Rozdział 5.2

40 6 2
                                    

     Kiedy weszliśmy do restauracji wszystkie spojrzenia skierowały się w naszym kierunku, a dokładniej na mnie. Nasz stolik znajdował się z boku przy oknie. Kiedy podeszliśmy bliżej od stolika wstała kobieta i podeszła do nas. Z czułością przytuliła się do Louisa i delikatnie pocałowała go w usta. Wtedy zwróciła się do mnie i uśmiechnęła się szeroko, chociaż miałam wrażenie, że jej oczy wręcz piorunowały mnie.

     - Lotty poznaj Lilian Harrison, Lila to jest Charlotte Bergeon.

     Ciemnoskóra dziewczyna podeszła do mnie i ku mojemu zdziwieniu i uścisnęła mnie ciepło. Była ciemną brunetką o mocno kręconych włosach, aktualnie spiętych spinką. Jej niebieskie oczy taksowały mnie bacznym spojrzeniem, przez które z niewiadomego powodu zaczęłam się lekko rumienić. No tak, musi ocenić na czym stoi, chociaż wątpię żebym stanowiła dla niej jakąkolwiek konkurencję.

     - Mów mi Lila. - Uśmiechnęła się życzliwie.

     - W takim razie ja jestem Lotty.

     - To może usiądziemy? Jestem głodny jak wilk! - powiedział Lou pocierając dłońmi.

     Podeszliśmy do stolika, Louis najpierw odsunął krzesełko Lilian, później mi i usiadł na swoje miejsce. Po chwili podszedł do nas kelner i podał menu, a ja nawet na niego nie spojrzałam bo byłam zajęta rozmową z Lilian.

     - Więc, jak długo znacie się z Louisem? - zagadnęła mnie Lilian.

     - Cóż praktycznie od dziecka - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło na wspomnienie naszych wspólnych wybryków kiedy byliśmy mali.

     - Mhm. Więc, nie krępuje cię mieszkanie z moim chłopakiem? - zapytała nieco mocniej akcentując słowo 'moim', jakby chciała mi o czymś przypomnieć. Ciekawe.

     - Lilian daj spokój. Z Lotty jesteśmy tylko przyjaciółmi.

     - Co zamawiacie? - zapytał kelner kiedy wrócił po chwili, a Louis i Lila zwrócili wzrok w jego kierunku. Ja jeszcze przez chwilę pozwoliłam sobie obserwować dziewczynę mojego przyjaciela.

     - Ja chyba wezmę krem z pomidorów posypany groszkiem ptysiowym - powiedziałam, kiedy przeniosłam wzrok z Lilian na moją kartę menu.

     Na wieczór nie lubiłam się objadać. Odłożyłam kartę i spojrzałam, na zaczytanego Louisa.

     - Hmm, to ja poproszę o pierś nadziewaną szparagami, na puree ziemniaczanym na musie z suszonych pomidorów.

      Ja, Louis i kelner wyczekująco spojrzeliśmy na Lilian. Podniosła głowę i trochę zmieszana podała swoje zamówienie.

     - To ja filet z łososia pieczony w cieście francuskim, serwowany na duszonych pomidorach z ziołami prowansalskimi.

      - I do tego może jakieś wino co pan... 

     Louis kończył zamówienie a ja wtedy spojrzałam na kelnera i zamarłam. Ujrzałam nad sobą sylwetkę wysokiego szatyna o włosach do ramion. Poznałam go po zabójczym spojrzeniu niemal czarnych oczu, które teraz spoczywało na mnie. Jego wąskie usta ułożone były w kpiącym uśmiechu. Przeszył mnie okropny dreszcz. Kiedy tylko mój prześladowca oddalił się do kuchni złożyć zamówienie poprosiłam Louisa na stronę.

     - Dobrze, że mnie wzięłaś od stołu, sam miałem zamiar to zrobić. Muszę ci coś powiedzieć. - Louisowi uśmiech nie schodził z twarzy, a ja żeby nie popsuć mu humoru również przywołałam na swoje usta krzywy uśmiech. - Zamierzam się dzisiaj oświadczyć Lilian.

Czarna OrchideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz