Stał przed nim Taehyung. Jego Taehyung. Taehyung, o którego spotkaniu marzył od kilku miesięcy. Taehyung, z którym od dłuższego czasu nie miał kontaktu. Taehyung, który nagle do niego napisał. Taehyung, który prosił go o przyjazd.
A co najważniejsze: Taehyung, który pomimo worów pod przekrwionymi oczami i bladej twarzy, szeroko się do niego uśmiechał. I o Boże, jego uśmiech był najpiękniejszy na świecie. I pomyśleć, że gdyby chłopak nie wyglądał jak trup, ten kwadracik na jego twarzy byłby jeszcze wspanialszy.
Yoongi przez jakiś czas po prostu stał i przyglądał się twarzy swojego przyjaciela. Skanował jej każdy element. Wyłapywał najmniejsze szczegóły.
Po chwili jego wzrok skupił się na ubraniach Taehyunga. Stara, wyciągnięta koszulka, dresy i skarpetki w Olafa z Krainy Lodu. Na ten widok Yoongi się zaśmiał.
Nagle poczuł coś mokrego na policzkach. Płakał. Tylko dlaczego? Dlatego, że wreszcie zobaczył swojego promyczka, czy dlatego, że nic mu nie jest i poczuł ogromną ulgę? Możliwe, że to oba powody były przyczyną jego łez.
Dłużej się nie zastanawiając, przyciągnął do siebie młodszego do mocnego uścisku. Mając go w ramionach, czuł się, jakby trzymał swój cały świat. Jeszcze nigdy nie czuł się taki szczęśliwy. Taehyungowi nic nie było. Właśnie go przytulał. I miał na twarzy szeroki uśmiech.
- Yoongi - wyszeptał chłopak, jakby bał się, że gdyby odezwał się za głośno, to wszystko by znikło.
- Jestem tutaj, TaeTae. Jestem tu - odpowiedział również szeptem Yoongi. Łzy wciąż ciekły mu po policzkach, ale kompletnie go to nie interesowało.
Jak mógł przejmować się taką błahostką, gdy miał w ramionach tak ważną dla siebie osobę?
- Jesteś tu. Naprawdę tu jesteś - po wypowiedzeniu tych słów, również drugi chłopak zaczął płakać.
Po chwili Kim odsunął się lekko, złapał za rękę starszego i pociągnął go do środka, zamykając za sobą drzwi. Skierowali się do pokoju Taehyunga, usiedli na łóżku. Przez kilka minut tylko się sobie przyglądali, jakby nadal nie wierzyli, że są naprawdę obok siebie w jednym pokoju.
- Nie, żebym miał coś przeciwko, bo w końcu tutaj jestem, ale dlaczego kazałeś mi przyjechać? - ciszę przerwał Yoongi.
- No więc, chciałem cię osobiście przeprosić za to, że cię ignorowałem tyle czasu... Naprawdę mi przykro...
- Ej ej ej, proszę mi się nie smucić. A poza tym, nie musisz przepraszać za coś takiego.
- Dobrze, ale jest też druga sprawa. No bo... Moja babcia wyzdrowiała i jutro wychodzi ze szpitala. Tak bardzo się cieszę i chciałem, żebyś tutaj był. Żebyś świętował to razem ze mną.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nic jej nie jest i nie musisz się już martwić. A to, że chciałeś się ze mną spotkać, żeby mi to powiedzieć... Brak mi słów. Czuję się fantastycznie. Cholera, to cudowne, że mnie zaprosiłeś. Ale... Czy Jimin wie? O twojej babci?
- Jeszcze nie. Narazie powiedziałem tylko tobie. Ale chyba powinien mu o tym napisać... Strasznie się zamartwiał przeze mnie.
- Tak, to byłby dobry pomysł. Tylko zabroń mu tu przychodzić, bo mógłby mnie udusić.
- CO?! Dlaczego?
- Długa historia - Yoongi zaśmiał się niezręcznie i potarł kark.
Taehyung to zignorował i jak najszybciej złapał za telefon. Napisał wiadomość do Jimina i rzucił komórką na bok.
- Toooo... Skoro już tu ze mną jesteś, to co robimy?
- Chyba mam pewien pomysł.
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Dodałam dziś kilka rozdziałów, nie wiem, czy jeśli pominiecie coś, to zrozumiecie co się dzieje, także może lepiej, jeśli sprawdzicie, czy na pewno wszystko przeczytałyście.Z dzisiejszego spamu to chyba na tyle, chociaż nigdy nic nie wiadomo...
CZYTASZ
Sweet Tea //Taegi//
Fanfiction-Nie zrobię tego! -No weź. To tylko głupie wyzwanie. chocolife: Zrozumiałem to chocolife: Zrozumiałem to z czerni i bieli | completed |