Rozdział 18 "Gryf, wróżka czy...?"

3.7K 388 207
                                    

                - A teraz? – spytał Malcolm, spoglądając na Nico przez ramię. Wampir podtrzymywał głowę dłońmi. Na pytanie Cambriela podniósł się i westchnął ciężko.

- Nieważne, ile razy spytasz... Dalej tam są. – odparł, mówiąc oczywiście o kiełkach czarnych skrzydeł demona. O ile Malcolm był demonem. Teraz to stwierdzenie nabrało wiele wątpliwości. Obaj chłopcy byli z lekka zdezorientowani. Była wczesna godzina i większość prawdopodobnie jeszcze spała. Zresztą żaden z nich nie wiedział, co mają zrobić, czy do kogo iść.

Malcolm spojrzał na okno. Słońce znajdowało się teraz zaraz nad horyzontem. Było lekko pomarańczowe i mocno oślepiało go w oczy. Kiedy kolejne promienie wpadły przez okno, chłopak zmrużył powieki i odwrócił się z powrotem do Nico. Ten zaś siedział wśród brudnej pościeli ubrany jedynie w bokserki. Wpatrywał się w ziemię i myślał nad czymś gorączkowo.

Cambriel zaś nie miał pojęcia, nad czym się zastanawiać. Ostatnią rzeczą, o jakiej chciał dyskutować z własnymi myślami, były dwa intruzy na jego plecach. Żeby zająć czymś głowę skupił się na nagim ciele Nico. Był średnio umięśniony, ale miał ładne nogi i ramiona. Kiedy przesunął wzrokiem po jego szyi zobaczył ciemne pręgi. Przez moment zastanawiał się, co to, ale wtedy wrócił do poprzedniego wieczoru, kiedy to zachłannie zaopiekował się skórą Nico w tym miejscu, gdy wampir zasnął. Zarumienił się mocno na to wspomnienie i odwrócił wzrok, ale właśnie wtedy Nicodemus podniósł się gwałtownie i wykrzyknął przejmujące: Mam!

Malcolm aż podskoczył w miejscu. Spojrzał z szeroko otwartymi oczami na Nico i posłał mu pytające spojrzenie. Wampir zaczął prędko ubierać się i kiedy założył już spodnie, zaczął gorączkowo mówić:

- Idziemy do Wither! Spytam niewinnie czy są stworzenia nadnaturalne ze skrzydłami. Ona jest specem! To nam zaoszczędzi sporo czasu w bibliotece. Możesz powiedzieć, że zadałeś mi to pytanie, a ja nie znałem odpowiedzi i byliśmy ciekawi. W końcu ona wie, że Cię douczam!

Nico złapał za klamkę i pomachał ręką do Malcolma, aby ten szedł za nim, jednak ten powstrzymał go prędko, łapiąc za ramię.

- Świetny pomysł, ale najpierw ubierz koszulę. Masz kilka... no wiesz... na szyi.

Blackwood spojrzał na niego pytająco i natychmiast pobiegł do łazienki. Cambriel zagryzł wargi i nagle usłyszał krzyk. Po chwili z ubikacji wybiegł Nico, wymachując rękami.

- Co ty zrobiłeś?! Będę musiał przez cały czas w golfie chodzić! Kiedy ty to...? – wrzeszczał, a przy ostatnim zawahał się i zrobił się czerwony ze wściekłości. – Zaatakowałeś mnie, kiedy spałem, ty cholero jedna!

- Wczoraj „kocham Cię", a dzisiaj „cholera"... – westchnął Malcolm i dodał ciszej: - Już prawie jak małżeństwo...

Nico zajęło parę minut ukrycie malinek, a kiedy już był gotowy, wciąż groźnie patrzył w stronę Malcolma. Ten zaś nic sobie z tego nie robił. W głowie już obmyślał plan zaatakowania chłopaka w drodze powrotnej. Jego celem był brzuch albo coś jeszcze niżej.

⚝⚝⚝

Dotarcie pod apartament Wither zajęło im chwilę. Idąc przez korytarze, czuli się jak w jakimś niedozwolonym miejscu. O tej porze mało kto wychodził na spacer. Zwykle wszyscy budzili się co najmniej godzinę później. Dlatego mury zamku zdawały się być ich jedynymi towarzyszami.

Mieszkania nauczycieli znajdowały się w tym samym budynku, co uczniów, ale na drugim piętrze po prawej stronie od schodów. Potocznie tę część zamku nazywano Skrzydłem Kata. Nico tłumaczył kiedyś Malcolmowi, że jeden z bardzo dawnych nauczycieli był tak ostry, że nazywano go katem. Podobno wtedy jako jedyny zamieszkiwał tę część. Reszta belfrów zwykle mieszkała w dolinie nieopodal.

Enchanted Heart (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz