Rozdział 4 "Jak zrobić sobie wroga w nauczycielu?

5.6K 483 400
                                    

                Malcolm obudził się następnego dnia dość wypoczęty. Spojrzał na swoją prawą i dostrzegł, że Nico jeszcze spał. Wyglądał naprawdę spokojnie przez sen. Nie wykrzywiał wtedy swojej twarzy w wyraz oburzenia czy obrzydzenia. Wręcz przeciwnie. Kąciki jego ust lekko się unosiły, jakby śniło mu się coś dobrego. Cambriel pochylił się trochę nad nim, aby mu się przyjrzeć. Miał piękne usta – wąskie, ale o lekkim malinowym kolorze, a do tego jego rzęsy były długie i ciemne, jak u kobiety.

Nagle wampir zmarszczył nos i lekko otworzył oczy. Był wciąż zamroczony, ale gdy dostrzegł pochylonego demona, otworzył je szeroko i odskoczył, spadając z łóżka na posadzkę. Jęknął głośno z bólu.

- Co ty, do cholery, robisz?! – krzyknął zły Nico, po czym podniósł się z ziemi i potarł twarz dłońmi.

- Patrzyłem na Ciebie, jak śpisz... – wyznał szczerze, na co Nicodemus zareagował zaskoczony podniesieniem jednej brwi.

- Wolę nie pytać, po co... – odparł i spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Tego dnia mieli mieć tylko trzy lekcje, a potem zajęcia obronne. Jęknął zawiedziony, gdy zdał sobie sprawę, że wszystkie miał mieć z demonem.

Chłopcy powoli zaczęli się ubierać. Mieli zacząć od zajęć z Zielarstwa, potem Telekinezy, a na końcu były lekcje z Historii Nadnaturalnych, które szybko stały się ulubionymi Malcolma. Na zajęciach obronnych nie było ich jeszcze w tym roku, dlatego demon nie mógł się doczekać. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się, na czym miały one polegać, a nie chciał pytać Blackwood'a. Od początku unikał rozmowy z nim. Wystarczyły mu krzywe spojrzenia.

⚝⚝⚝

Na pierwszą lekcję dotarli razem, ale Nico szybko znalazł miejsce jak najdalej od współlokatora, tymczasem Malcolm rozejrzał się dookoła i dostrzegł Terry'ego pod ścianą, który spoglądał w jego stronę z uśmiechem. Demon uznał to za dobry znak i poszedł do chłopaka. Usiadł w ławce obok i przywitał się grzecznie.

- Jak pierwsze dni? – spytał cicho Terry, a Cambriel uśmiechnął się smutno.

- Mam lekkie problemy z aklimatyzacją... Ludzie omijają mnie szerokim łukiem.

- Nie martw się! Sam miałem podobnie! Uczniowie boją się mnie, bo pochodzę z potężnego i niebezpiecznego rodu. Spokojnie, po jakimś czasie przestaną się czepiać. – pocieszył go, po czym zaczął energicznie do kogoś machać. Demon odwrócił się i dostrzegł wysokiego miedzianowłosego chłopaka, na którego ramionach przysiadały ptaki. Miał bardzo poważny wyraz twarzy, ale na widok Carewa uśmiechnął się i podszedł bliżej.

- Cześć. – przywitał się i usiadł obok Terry'ego.

- Malcolm, to jest Walter Beauclerk. – przedstawił ich sobie brunet. Walter skinął głową w jego kierunku, a Cambriel uśmiechnął się. Nowo poznany na pewno był elfem. Jego oczy mieniły się różnymi odcieniami błękitu, a twarz była smukła i bardzo blada. Nawet ubierał się w jasne ubrania. Miał na sobie białą koszulę, spraną niebieską bluzę i trochę ciemniejsze jeansy, jednak demona najbardziej zaskoczyły japonki na jego nogach.

Nim zdążył o nie zapytać, nauczyciel wszedł do klasy i rozpoczął lekcje. Do końca zajęć Malcolm zdążył się odprężyć i zdał sobie sprawę, że może nie będzie tak źle. Już znalazł kilka osób, które z nim rozmawiały. Najbardziej jednak ubolewał z powodu Nicodemusa. Chciał się z nim przyjaźnić.

⚝⚝⚝

Zajęcia z obrony miały miejsce w starej szopie na tyłach zamkowych. Na każdej sekcji było zaledwie dwadzieścia osób. Zawsze parzyście, bo lekcje odbywały się w parach. Malcolm czekał grzecznie pod ścianą, obserwując, jak reszta jego grupy nerwowo kręci się w małych grupkach i żywo o czymś mówi. Ani Terry ani Walter nie byli w jego sekcji. Tylko Nicodemus stał niedaleko, rozmawiając z jakimś wysokim zmiennokształtnym chłopakiem. Dzieciak miał na sobie bluzę w panterkę.

Enchanted Heart (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz