ROZDZIAŁ #18

84 4 0
                                        

       Momentem zwrotnym w naszej historii był sylwester. Wtedy jeden z najlepszych dni w moim życiu, ale z perspektywy czasu - jeden z tych gorszych. Przełomowy, zmieniający wszystko diametralnie. 
    Byłam wtedy pewna, że jestem w domu sama. Rodzice rodzeństwa wyszli do znajomych, żeby z nimi spędzić tą noc i mieli wrócić dopiero nad ranem, Aaliyah poszła do naszych znajomych, gdzie ja też miałam być, ale wymówiłam się chorobą. O planach Shawna nie wiedziałam nic, ale byłam wręcz pewna, że gdzieś wyjdzie. Skoro tak rzadko bywał ostatnio w domu, to zawsze z góry zakładałam, że go nie ma. Zwłaszcza w takie dni, kiedy imprezowali wszyscy. Dlatego właśnie ani chwili się nie zawahałam, kiedy chciałam pójść na dół, zrobić sobie kakao i zgarnąć jakieś słodycze z szafki. Nawet nie zorientowałam się, że w salonie, który był połączony z kuchnią, ktoś siedział. Byłam zmęczona, naprawdę przeziębiona i w wyjątkowo paskudnym humorze, więc nie zwracałam uwagi na absolutnie nic. Dlatego, kiedy usłyszałam za sobą głos prawie krzyknęłam ze strachu. Przez chwilę nie skojarzyłam, że mówi do mnie Shawn i autentycznie zaczęłam trząść się ze strachu, w myślach już widząc siebie leżącą w plamie krwi na kafelkach kuchennych. Zanim się odwróciłam minęło kilkanaście sekund, a kiedy zobaczyłam przed sobą Shawna, który wyglądał na równie zmęczonego co ja, odetchnęłam z wyraźną ulgą. Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie, że to Shawn, a ja w dalszym ciągu powinnam być zła, więc znowu moja mina zmieniła się z wyrazu ulgi na najchłodniejszą minę, na jaką było mnie stać, kiedy wtedy na niego patrzyłam. Wyglądał, jakby był naprawdę w okropnym stanie. Zmęczony, przygnębiony, a w dodatku dosyć wyraźnie schudł. Zdecydowanie nie wyglądał jak Shawn, którego znałam, którego lubiłam, w którym się zakochałam. 
 - Hej. - Powiedział cicho, zachrypniętym głosem, który wręcz ociekał bólem. Bólem, którego chłopak w jego wieku nie powinien czuć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, czym był spowodowany, ale od razu wiedziałam, że chce mu pomóc za wszelką cenę. 
   Zawahałam się chwilę, zanim zrobiłam cokolwiek. Przez kilkanaście sekund nie ruszyłam się ani o milimetr, nie odezwałam ani słowem i na chwilę przestałam oddychać, chcąc wtedy zniknąć bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wizja rozmowy z nim całkowicie mnie przerażała i zdecydowanie nie miałam na nią ochoty. 
 - Cześć. - Powiedziałam w końcu, niemal szeptem, patrząc na niego niepewnie, nie wiedząc, jak powinnam reagować teraz na jego obecność. Nie wiedziałam, jak on mnie traktował, a to sprawiało, że  czułam się niestabilnie, co z kolei w jakiś sposób mnie przerażało. Byłam pewna, że okres niestabilności miałam już za sobą i nigdy więcej nie będę musiała czuć się w ten sposób. 
   Shawn zamarł w miejscu, patrząc na mnie cały czas wzrokiem, w którym łatwo było dostrzec żal, a to łamało mi serce w bardzo prosty i bolesny zarazem sposób. Myślałam, byłam wręcz pewna, że chłopak dokładnie wiedział, co robił i jak bardzo mnie ranił. Byłam przekonana, że robił to wszystko specjalnie, żebym tylko dała mu w końcu spokój. W życiu nie przeszłoby mi przez myśl, że żałuje tego wszystkiego, co się działo, równie bardzo, albo nawet bardziej, jak ja. 
- Uważaj na mleko. - Odezwał się w końcu, przełamując ciszę, a ja natychmiast odwróciłam się i wyłączyłam gaz, żeby mleko przestało się gotować, bo rzeczywiście już prawie wylewało się z małego garnka, w którym je gotowałam. Odwróciłam się znowu w stronę Shawna, nie mając pojęcia, jak powinnam się zachować. - Chciałem cię tylko przeprosić. - Powiedział cicho, powoli, jakby zastanawiał się nad każdym słowem, zanim je wypowiedział. - To pewnie nie będzie wystarczająco, ale chcę, żebyś wiedziała, że okropnie żałuję, jak cię traktowałem. Myślałem, że tak będzie lepiej, ale nie było, wiem. - Świdrował mnie spojrzeniem, chcąc wyczytać moją reakcję z mojej mowy ciała, ale byłam pewna, że mu się to nie uda, bo sama nie wiedziałam, jaka była moja reakcja. 
    Z jednej strony nadal byłam okropnie wściekła. Miałam do tego całkowite prawo. To, co Shawn mi robił było naprawdę paskudne. Ale z drugiej strony - od tylu tygodni próbowałam go zrozumieć, dotrzeć do niego, a teraz praktycznie sam mi się podstawił. Nie mogłabym nie skorzystać z okazji odbudowania naszej relacji. Byłabym głupia, gdybym tak zrobiła. Jednak mimo tej myśli, która przebijała się przez wszystkie inne, nadal nie byłam do końca pewna, jak powinnam postąpić. Mimo to pokiwałam w końcu głową powoli i spojrzałam mu w oczy, znowu przyjmując łagodny wyraz twarzy, a nawet uśmiechając się delikatnie. 
- Jest okej. - Powiedziałam cicho, a na twarzy Shawna od razu zobaczyłam wyraźną ulgę. Zdecydowanie nie spodziewał się, że tak szybko i gładko pójdzie. Z resztą, gdybym była na jego miejscu też bym się nie spodziewała. Pewnie też wszyscy inni zareagowali by całkowicie inaczej, niż ja to zrobiłam. Może bardziej adekwatnie do sytuacji. - Już w porządku, nie przepraszaj. 
    W odpowiedzi, chłopak podszedł do mnie i objął mnie ramionami łagodnie, ale dość mocno, przytulając mnie do swojej piersi. Uśmiechnęłam się na ten gest szeroko i od razu, bez żadnego zawahania, objęłam go ramionami ciasno, całkowicie się odprężając i zapominając o wszystkim, co działo się między nami przez ostatni czas. Wybaczyłam mu wszystko, chociaż nadal nie miałam pojęcia, dlaczego tak się zachowywał. 
   I własnie to był mój największy błąd. Własnie to doprowadziło do mojej drugiej osobistej tragedii. 

*********************************************************************

dłużej się nie dało 


xx ela 

GETAWAY || S. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz