ROZDZIAŁ #5

146 9 6
                                    

   Następnego dnia Aal pojawiła się w szkole spóźniona. Spóźniona, niewyspana i zdenerwowana, dokładniej.
- W domu mamy stan wojenny - oświadczyła, siadając obok mnie, kiedy już wytłumaczyła się pani McGregor, dlaczego spóźniła się na najważniejszy przedmiot w szkole - plastykę, na której nigdy nic nie robiliśmy. No chyba, że udawanie, że coś się rysuje jest czymś.
- Co? - Spojrzałam na nią zaskoczona. U Mendesów zawsze panował pokój. Nigdy nikt się nie kłócił.
- Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale Shawn wczoraj bardzo późno wrócił i pokłócił się z tatą - westchnęła. - Bardzo mocno się pokłócili, prawdę mówiąc, nie rozmawiają ze sobą teraz. Mam wrażenie jakby oni wiedzieli o czymś, o czym ja i mama nie mamy pojęcia. - Zagryzła wargę nerwowo i milczała chwilę, podczas której próbowałam odpędzić od siebie te same myśli, które odpędzałam wczoraj. Dlaczego Shawn musiał uspokajać tatę? - Mama mi powiedziała, że tata powiedział, że chodzi o jakieś "męskie sprawy" - zakreśliła palcami cudzysłów w powietrzu. - Ale nie wygląda na to. 
   Zamilkłyśmy obydwie, pogrążając się we własnych myślach. Jedna myśl nie dawała mi spokoju. Co takiego było tak tajne, że wiedział o tym tylko Shawn i jego ojciec?
- Rozmawiałaś z Shawnem dzisiaj albo w nocy? - spytałam po kilku minutach ciszy, oczekując jakieś błyskotliwej odpowiedzi, która równocześnie byłaby odpowiedzią na resztę moich pytań. Tymczasem dostałam odpowiedź, która gmatwała wszystko jeszcze bardziej.
- Nie, ale jak wrócił to albo był pijany, albo naćpany - mruknęła, wbijając wzrok w jakiś wzorek wyryty cyrklem w ławce. - Nie wiem, co się z nim dzieje, ale nie podoba mi się to. I wcale się nie dziwię dlaczego tata się wściekł.
   Byłam pewna, że nie chodziło tylko o to. Mogłam się założyć, że cała ta sytuacja miała drugie dno. I w tamtym momencie postanowiłam, że dowiem się, o co chodziło. Nie mogłam przewidzieć, że przy okazji wydarzy się seria zdarzeń, które zmienią moje postrzeganie o Shawnie. Nie mogłam też przewidzieć jaki ból zada mi dowiedzenie się prawdy.
- Ja właściwie też nie. - Zagryzłam wargę i próbowałam rozgryźć tego uroczego osiemnastolatka, który najwidoczniej przed wszystkimi coś ukrywał i bardzo mu zależało, żeby o jego tajemnicy nikt się nie dowiedział. - Wiesz, może lepiej będzie jak nie będę się mieszała i dzisiaj pójdę prosto do siebie. - W żadnym stopniu nie brzmiało to jak pytanie.
- Nie wygłupiaj się - wywróciła oczami. - Mama powiedziała, że zrobi babeczki - dodała, jakby to powinno rozwiać wszelkie wątpliwości. I, no dobrze, poniekąd mnie o zachęciło. Babeczki pani Mendes to najlepsze, co można w życiu zjeść, przysięgam.
- No nie wiem, Aal - spojrzałam na nią niepewnie. - Chyba wszyscy powinniście ochłonąć.
- Tata zapowiedział, że będzie do późna w pracy - pokręciła głową. - A mama nadal uwielbia Shawna, uważa, że wszystkie złe decyzje, które ostatnio podejmuje, a wygląda na to, że jest ich sporo, to błędy młodości i każdy takie popełnia i właściwie nie ma się co przejmować, bo to i tak aniołek - wywróciła oczami, co robiła za każdym razem, kiedy mówiła o tym, jak jej mama postrzega jej starszego brata.
- I mówisz, że będą babeczki? - uniosłam brew, coraz bardziej się przekonując do wpadnięcia do Mendesów na chwilę.
- Twoje ulubione - Aal pokiwała energicznie głową.
- Ale tylko na chwilę - uległam, na co dziewczyna zareagowała niezwykle entuzjastycznie i rzuciła mi się na szyję, przez co zostałyśmy upomniane, a oczy wszystkich znajomych z klasy skierowały się w naszą stronę. - Przepraszamy, proszę pani - powiedziałam uprzejmie i odsunęłam od siebie dziewczynę.

***

   Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy wychodząc ze szkoły z Aal i dwoma innymi dziewczynami, zobaczyłam Shawna opartego o drzewo na parkingu i rozglądającego się za nami.
- Aal - syknęłam, przerywając Emily jakąś wypowiedź na temat najprzystojniejszego hokeisty w szkole. - Shawn tam stoi - wskazałam brodą w kierunku bruneta, który musiał nas zauważyć, bo ruszył w naszą stronę.
   Wszystkie trzy głowy natychmiast skierowały się w stronę starszego brata Aal. Emily i Iris wymieniły porozumiewawcze spojrzenia i poprawiły włosy niemalże identycznym gestem.
- Co on tu robi? - Aal zbladła, widząc jak Shawn wita się z prawie każdą napotkaną osobą.
- Nie mam pojęcia - skrzywiłam się, kiedy chłopak przytulił jakąś dziewczynę z ostatniej klasy. - Ale lepiej, żeby nie podchodził.
  Jednakże brunet do nas podszedł. Co prawda tylko na chwilę, żeby się przywitać i spytać, czy dobrze zapamiętał nazwisko chłopaka, przez którego Aal była załamana.
   Wiele bym dała, żeby nie widzieć miny mojej przyjaciółki, kiedy Shawn podszedł do grupy chłopaków wśród których był Eric, powiedział do niego kilka słów, których nie zarejestrowałam, bo patrzyłam na niego jak zaklęta, i uderzył go pięścią prosto w nos, z taką siłą, że nastolatek poleciał do tyłu, a z jego nosa trysnęła krew.
- Shawn! - wrzasnęła Aal i podbiegła do niego. Krzyknęła do niego coś, czego nie usłyszałam, bo zagłuszał mi mały tłum, który zebrał się wokół nas robiąc zadziwiająco głośny szum.
   Oczy Shawna skierowały się na mnie, kiedy odpowiadał, a mi zrobiło się słabo, kiedy Aal spojrzała na mnie z niemalże furią.
- Coś ty sobie myślała?! - Aal znalazła się obok mnie w ułamku sekundy. - Mówiłam, żebyś mu nie mówiła! Obiecałaś!
- Ja... - zająknęłam się, nie wiedząc co powiedzieć.
- Ty co? - warknęła, najbardziej jadowitym tonem, jaki kiedykolwiek u niej słyszałam.
- Ja naciskałem - wtrącił Shawn, odciągając nas za róg budynku. - Wczoraj, jak ją odprowadzałem. Po to chciałem iść - powiedział, nie patrząc na mnie, a ja w dziękowałam mu w duchu. Aal spojrzała na mnie pytająco, a ja skinęłam głową lekko, nadal będąc niespokojna po zajściu sprzed kilku minut.
- Aha - powiedziała dziewczyna, rumieniąc się. - W takim razie przepraszam - spojrzała na mnie z miną, którą robiła za każdym razem, kiedy zrobiła coś głupiego, a ja uśmiechnęłam się lekko.
   Zaraz potem Aal zaczęła swój wywód, skierowany do Shawna, o tym, jak głupio się zachował najpierw wyciągając ode mnie informacje, a potem bijąc Erica w szkole.
   Ja natomiast zauważyłam, że zza rogu szkoły przygląda nam się Finn... Chłopak, z którym chodziłyśmy na hiszpański i francuski, o którym Aal mówiła Cichociemny. Prawdopodobnie dlatego, że na lekcjach praktycznie się nie odzywał, a z całej szkoły rozmawiał może ze dwoma osobami. Dodatkowo był redaktorem głównym gazetki szkolnej, o czym pomyślałam od razu, kiedy zobaczyłam go wystawiającego głowę zza rogu.
   Do rodzeństwa rzuciłam ciche i niewyraźnie "zaraz wracam" i ruszyłam w stronę chłopaka zdecydowanie. Na mój widok wyprostował się i poprawił włosy jednym ruchem.
- Czego chcesz, Fletcher? - warknęłam, stając przed nim. - Jeśli szukasz materiału na artykuł to spierdalaj.
- Nie! -zaprzeczył gwałtownie. - Ja tylko... No... Eee... - Wywróciłam oczami i założyłam ręce na piersi w wyczekującym geście. - Chciałem spytać, czy nie poszłabyś ze mną na spacer albo coś - wykrztusił, wbijając wzrok w zamarzniętą trawę pod swoimi nogami.
- Ja? - spytałam zaskoczona. Taka sytuacja była dla mnie czymś absolutnie nowym.
- Noo, tak - spojrzał na mnie nieśmiało. - Bałem się spytać, jak byłaś z kimś obok no i... No tak wyszło. Ale jeśli nie chcesz, to rozumiem, nie było tematu - dodał szybko, patrząc na mnie zdenerwowany i pobladł jeszcze bardziej, kiedy zobaczył coś ponad moim ramieniem.
- Zoe - usłyszałam za sobą zdecydowany głos Shawna. - Jakiś problem? - stanął obok mnie i zmierzył spojrzeniem, którego przestraszyłam się nawet ja, Finna.
- Żaden, Shawn - powiedziałam, próbując wymyślić jak dyskretnie mu powiedzieć, żeby spieprzał. - Rozmawiamy.
- Musimy iść - oznajmił beznamiętnie, rzucił groźne spojrzenie blondynowi i spojrzał na mnie. - Zanim Aal mnie zamorduje. - Posłał mi ciepły uśmiech i złapał za rękę tak delikatnie, że ledwo to poczułam. Nie wiem, jak wyglądałam w tamtym momencie, ale Shawn był wyraźnie zadowolony z efektu.
- Chwila - otrząsnęłam się i wysunęłam rękę z jego dłoni ostrożnie. - Możesz mi dać swój numer? - zwróciłam się do Finna, który miał minę jakby miał się zaraz rozpłakać.
   Przez chwilę skakał wzrokiem między mną a Shawnem, jakby bał się, że kiedy tylko się poruszy Mendes się na niego rzuci.
- Trzymaj - mruknął, wyciągając w moją stronę rękę. Kiedy wyciągnął rękę, stwierdziłam, że mogłabym mieć wątpliwości, kto by wygrał, jeśli doszło by do bójki między nim, a Shawnem.
   Uśmiechnęłam się lekko zmieszana na widok wcześniej przygotowanej, równo wyciętej i złożonej kartki z zapisanym jego imieniem i numerem telefonu.
- Dzięki - uniosłam kącik ust, chowając kartkę do kieszeni. - Odezwę się.
- Możemy już iść? - spytał Shawn, już wcale nie łagodnie.
- Jasne - odchrząknęłam. - Do zobaczenia, Finn - uśmiechnęłam się do chłopaka ciepło i odwróciłam się w stronę Aal, która przyglądała nam się z uniesionymi brwiami.
- Masz zamiar się z nim umówić? - spytało rodzeństwo jednocześnie, kiedy znaleźliśmy się poza zasięgiem słuchu blondyna, o którym była mowa.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Może, wydaje się miły.
- Jest przystojny - wtrąciła Aal, kiwając głową. - W sensie, gdyby obciął włosy inaczej.
- Błagam Cię - Shawn wywrócił oczami. - Widziałaś jego minę jak podszedłem? Nie obroniłby cię.
- Nie mam zamiaru za niego wychodzić - wywróciłam oczami, ale nie mogłam się z nim nie zgodzić. - To tylko spacer.
- Jak chcesz. - Wzruszył ramionami, próbując nie dać po sobie poznać, że jest niezadowolony. Posłałam Aal pytające spojrzenie i westchnęłam, kiedy dziewczyna wzruszyła ramionami.
   Przez resztę drogi nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Każde z nas pogrążone było w swoich myślach. Moje krążyły głównie wokół Shawna. Próbowałam wymyślić jaki sekret kryje ten uroczy, brązowooki nastolatek z nieziemsko delikatnym dotykiem.
   Nie byłam pewna, czy na pewno chcę go poznać, ale wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię będzie mnie to męczyło za każdym razem, kiedy będę na niego patrzeć.
- Cześć mamo - powiedziała Aal równocześnie z Shawnem.
- Cześć dzieci - krzyknęła z kuchni pani Mendes. - Cześć Zoe!
- Dzień dobry! - zawołałam, ściągając buty.
- Chcecie obiad? - pani Karen pojawiła się w przedsionku z szerokim uśmiechem, wycierając ręce w fartuch. - Na deser babeczki.
   Rodzeństwo od razu rzuciło się do kuchni z ogromnymi uśmiechami na podobnych twarzach, a ja westchnęłam, boleśnie uświadamiając sobie, po raz kolejny, jak beznadziejna jest moja rodzina.
- Jak się czujesz, Zoe? - spytała łagodnie pani Mendes, która stała w przedpokoju, przyglądając mi się.
- Biodro trochę boli - wzruszyłam ramionami. - Ale nic mi nie będzie.
- Nie powinnaś teraz chodzić do szkoły, nadwyrężysz się - stwierdziła, kręcąc głową, w geście prawie matczynej troski.
- Nie mogę opuszczać lekcji - pokręciłam głową stanowczo.
- Wiem, wiem - westchnęła i objęła mnie ramieniem. - Chodź jeść. - Jej mina zmieniła się się ułamku sekundy i ja też uśmiechnęłam się mimochodem.

   Dwie godziny później leżałam na kanapie z Aal i Shawnem, oglądając głupie komedie romantyczne i zajadając się babeczkami czekoladowymi.
- Ej - powiedziała Aal, przełykając kęs. - Dzwoniłaś do Finna? 
- Ee, nie jeszcze - pokręciłam głową, zabierając sprzed nosa Shawna ostatnią babeczkę. - Zaraz zadzwonię - sięgnęłam ręką do kieszeni po kartkę  Z jego numerem. Kiedy moja dłoń napotkała tylko materiał kieszeni zmarszczyłam brwi i sprawdziłam w drugiej kieszeni. - Zgubiłam kartkę - westchnęłam i odłożyłam papilotkę na pusty już talerz.
- To do niego napisz - podsunął Shawn.
- Nie ma facebooka - pokręciłam głową, obracając telefon w dłoniach. - Trudno, zagadam w poniedziałek.
- Są jeszcze ludzie, którzy nie mają facebooka? - parsknął Shawn, a w jego głosie dało się słyszeć lekką kipnę i satysfakcję.
- Najwidoczniej - wzruszyłam ramionami, lekko zirytowana jego reakcją i podkuliłam nogi, bezskutecznie próbując znowu skupić się na filmie.

***

Dzień dobry wieczór! Łapcie rozdział! Mam nadzieję, że się podoba. Mogłabym się rozpisać trochę bardziej, ale siedzę na matmie, więc trochę na nielegalu.

Xx Ela

GETAWAY || S. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz