ROZDZIAŁ #2

144 10 2
                                    

Aaliyah wyglądała fatalnie. Naprawdę wyglądała jak ostatnie nieszczęście. A do tego miała okropny humor. Jej rodzice powiedzieli, że odkąd się obudziła (czyli około trzynastej) nie odezwała się ani do nich, ani do Shawna ani słowem. Mieli bardzo głęboką nadzieję, że ja coś od niej wyciągnę. No i co mogłam powiedzieć? Że postaram się dowiedzieć czegokolwiek, oczywiście.
- Aal? - spytałam cicho, otwierając drzwi do jej pokoju. - Mogę? - Zmierzyła mnie ponurym spojrzeniem i kiwnęła lekko głową, a ja weszłam i usiadłam na brzegu jej łóżka.
- Już dostałam opieprz, możesz sobie darować - mruknęła i usiadła, otulając się kołdrą jeszcze szczelniej.
- Oj, Aaliyah - wywróciłam oczami. - Nie jestem zła, okej? Tylko mi powiedz, co się stało, tylko nie mów mi, że nic.
- Pamiętasz tego Erica z klasy wyżej? - powiedziała smutno i westchnęła głęboko.
- Gadasz o nim cały czas, jak mogłabym nie pamiętać - pokiwałam głową lekko.
- No to napisał do mnie wczoraj po południu, czy możemy się spotkać, a ja się oczywiście zgodziłam. No i poszliśmy na spacer na plażę i on mi powiedział, że baardzo mu się podobam i takie tam pierdoły mi nagadał, a ja cała w skowronkach powiedziałam, że on mi się też podoba. - Pojedyncza łza stoczyła się po jej policzku, a ja przysięgłam sobie w duchu, że zemszczę się na tym dupku. - Po czym zza jakieś jebanej motorówki wybiegło dwóch jego kumpli i cała trójka zaczęła się ze mnie nabijać, a ja rozpłakałam się jak małe dziecko.
Głos dziewczyny załamał się i mimo, że próbowała nie płakać (co w sumie szło jej całkiem nieźle) widziałam, jak bardzo zabolała ją ta sytuacja. I wcale jej się nie dziwię. W gruncie rzeczy nigdy nie lubiłam tego Erica, ale Aal uparła się, że jest on najcudowniejszą osobą na ziemi. Właściwie to ona miała w zwyczaju zakochiwać się w nieodpowiednich chłopakach. To nie był pierwszy raz, kiedy ją pocieszałam, kiedy płakała po jakimś chłopaku.
Objęłam ją ramionami delikatnie, a ona wtuliła się we mnie i zaczęła płakać, co najmniej jakby ktoś zabił jej brata. Ale nie mnie było oceniać, czy ktoś jest warty jej łez czy nie. Jakby nie patrzeć ona sama powinna to weryfikować. Moją rolą w tym wszystkim było bycie dla niej oparciem, co też starałam się robić najlepiej jak potrafiłam.
- Hej, Aal, spokojnie - powiedziałam cicho, głaszcząc ją po plecach uspokajająco. - No już - mruknęłam, kiedy dziewczyna przestała płakać w końcu i odsunęła się ode mnie lekko. - Przysięgam, że chuj tego pożałuje - otarłam kciukiem łzy z jej policzków. - Nie płacz już, bo ja też się rozpłaczę.
- Nie mów nic Shawnowi, okej? - uśmiechnęła się lekko i otarła oczy. - Zabiłby go.
- Sama go zabiję, spokojnie - posłałam jej pokrzepiający uśmiech. - Możesz mi przypomnieć jak ma na nazwisko?
- Foster. - Aal wręcz wypluła to słowo. - Dasz mi zeszyty z dzisiaj? - zmieniła temat szybko i wstała z łóżka. Zdziwiłam się lekko, kiedy zobaczyłam, że cały czas siedziała w bluzie Shawna. - Nie chcę mieć zaległości.
- Tak, jasne - pokiwałam głową i położyłam torbę z książkami na łóżku. - Masz tu wszystko, ja zaraz wracam.
Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi pomieszczenia na przeciwko, które z tego co pamiętałam było pokojem Shawna, jednocześnie szukając na facebooku Erica Fostera. Kiedy brunet otworzył drzwi pokazałam mu bez słowa profil chłopaka, przez którego Aal była kompletnie załamana.
Przez jakiś czas przyglądał się twarzy chłopaka, po czym pokiwał głową powoli i podziękował, nie odrywając wzroku od zdjęcia profilowego.
- Mogę cię przytulić? - spytał w końcu, podnosząc głowę znad mojego telefonu. Na jego słowa natychmiast cofnęłam się o krok.
- Nie wydaje mi się. - Zmierzyłam go wzrokiem dość chłodno. - Tylko informuję.
- Rozumiem. - Uśmiechnął się trochę nerwowo i podrapał się po szyi. - Dzięki, w każdym razie.
- W porządku. Tylko nie mów Aal, że ci powiedziałam, bo mnie zabije. - Cofnęłam się jeszcze krok w stronę drzwi do pokoju dziewczyny.
- Jasne, nie ma problemu. - Odchrząknął. - To cześć.
- Cześć - mruknęłam i weszłam do pokoju Aal, która przepisywała zeszyt z fizyki.
- O czym rozmawiałaś z Shawnem? - spytała, nie podnosząc głowy. - Jeśli powiedziałaś mu o Ericu to przysięgam, że cię zamorduję.
- Nie, wcisnęłam mu jakiś kit, ale chyba uwierzył - uśmiechnęłam się lekko i położyłam się na jej łóżku. - Padam na twarz.
Szatynka rzuciła na mnie okiem, dokończyła pisać zdanie i usiadła obok mnie po turecku.
- Jak rodzice wczoraj? - spytała cicho, przekrzywiając głowę. Zawsze to robiła, kiedy bała się, jak na coś zareaguję. Wzruszyłam ramionami.
- Jak zawsze. - Starałam się zabrzmiec jakby w ogóle mnie nie obchodziła moją sytuacja domowa, ale opierając się na minie, jaką zrobiła Aal nie do końca mi to wyszło. - Tata nawet przez chwilę zachowywał się jakby pamiętał moje imię - uniosłam kącik ust, próbując nie wyglądać jakbym miała ochotę się rozpłakać na samą myśl o rodzicach i ich zachowaniu.
- Współ... - zaczęła, ale kiedy tylko zorientowała się co chce zrobić, urwała.
- Wiem - warknęłam i usiadłam.
Współczucie to najgorsza rzecz, jaką mogłabym otrzymać od kogokolwiek. To był jeden z miliona powodów, dla których o mojej sytuacji wiedziała tylko Aal i jej rodzice. Oczywiście, było wiele innych, często ważniejszych, powodów. Jednym z nich było to, że gdyby dowiedział się o tym ktoś, kto nie powinien na 99% trafilabym do ośrodka wychowawczego, a co za tym szło - zostałabym przeniesiona do innej szkoły, W której moje szanse na stypendium sportowe byłyby bliskie zeru.
Wszystkie szkolne drużyny hokejowe były tak oblężane przez chętnych na grę w nich, że nowa w szkole dziewczyna praktycznie nie miałaby szans na dostanie sie do niej. Dlatego też nikt więcej nie wiedział o moich rodzicach.
Naprawdę bardzo chciałam, żeby tak zostało, ale wydarzenia z dnia następnego uniemożliwyły mi to.

***

Następnego dnia, zaraz po szkole powiedziałam Aal, że idę do domu po torbę z łyżwami i resztą rzeczy, których potrzebowałam na treningu, bo zapomniałam wziąć jej ze sobą.
Na trening już nie wróciłam. Nie mogłam się pokazać w takim stanie w szkole, bo byłoby to zbyt niebezpieczne. Zamiast tego zrobiłam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Poszłam do Mendesów.

**************************************

Dzień dobry wieczór! Łapcie nowy rozdział. W sumie chyba nie jest taki zły, więc mam nadzieję, że Wam też się spodoba.
Pozdrawiam cieplutko.

Xx Ela

GETAWAY || S. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz