Wstęp

6.4K 185 52
                                    

Kolejny dzień spędzony w tym miejscu doprowadza mnie do szału. Z dnia na dzień mam już coraz bardziej dość. Są już takie chwile, że mam ochotę po prostu skończyć to wszystko, ale nie mogę. Wiem, że nie mogę. Nie mogę się zabić. Obiecałam mu to i muszę dotrzymać tej obietnicy. Musze cierpliwie czekać aż wróci, chociaż zdaję siebie z tego sprawę, że i tak nie będzie mnie pamiętał.

Może jednak powinnam zacznę od samego początku.

Nazywam się Larisa i no cóż... Chyba tyle powinno wam wystarczyć.

Nasza planeta była kiedyś zupełnie normalna, lecz teraz wszystko się zmieniło. Słońce spaliło wszystko, co było możliwe pozostawiając za sobą tysiące, jak nie miliony trupów i piachu... Pełno piachu. Powstała choroba zwana pożogą, która powoduje, że ludzie zaczynają wariować, przez co nie są już kompletnie sobą. Stają się czymś podobnym do zombie.

Istnieją odporni i tacy, którzy poświecą wszystko by zdobyć lek nie patrząc na konsekwencję. To tak zwany DRESZCZ. Nienawidzę ich. To właśnie, przez nich w wielu 11 lat zostałam zabrana rodzicom. Po tym jak zostałam zmuszona, żeby patrzeć na śmierć matki, która im się sprzeciwiła. Mama nie chciała mnie oddać, więc po prostu bez mrugnięcia okiem ją zabili. Zostawałam przewieziona do ich placówki, gdzie były również inne dzieci. Byliśmy tu ciągle badani i trenowani.

Miałam tu przyjaciół, ale przede wszystkim miała tu jego. Jedyną osobę, której ufałam bezgranicznie, na której zależało mi najbardziej na świecie, na której wciąż mi zależy. Tak naprawdę był osobą, dzięki której przeżyłam tak długo. Wspólnie zawarliśmy pakt, przez który obiecaliśmy sobie, że jeśli jedno z nas uzna, że dłużej nie wytrzyma i się zabiję to drugie zrobi dokładnie to samo, ale do tego jeszcze wrócimy.

Gdy zaczynali prowadzić swoje eksperymenty, podzielili nas na grupy, w których byli albo sami chłopcy i jedna dziewczyna, albo same dziewczyny i jeden chłopak. Mieli nam wymazywać pamięć i wysyłać każdego miesiąca dokładnie po jednym z nas do labiryntu, z którego trzeba było znaleźć wyjście.

Co do mnie... Ja nie należałam do żadnej grupy. Specjalnie dla mnie wymyślili coś zupełnie innego. Wiedzieli, że go kocham i że on kocha mnie, dlatego postanowili, że codziennie będę oglądać, co się z nimi dzieję, a przede wszystkim, co się dzieję z nim w labiryncie.

Mój harmonogramy był dość prosty do zapamiętania. Przez 5 dni jestem podłączona do różnych urządzeń i ogląda, co się z nim dzieję. W kolejny dzień przeprowadzają na mnie każde możliwe badanie i eksperymenty. W ostatni dzień tygodnia po serii badani próbuję po prostu dojść do siebie. I tak od nowa powtarza się wszystko. W kółko i w kółko. Zawsze jest to samo.

Nienawidzę dnia badań, chociaż jakby się zastanowić nie wiem czy to w ogóle można nazwać badaniami. Raczej ten dzień powinni nazwać torturami. Można powiedzieć, że powinnam się już do tego wszystkiego przyzwyczaić w końcu trwa to niezmiennie od trzech lat.

Tak... Trzy lata. Tydzień w tydzień dokładnie to samo.

Obiekt A0 to ja. Miło mi was poznać.

Final Destination // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz