ROZDZIAŁ #8

98 10 7
                                    

   Przez noc, podczas której nie spałam prawie w ogóle, przemyślałam sytuację z poprzedniego wieczora bardzo uważnie i doszłam do wniosku, że chłopak może mieć poważne problemy. Może, ale nie musi - podpowiadała mi logika. Chciałam coś zrobić, ale nie miałam zielonego pojęcia co. Nie wiedziałam, czy mogę coś zrobić, czy powinnam. Miotałam się między myślami i nie mogłam uchwycić żadnej, żeby zdecydować na którąś opcję.
   Nie mogłam też zebrać myśli podczas sprawdzianu z logarytmów, bo przypomniało mi się, że właśnie Shawn mnie ich uczył i zaczęłam dokładnie analizować jego zachowanie tamtego dnia, szukając czegoś, co mogłoby być czymś w stylu ostrzeżenia. W związku z tym kompletnie nie potrafiłam skupić uwagi na rozwiązywaniu zadań.
   Po dzwonku wypadłam z klasy wściekła i od razu skierowałam się do szafki, nie czekając na Aal, która musiała zauważyć, że coś jest nie tak, bo kiedy do mnie podeszła nie odzywała się chwilę, ewidentnie dając mi szansę się uspokoić.
- Twój bart do dupek. - Moje słowa zabrzmiały niemalże jak ostrzeżenie, mój głos był zimny, wręcz ociekający złością. Aal cofnęła się o krok, kiedy uderzyłam w zamkniętą szafkę pięścią.
   Stałam tak przez chwilę - trzymając rękę  na szafce i z opuszczoną głową. Nie potrafiłam zebrać się w sobie, żeby podnieść głowę i spojrzeć Aal w oczy. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio czułam się tak zagubiona. Miałam ochotę uciec, zniknąć, zamknąć się w swoim pokoju, założyć słuchawki i zostać tak już na zawsze.
   Kiedy zebrałam się w końcu sobie i podniosłam głowę, Aal nie było już w miejscu, w którym stała dosłownie pół minuty temu.
- Kurwa  mać. - Westchnęłam i oparłam się o szafkę plecami. Stałam tak przez chwilę, kompletnie nie wiedząc co powinnam ze sobą zrobić i po prostu patrzyłam na ludzi, którzy chodzili po korytarzu, szukając  kogoś, do kogo mogłabym podejść, tylko po to, żeby mię stać sama.
   Aż podskoczyłam przestraszona, kiedy usłyszałam czyjś głos tuż obok siebie.
- Hej. - Finn uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. - Wszystko w porządku?
- Tak, dzięki. - Poprawiłam  torbę na ramieniu i wyprostowałam się. - Wybacz, że się nie odezwałam, ale zgubiłam gdzieś kartkę z twoim numerem.
- Okej, w porządku. - Chłopak  oparł się o szafki niedbale. - Może pójdziemy dzisiaj gdzieś? - Już chciałam zaprotestować, bo miałam tego dnia zamiar iść do Mendesów i pomóc Aal z referatem na historię. Ale potem przypomniałam sobie, że Aal chyba jest na mnie wściekła i stwierdziłam, że mogę iść.
- Właściwie możemy. - Uśmiechnęłam się lekko. Przyjrzałam  się jego twarzy uważnie. Gdyby nie blizny po trądziku chłopak byłby naprawdę bardzo przystojny. - Kiedy i gdzie?
- Może być w 7Street o szesnastej? - Brązowe oczy blondyna  zalśniły lekko, kiedy skinęłam głową.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się szeroko. Blondyn powiedział coś jeszcze, ale zagłuszył to dźwięk dzwonka, więc tylko pokiwałam głową, nie wiedząc z czym się zgadzam, i pożegnałam się z nim.

   Aal unikała mnie cały dzień. Za każdym razem, kiedy miałyśmy razem lekcje siadała najdalej ode mnie, jak tylko mogła. Na przerwach, kiedy musiała podejść do swojej szafki, znajdującej się tuż obok mojej, zawsze czekała, aż ja od niej odejdę, a na lunchu usiadła przy stole po drugiej stronie stołówki.
   Resztę dnia spędziłam więc sama, siedząc cicho na lekcjach i wbijając ponury wzrok w tablice, albo snując się po korytarzu ze słuchawkami w uszach. Kiedy zabrzmiał dzwonek kończący moją ostatnią lekcję tego dnia dosłownie wybiegłam z klasy. Zostawiłam niepotrzebne książki w szafce i wyszłam ze szkoły najszybciej, jak tylko mogłam. Pierwsza rzecz, jaką zrobiłam to odpalenie papierosa. Kompletnie mnie nie obchodziło, ile osób zobaczyło mnie, idącą ulicami przedmieścia, na którym mieszkałam, z papierosem w dłoni i mieszaniną złości, smutku i bezradności na twarzy. Kompletnie mnie nie obchodziło, co wszyscy ci ludzie pomyśleli.
   Już kiedy weszłam na swoją ulicę, poczułam, że coś jest nie tak. Nie widziałam jeszcze radiowozów, ani karetek pogotowia, stojących przy domu na przeciwko mojego, w którym mieszkał Stary Billie. Billie robił w piwnicy kokainę, którą potem sprzedawał wszystkim, którzy poprosili. Miał też syna, Małego Billie'go, który powinien chodzić ze mną do klasy, ale nie chodził, bo nigdy w ogóle nie poszedł do szkoły.
   Kiedy skręciłam za róg i zobaczyłam mały tłum zbierający się w okół ich domu przystanęłam i spróbowałam sobie wyobrazić co się stało. Kiedy ludzie się na chwilę rozstąpili, żeby dać przejść dwóm pielęgniarzom, niosącym charakterystyczny worek na zwłoki, zobaczyłam aż nazbyt wyraźnie zakutego w kajdanki Małego Billie'go z zakrwawionymi rękoma aż po łokcie. Poczułam nagłe uderzenie gorąca i zakręciło mi się w  głowie tak mocno, że musiałam się oprzeć o pojedynczą deskę, która została z ogrodzenia przy jakimś domu. Kiedy odzyskałam równowagę odwróciłam się i zaczęłam iść powoli w tą samą stronę, z której przyszłam, ciągle nie mogąc się otrząsnąć po tym, co widziałam chwilę przedtem.
   Przeszłam kilka kroków w stronę ulicy, na której mieszkała Aal wraz z bratem i rodzicami. Po chwili zdałam sobie jednak sprawę z tego, że nie mogłam iść do nich, bo Aaliyah nie chciała ze mną rozmawiać, a w związku z tym nie miałam absolutnie żadnego powodu, ani prawa się tam pojawić. Mimo to nie zatrzymałam się i dalej szłam przed siebie, zataczając się jakbym była pijana i próbując pozbyć się z głowy widoku zakrwawionych rąk Małego Billie'go. Poczułam jak zawroty w głowie zaczynają się nasilać, a czarne plamy przed oczami zaczynają całkowicie przesłaniać widok, przez co potknęłam się o jakąś nierówność na chodniku i upadłam. Czułam się, jakby ktoś wysysał z moich płuc powietrze. Tonęłam we własnym ciele, a wizja zakrwawionego Billie'go nadal nie chciała mnie opuścić, przez co zaczęłam się modlić, żebym zemdlała i chociaż na chwilę uwolniła się od obrazu mojego sąsiada-mordercy. W końcu moje prośby zostały wysłuchane, a ja opadłam na chodnik bezwładnie i bez świadomości tego, co się ze mną dzieje.

*****************************************************************

Dedykacja dla Michaliny.

Cześć Wam!
Jezu, mam nadzieję, że nie zrobię z tego meksykańskiej telenoweli. Planuję parę rzeczy i mam nadzieję, że dam radę to wszytsko napisać.
Miłego dnia/nocy!

xx Ela

(albo xoxo Gossip Girl, mam fazę na ten serial XD)

GETAWAY || S. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz