Rozdział 9 "Tajemnice demonów"

4.9K 463 210
                                    

                Terence Carew przeszukiwał wschodnie skrzydło. Palec serdeczny jego lewej dłoni oderwał się, kiedy ten spieszył się na zajęcia obronne. Od tego czasu nikt go nie widział. Chłopak był już zdesperowany, gdy kolejny kąt okazał się być pusty. Zazwyczaj szybko znajdywał kawałki swojego ciała, jednak tym razem podczas przerwy ktoś musiał kopnąć palec gdzieś dalej.

Gdy przeszedł pod skrzydłem szpitalnym dotarło do niego, że jest już naprawdę daleko od miejsca, gdzie podziała się jego zguba, jednak poszedł dalej, mając nadzieję, że być może palec sam przeniósł się w jakieś miejsce. Czasem mu się to zdarzało.

Kiedy dotarł do kolejnego korytarza, zobaczył go obok dużego stolika stojącego pod ścianą. Ucieszony rzucił się po niego i natychmiast wyjął różowe nici z tylnej kieszeni. Był już wyjątkowo uzdolniony w przyszywaniu części ciała, więc całość załatwił w parę minut.

Miał już wstawać, gdy usłyszał dziwny hałas. Zupełnie jakby ktoś przesuwał ciężki kamień i zdzierał przy tym posadzkę. Terry ani drgnął, gdy zobaczył cień zbliżającej się osoby. Schował się głębiej za szafką przerażony. Od wydarzeń z Josephem obawiał się napastnika. Wszyscy zachowywali się niepokojąco, dlatego Carew dosłownie trząsł się ze strachu.

Mina mu zrzedła, gdy zobaczył Malcolma. Chłopak jeszcze tego samego dnia zwiał z Historii Nadnaturalnych i od tego czasu Nico go szukał. Demon zachowywał się podejrzanie. Szedł wolno i rozglądał się, ale najwyraźniej nie dostrzegł skrytego Terence'a. Coś było nie tak, dlatego pożeracz dusz wolał się nie wychylać. Gdy Cambriel zniknął za rogiem, chłopak odetchnął. Powoli wstał i ruszył na palcach w odwrotnym kierunku, ale wciąż patrzył w tył, jakby bał się, że demon zawróci i go zauważy. Sam jednak nie zauważył jednej rzeczy. Nagle uderzył w kogoś i zachwiał się. Przed upadkiem uratowały go czyjeś ramiona. Zaskoczony złapał się ich i przełknął głośno ślinę.

- Uważaj Terry. – usłyszał i spojrzał w górę. Przed nim stał Walter. Chłopak wpatrywał się w niego spokojnie, ale gdy dostrzegł spanikowany wyraz twarzy niższego, podniósł jedną brew: - Co się dzieje?

- Znalazłem Malcolma.

- Świetnie. Nicodemus wszędzie go szuka. Powiedziałeś mu, żeby go znalazł?

- Niekoniecznie... – mruknął cicho Terry i opowiedział całą historię elfowi. Beauclerk słuchał go uważnie, a na koniec westchnął ciężko.

- Wpakował się w jakieś kłopoty... –podsumował, a Terence wpatrywał się w niego smutno. Demon był jedną z nielicznych osób, które z nim rozmawiały i nagle okazało się, że coś ukrywa. Bardzo chciał wierzyć, że to tylko jego przeczucie, ale dotąd nie mylił się w podobnych sprawach. Wyczuwał dusze na odległość i choć ta śmierdziała Piekłem, czuć było, jak bardzo nerwowy był w tym momencie Malcolm.

- Myślisz, że powinniśmy to zgłosić dyrektorowi? – spytał Carew, a Walt pokręcił przecząco głową.

- Jeśli myślisz, że to on zabił Josepha to się mylisz. – odpowiedział mu prędko elf, po czym spojrzał na swoje ramię, gdzie właśnie siedział mały wróbelek. – Ptaki mówią mi, że to nie robota demona.

- Czyli czyja?

- Tego nie wiedzą. Mówią, że nie znają takiej siły, ale jest zupełnie inna. Coś o tym wiedzą... Kruki mieszkają w większości w Piekle... Znają zapach demonów. To nie był demon. – wyjaśnił szybko, a wtedy Terry zbladł.

- Czy to było coś gorszego? – spytał prawie piskliwie Terry, a wtedy Beauclerk wzruszył ramionami. – Gdybyśmy jeszcze wiedzieli przed czym uciekać...

Enchanted Heart (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz