ROZDZIAŁ #13

82 5 0
                                        

- Hej. - Usłyszałam za sobą cichy głos. Wiedziałam, czyj był, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie dzisiaj. - Zoe? - Odchrząknął niepewnie i słyszałam, jak zrobił dwa kroki w moją stronę. - Możemy porozmawiać? Proszę.
- Nie wydaje mi się, że mamy o czym. - Powiedziałam chłodno, nie odwracając się od otwartej książki do historii, z której się uczyłam. Albo chociaż próbowałam.
   Nie potrafiłam się skupić, chociaż naprawdę próbowałam. Chciałam przestać myśleć o Shawnie, bo wiedziałam, że zachowuje się jak skończony dupek.
   Ale mimo to, nie potrafiłam wyrzucić z głowy jego szerokiego uśmiechu, zmarszczek przy oczach, kiedy się śmiał i dotyku jego dłoni, kiedy leżałam w szpitalu. Nie potrafiłam przestać o nim myśleć, tak samo jak o tym, dlaczego tak nagle zaczął traktować mnie z takim przerażającym chłodem.
- Chcę cię przeprosić. - Powiedział ostrożnie i znowu Usłyszałam, że zrobił krok w moją stronę, przez co się spielam. - Zachowywałsm się jak dupek, wiem.
- Oh, naprawdę? - Zironizowałam, nadal na niego nie patrząc. Wiedziałam, że jeśli spojrzę mu w oczy to od razu tego pozaluje. Nie potrafiłabym mu nie wybaczyć. Nie miałam pojęcia, co do cholery się ze mnie działo.
- Naprawdę przepraszam, Zoe. - Po skrzypieniu sprężyn materaca wywnioskowalam, że usiadł na moim łóżku. - Mam trochę ciężki okres teraz. - Odchrząknął cicho, a mi serce zabiło szybciej. Czyżbym miała się dowiedzieć, co go dręczyło? To by rozwiązało sporo rzeczy. - I dużo stresu. - Dodal po chwili, a ja w końcu obróciłam się w jego stronę na krześle.
- Mhm. - Mruknęłam i starałam się patrzeć na niego tak chłodno, jak tylko potrafiłam.
   Był wyraźnie przybity. Siedział na łóżku skulony i wydawał mi się w tamtym momencie kompletnie bezbronny. Spojrzał na mnie smutnymi, zmęczonymi oczami, a mnie przebiegł zimny dreszcz. Co mogło tak zmęczyć osiemnastolatka?
- Słuchaj, zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała mnie znać, ale proszę, błagam, daj mi jeszcze jedną szansę. - Spojrzał na mnie prawie ze łzami w oczach, a ja przegryzłam wargę, walcząc sama ze sobą. - Jestem cholernie zagubiony, nie wiem, co robić, źle zareagowałem. Ale nie chcę, żebyś była do mnie wrogo nastawiona. Naprawdę cię lubię, przepraszam. - Wstał z łóżka i przeczesał włosy palcami, patrząc na mnie.
- Okej. - Odchrząknęłam cicho i Uniosłam na niego wzrok. - W porządku. - Pokiwalam powoli głową i wstałam z krzesła niepewnie.
  Czułam, że popełniam błąd i że mocno pożałuję tego bardzo szybko. Ale szczerze mówiąc, w tamtym momencie mnie to ani trochę nie obchodziło.
- Dziękuję. - Posłał mi rozbrajający uśmiech, a w jego oczach pojawiły się małe iskierki. Widziałam, że poczuł się lepiej. - Obiecuję, że nie będę już takim dupkiem.
- Okej, w porządku. - Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się nadzwyczaj łagodnie. - Spokojnie.

***

   Aaliyah nie mogła zrozumieć, dlaczego znowu normalnie rozmawiałam z Shawnem. Byłam chyba jedyną osobą w całym domu, która nie miała mu nic za złe. Kiedy zobaczyłam, jak chłodna jest dla niego cała jego rodzina, zrozumiałam, dlaczego był taki smutny. Wiedziałam, jakie to uczucie lepiej, niż powinnam.
   Dlatego też starałam się zachowywać w stosunku do niego najcieplej i najmilej jak potrafiłam. Czułam, że zaczynamy się zaprzyjaźniać, a ja zaczęłam się w nim zakochiwać.
  Nie podobało mi się to. Chciałam być jego przyjaciółka, niczym więcej. Byłam pewna, że w końcu zaczniemy się nawzajem ranić, nie było innej opcji. Ludzie z problemami zawsze ranili innych ludzi,zwlqszcza tych, na których nam zależało najbardziej.
   Shawn był cudownym przyjacielem, ale wydawało mi się, że już kogoś miał. Tym bardziej nie podobało mi się, że ja sama również zaczęłam do niego czuć coś więcej. Nie mówił mi wszystkiego, byłam tego pewna. Ukrywał coś i miałam niebezpieczne przeczucie, że to coś ma wpływ na całe jego życie. Na pewno miało coś wspólnego z tym jego smutkiem. Ze stresem, o którym mowil pewnie też.
   Nie naciskałam na niego. Przecież ja też nie mówiłam mu wszystkiego. To całkowicie normalne, prawda? Nie musieliśmy o sobie wiedzieć wszystkiego. Miałam tylko nadzieję, że nie popełniam ogromnego błędu ufając mu i spędzając z nim tyle czasu.

***

- Dzień dobry. - Usłyszałam nad sobą głos Manuela, więc podniosłam głowę znad telefonu. Było wcześnie i byłam przekonana, że nikt nie wstanie jeszcze co najmniej pół godziny. Pan Mendes posłał mi ciepły uśmiech, a ja odpowiedziałam tym samym.
- Dzień dobry. - Powiedziałam miło i odlozylam zablokowany telefon obok talerza z jajecznicą, którą zrobiłam sobie na śniadanie.
- Zauważyłem, że przyjaźnisz się z Shawnem. - Powiedział, nastawiając wodę na kawę. W jego głosie słyszałam wyraźną dezabrobatę.
- Mhm, tak. - Odchrząknęłam cicho i ścisnęłam widelec mocniej w dłoni. - Racja. - Powiedziałam trochę niepewnie.
   Na chwilę zapadła krępująca cisza, podczas której ja zjadłam trochę jajecznicy, nie mając odwagi na niego spojrzeć.
- Wszystko u niego w porządku? - Spytał nagle, kiedy już straciłam nadzieję na rozmowę z nim. Martwił się? Byłam pewna, że cały czas jest na niego wściekły. - Ze mną raczej nie będzie chciał rozmawiać. Mamy ostatnio nie najlepsze stosunki. - Dodał od razu, jakby naprawdę myślał, że mam prawo oczekiwać od niego jakichkolwiek wytłumaczeń.
- Um, tak, raczej tak. - Odchrząknęłam cicho i pokiwałam głową, patrząc na niego. - Tak mi się wydaje.
- To dobrze. - Powiedzial i pokiwał głową powoli. - Miał ostatnio problemy.
- Mhm, coś wspominał. - Mruknęłam. Czyli jego ojciec, z którym nie rozmawiał, skądś wiedział, o co chodzi, a ja nie miałam pojęcia.
   Naprawdę zaczęłam się martwić, że to było coś poważnego. I naprawdę zaczęłam się bać, że może to mocno wpłynąć na nasze relacje.
- Co? - Spytał mężczyzna wyraźnie zaskoczony. - Powiedzial ci o co chodzi?
- No nie. - Westchnęłam cicho i zjadłam jeszcze trochę mojego śniadania, chociaż straciłam apetyt. - Ale wspominał coś o tym. - Wzruszyłam ramionami i odlozylam widelec.
- Aha. - Pokiwał głową, trochę spokojniejszy, a ja poczułam, że ciekawość zaraz rozsadzi mnie od środka. Przecież skoro nawet Pan Mendes tak się wystraszył to musiało być coś naprawdę mocnego.
   Powinien mi powiedzieć. Powinnam wiedzieć. Obiecał, że nie zachowa się jak dupek, a tymczasem nie mówił mi o czymś, co najwyraźniej było naprawdę ważne.
   Nie będę pytać. Nie będę naciskać, żeby się czegoś dowiedzieć. Albo mi powie, albo nie, jego sprawa. Najwyraźniej uznał, że nie powinnam wiedziec. Może pomyślał, że jestem za młoda? Że za krótko się znamy? Może jeszcze mi powie?


***********************************************************

xx Ela

  


GETAWAY || S. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz