Rozdział 15 "Skrzydlate Drzwi"

3.7K 388 43
                                    

                - Nie uważasz, że to dziwne? – zapytał Malcolm, opierając się plecami o zimną ścianę. Mastema przysiadła na tej naprzeciw niego i poruszała swoimi długimi cienistymi włosami. – Giną dwoje ludzi, którzy mi dokuczali, a dyrektor oskarża chłopaka ze względu na jego naturę i stary incydent...

- Pożeracze mają słabą kontrolę, poza tym możliwe, że owe osoby dokuczały mu w tajemnicy i on zwyczajnie wykorzystał okazję. Demony są inteligentne, dyrektor wie, co robi. – odpowiedziała, ale kiedy zauważyła krzywą minę Malcolma, westchnęła ciężko i dodała: - Nie patrz tak na mnie. Wyrażam tylko swoją opinię. Demona ciężko oszukać. Potrafią to tylko silniejsi od tego gatunku.

Cambriel wzruszył ramionami i pogrążył się w rozmyślaniach. Chciał mieć pewność, że Terry tego nie zrobił, ale Mastema tylko dodatkowo zasiała ziarna niepokoju. Może Carew rzeczywiście korzystał z okazji, a Malcolm go po prostu nie znał zbyt dobrze. Jednak jakoś wątpił, że po takim czasie Walter nie zauważyłby dwojakiej natury pożeracza. To było wręcz nieprawdopodobne.

Siedzieli w swoim towarzystwie gawędząc na różne tematy, gdy nagle Cambriel usłyszał jakiś dziwny hałas dochodzący z prawej strony. Po jego ciele przebiegł dreszcz i nawet Mastema wydawała się zaniepokojona. Malcolmowi przez myśl przeszło, że to może być morderca. Prawie krzyknął, gdy na ziemi pojawił się cień i zza ściany wyszła szczupła postać. Cisza trwała jakieś kilka sekund. Wystarczyło to, żeby demon otworzył szeroko buzię ze zdziwienia i utkwił wzrokiem w Nico.

Wampir krążył spojrzeniem między nim, a wiszącym cieniem Mastemy na ścianie. Wyglądał na zszokowanego, szukając właścicielki cienia. Kiedy nie znalazł nikogo poza ściennym wizerunkiem, przerzucił wzrok na Malcolma i otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, jednak Malcolm go ubiegł.

- Co ty tu robisz?! – krzyknął, a wtedy Nico zacisnął usta i zamilkł na moment. – Śledziłeś mnie?!

- To nie tak... Obudziłem się, a Ciebie nie było! Martwiłem się i poszedłem na korytarz... Znalazłem to zejście i pomyślałem, że może tam jesteś! Z kim rozmawiasz?

Malcolm znieruchomiał. Nico musiał go słyszeć, więc nie było sensu go okłamywać. Wskazał dłonią na ścianę, gdzie wisiał cień Mastemy. Dziewczyna ukłoniła mu się nisko, a wtedy przez twarz Blackwood'a przebiegł wyraz zmieszania i niedowierzania.

- T-to cień! Wither o nich mówiła! Ona jest zła! Malcolm, co ty do cholery wyprawiasz z tym cieniem?! – zaczął krzyczeć i wymachiwać rękami. Cambriel próbował go uspokoić, ale tylko bardziej podburzał, podczas gdy dziewczyna prychnęła na jego oskarżenia i ruszyła po ścianie ginąc gdzieś w mroku.

- Mastema! – zawołał za nią demon, ale nie wróciła. Prawdopodobnie była obrażona. Raz się jej to zdarzyło, kiedy Malcolm przez przypadek palnął jakąś głupotę na jej temat. Cambriel natychmiast odwrócił się w stronę przerażonego Nico i warknął: - Co ty narobiłeś?!

- Jesteś niepoważny... – jęknął Blackwood. Świadomość, że istniała część katakumb, w której żył ten potwór, był dla niego ciosem prosto w serce. Czuł się, jakby właśnie zobaczył mordercę. – Przecież ona jest niebezpieczna!

- Nic o niej nie wiesz. Wyjdź stąd! – odparował Malcolm, a po policzkach wampira spłynęły łzy. Chciał go tylko chronić. Odwrócił się gwałtownie i ruszył do wyjścia, ale w drugim korytarzu światła już nie było. Chłopak próbował przedrzeć się przez ciemność, jednak na próżno. Wyjście jakby zniknęło.

Enchanted Heart (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz