Rozdział 20 "Coś starego"

3.7K 353 108
                                    


                Marshall Hammond stukał paznokciami lewej ręki o drewniane biurko, podczas gdy prawa stanowiła dla niego podpórkę. Wampir od ponad dwóch dni zaciskał zęby ze złości. Jego podchody trwały już trzy lata i kiedy w końcu sytuacja zaczęła się ocieplać, wszystko zostało zniszczone.

Wszystko zaczęło się pewnego feralnego dnia, gdy po zajęciach wieczornych, postanowił zaryzykować i podejść do sprawy trochę inaczej. Dumnie krocząc w swoim najlepszym czarnym płaszczu, skierował się w stronę gabinetu dyrektora szkoły. Wcześniej widział, jak Douma znika za drewnianymi drzwiami, dlatego był pewien, że od tego czasu demon nawet nie wyjrzał na korytarz. Czasami znikał na wiele godzin.

Kiedy był już pod samymi drzwiami, przez chwilę zwątpił i chciał zawrócić, ale uznał, że być może to ostatnia szansa, żeby cokolwiek zadziałać. Ostatnie wydarzenia utwierdziły go w fakcie, że niewiele brakowało, aby on również zginął.

Hammond zapukał i, nie czekając na zaproszenie, wszedł. Douma siedział przy swoim biurku i przeglądał papiery. Jego czarne włosy spływały po drewnie i zakręcały się na białych kartkach. Był bardzo skupiony. Od pewnego czasu nie przychodził już tak często do jadalni, ale prosił o przyniesienie posiłku do jego gabinetu. Cała ta sytuacja musiała kosztować go sporo zdrowia.

Kiedy dyrektor zauważył przybysza, uniósł jedną brew i odłożył papiery na bok. Wtedy Marshall zauważył lekko podkrążone jasnożółte oczy. Prawdopodobnie od dawna nie spał. Mimo, że jako demon miał sporo siły, w ludzkim ciele wszystko męczyło go bardziej.

- Dobry wieczór, profesorze. – przywitał się Douma. Było to zbyt oficjalne jak dla wampira.

- Nie jestem tu dzisiaj służbowo. – odparł, a dyrektor uśmiechnął się pod nosem i poprawił:

- Dobry wieczór, Marshallu. Co Cię do mnie sprowadza?

Wtedy wampir zdał sobie sprawę z tego, że nie wiedział jak zacząć temat ani jak przejść do sedna. Nawet nie wiedział zbytnio, co chciał powiedzieć, dlatego przez krótką chwilę nie odzywał się. Widząc jego zawahanie, Douma sam rozpoczął:

- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Wtedy też Cię tak zatkało.

Hammond westchnął. Na myśl o tamtej nocy, aż nim trzęsło.To był pierwszy raz, gdy widział taką siłę i brutalność.

- Trudno zapomnieć. Zmiotłeś z powierzchni ziemi trzy wioski... Myślałem, że umrę z głodu przez Ciebie. Cztery dni musiałem iść, aby znaleźć jakąkolwiek żywą duszę. Nawet kropelki krwi nie zostawiłeś, dzbanie jeden! – prychnął, a dyrektor zaśmiał się gardłowo.

- Faktycznie wiszę Ci sporo krwi. Co ty na to, abym wyświadczył Ci w zamian za to jakąś przysługę? – uśmiechnął się, mrużąc przy tym oczy. Wyglądało to, jakby polował, co nie uszło uwadze Hammonda. Sęk tkwił w tym, że wampir również szukał strategii do zdobycia tego, co chciał, tymczasem strategia pojawiła się sama.

- To musiałaby być spora przysługa... – zaczął i okrążył biurko, stając dokładnie nad Doumą. Ten zaś delikatnie odsłonił zęby i wyciągnął dłoń, łapiąc nią pochylonego Marshalla za szyję i przyciągając blisko siebie.

- W jakim kierunku miałoby to zmierzać? Mam parę pomysłów na rekompensatę... Chcesz posłuchać? – spytał cicho demon, prawie szepcząc do ucha wampira. Marshall poczuł mały strach, ale podniecenie wzięło górę i mężczyzna zaatakował usta dyrektora.

Enchanted Heart (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz