Rozdział 22 "Księga Wspomnień"

3.4K 311 134
                                    

                Malcolm siedział w gabinecie dyrektora owinięty bordowym kocem. Obok niego równie zdruzgotany siedział Nicodemus. Wyglądali jak wraki. Widok wrył im się w pamięć i nie dawał spokoju. Zwłaszcza Malcolm przeżywał to. W głębi duszy bał się, że miało to związek z jego kłótnią z nauczycielem. Do tej pory ginęli tylko ludzie, którzy mieli problem z nim.

Douma rozmawiał w drugim pokoju z profesor Wither. Razjel zaś siedział na jego fotelu naprzeciw chłopców. Próbował z nimi porozmawiać, ale żaden z nich nie miał zamiaru nic mówić. Czuli się przytłoczeni i nie mieli pojęcia, co się stało.

- To wygląda znajomo... – powiedział nagle Razjel wśród tysięcy różnych stwierdzeń. To jedno sprawiło, że Cambriel uniósł głowę i spojrzał na archanioła.

- Co powiedziałeś? – spytał, mrużąc przy tym oczy. Razjel uniósł jedną brew, po czym powtórzył swoje stwierdzenie. Wtedy nawet Nico się ożywił:

- Co to ma znaczyć? Jak to „znajomo"? Coś takiego już się wcześniej stało?

Archanioł poczuł się lekko osaczony. Sam nie wiedział, czy powinien o tym mówić, ale uporczywe spojrzenie Malcolma i Nico nie dawało mu spokoju.

- Podobno kiedyś miały tu miejsce morderstwa. Tak słyszałem. Na moment szkoła została opuszczona, a kiedy do niej powrócono, wszystko wróciło do normy. Nic więcej nie wiem.

- Znaleziono zabójcę?! – wyskoczył Malcolm, prawie spadając przy tym z fotela. Zaskoczony archanioł uniósł ramiona w geście niewiedzy.

- Nie mam pojęcia. Pewnie opisano to w aktach, ale od dawna anioły nie interesują się ziemskimi sprawami. Ta dokumentacja pewnie zbiera kurz gdzieś w archiwum. Od pewnego wypadku ostatnio, Niebo jakoś w mniejszym stopniu patrzy na Nadnaturalnych. Z tego, co mi wiadomo, Gabriel ma głęboko w dupie, czy ktoś umiera czy nie. Byle tylko nie zakłócało to spokoju u niego w parafii.

- Świetnie... To naprawdę pomocne. – jęknął Nico. Prawdopodobnie jemu samemu zrobiło się niedobrze, na myśl, jak Ci święci mają go w głębokim poważaniu.

- Dowiedz się, kto zabijał. – rozkazał twardo Malcolm, a Razjel spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- A co ja pies?

- Wybaczę Ci to, że olewałeś mnie przez całe moje życie i nawet to, że Douma jest moim cholernym ojcem, ale zrób to dla mnie i dowiedz się, kto zabijał wtedy. Może to ta sama osoba. – zaproponował, a wtedy Razjel zamilkł na chwilę, po czym westchnął ciężko i odparł:

- Kiedy się dowiedziałeś?

- Ciężko się było nie zorientować, gdy twoje jęki odbijały się echem przez cały pieprzony korytarz, a ich źródło znajdowało się za drzwiami gabinetu dyrektora. – prychnął Malcolm.

- Zgoda. Zrobię to.

Gdy to powiedział, drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł Douma. Wyglądał na zdołowanego, ale na widok zamieszania, ożywił się. Razjel zaś wstał i ruszył do wyjścia, a gdy miał już zniknąć za drzwiami, pochylił się nad dyrektorem, pocałował go w policzek i mruknął: „On już wie", na co Douma zrobił się lekko blady na twarzy.

Archanioł zniknął, a demon podszedł do swojego fotela i zajął miejsce, spoglądając kątem oka na Cambriela. Prawdopodobnie nie wiedział od czego zacząć, ale w końcu wkrztusił coś z siebie.

Enchanted Heart (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz