Malcolm leżał wygodnie w łóżku, trzymając blisko swojego ciała wampira, który pomrukiwał uroczo przez sen. Cambriel nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Chciał, aby ten moment trwał wiecznie, jednak czyjeś krzyki przerwały jego spokój, jak i wyrwały ze snu Nico.
Wampir uniósł się zaspany i spojrzał na drzwi, mrużąc oczy. Wyraźnie słyszeli szybkie kroki na korytarzu, jakby ktoś biegł. Albo uciekał. Na tę myśl Malcolm zerwał się z łóżka i ruszył do drzwi, jednak kiedy już miał łapać za klamkę, wejście otworzyło się i do pomieszczenia wpadł Douma. Widząc chłopaków rozbudzonych, natychmiast złapał syna za rękaw i zaczął ciągnąć go na zewnątrz. Był zdenerwowany, bardziej niż kiedykolwiek.
- Musimy uciekać. Natychmiast. – rozkazał i spojrzał na Nico, który właśnie wstał z łóżka Malcolma bez koszulki. Wyglądał na lekko zaskoczonego, ale powstrzymał się od komentarza. Wrócił spojrzeniem do Cambriela i spojrzał na niego ostro. – Natychmiast. Potem porozmawiamy!
- Co się dzieje? – zapytał Malcolm, ale Douma nie śpieszył z odpowiedzią. Zamiast tego, zaczął natarczywie poganiać, aby zabrać ich jak najszybciej z zamku. – Co do kurwy nędzy?! Nie ruszę się, póki mi nie powiesz, co się dzieje!
- Już! Tylko się uspokój! – spanikował dyrektor. Wyglądał na przerażonego nie ze względu na sytuację, ale ze względu na własnego syna.
- Gadaj. Razjel wrócił, tak? Już wiesz, kto jest mordercą! – zauważył natychmiast Malcolm, a Douma zacisnął usta.
- To nie takie proste, jak się wydaje... – szepnął demon, co wywołało zdziwienie na twarzy chłopców. Nico podszedł bliżej, wciąż okrywając się kocem, a Malcolm złapał go za rękę, przyciągając blisko siebie. Był to jednoznaczny znak dla Doumy, który starał się nie rozpraszać.
- To cholernie proste. Gadaj, kto to jest! – krzyknął zdenerwowany Cambriel. Czuł, że dyrektor stara się ukryć prawdę. Po jego czole spływały kropelki potu, a ręce drżały. Nie chciało przejść mu to przez gardło.
- Malcolm... Proszę... – jęknął czarnowłosy. Wyglądał żałośnie, jakby nie przespał całej nocy. Coś było nie tak.
- To ty, Malcolm. Ty zabijasz. – powiedział, jednak zdecydowanie nie był to demon. Do pokoju niepostrzeżenie wszedł Razjel, wolno wychodząc zza pleców Doumy. Wyglądał na poważnego, a dyrektor zacisnął usta. Chciał tego uniknąć.
- Co? – jęknął Malcolm, wpatrując się w nich z zaskoczeniem. – J-Jak?
- To niemożliwe. Byłem z nim niejednokrotnie, kiedy to się działo. – zaprotestował Nico. Razjel przejechał po nim wzrokiem i wciągnął nerwowo powietrze. Wyglądał na wściekłego, mimo, że nie chciał tego dawać po sobie poznać, jego oczy „ciskały piorunami".
- Dlatego mówię, że to skomplikowane... – wtrącił się Douma. – Te historie o żyjącym zamku. Pani Wither na pewno mówiła wam o tym na lekcji! One są prawdziwe. Zamek został stworzony przez anioła, który nadał mu pewne cechy ludzkie. Ten budynek jest jak maszyna w rękach anioła. Służy mu wedle życzeń i chroni. Kiedy Malcolm się pojawił, siła, która tkwiła w zamku zaczęła się mieszać, bo płynie w nim także krew demona. Nagle moc zaczęła świrować i w jakiś dziwny sposób przekształcała negatywne uczucia Malcolma w zagrożenie dla jego życia. Chroniła go. Każda osoba, która zaczęła się wyrażać zbyt negatywnie wobec niego, stawała się celem! Joseph był pierwszy. Zanim zginął, Malcolm musiał poczuć coś bardzo silnego, najpewniej pozytywnego. Wtedy zamek wykrył dwie płaszczyzny. Porównał je do siebie i uznał, że ten lekki niepokój, to coś złego i zaatakował Josepha.
CZYTASZ
Enchanted Heart (Yaoi Story)
Short StoryNelchael High School to szkoła dla Nadnaturalnych amatorów horrorów, którą prowadzi demoniczny dyrektor. Demony to temat tabu. Złe istoty. Co się stanie, gdy przez mury szkoły przejdzie uczeń-demon? Czy podoła presji napieranej przez innych uczniów...