć głową w ścianę. Schował głowę w swoich ramionach. Czy ten dzień może być gorszy? Zapowiadał się naprawdę nieźle...

- Bądź silny, bądź silny, jesteś zwycięzcą... - mamrotał.

- Oh, Harry chyba znowu przechodzi swoje załamanie - rzekła, odwracając się w kierunku Alexandra. Harry'ego przeszły dreszcze, gdy usłyszął ten głos. Tak bardzo go nienawidził.

O Rozmiar Za Mały. (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz