Rozdział 21

2.4K 103 21
                                    

Nie mogłam uwierzyć w to, co mówi chłopak. To wydawało się bardzo nierealne. Po moim policzku popłynęła łza, którą chłopak od razu starł swoim kciukiem. Blondyn wciąż patrzył prosto w moje oczy.

- Mogli mi wymazać nasze wspomnienia, ale nigdy nie wymarzą tego uczucia. Kochałem cię i wciąż cię kocham. Mimo że nie pamiętam naszej całej przeszłości wiem, co do ciebie czuje. – Wyszeptał, po czym nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moich ustach, który od razu oddałam.

- Wiem, że chciałaś zacząć od początku, ale to nie ma sensu. Posłuchaj ja kocham ciebie i wiem, że ty kochasz mnie. Nie mogę być tylko twoim kolegą czy przyjacielem. Nie chce zaczynać wszystkiego od nowa.

Nie wiedziałam, co powinnam teraz powiedzieć. Z jednej strony to przecież ja chciałam zacząć wszystko od nowa. Myślałam, że tak będzie po prostu wobec niego uczciwie. W końcu ja pamiętam wszystko a on nie. Nie chciałam nakładać na niego żadnej presji.

Teraz nie wiem czy powinnam słuchać serca czy rozumu.

- Ja też cię kocham, ale... - Wyszeptałam.

- Ale na tym zakończmy. – Uśmiechnął się wesoło. – Okej?

- Okej. – Powiedziałam cicho, na co w jego oczach pojawił się błysk szczęścia.

Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę ja oparta o jego ramię a on obejmujący mnie ramieniem. Nie trudno było zauważyć wzrok naszych przyjaciół, którzy przyglądali się nam przez cały ten czas zaciekawieni.

W pewnym momencie zaczął wiać lekki, lecz chłodny wiatr. Pouczyłam dreszcze i wtedy zrozumiałam, że jednak mogłam zabrać kurtkę z mojego namiotu. Ale teraz to już nie istotne. Chce tu zostać jak najdłużej tylko mogę.

- Zimno ci? – Zapytał patrząc na mnie kątem oka, na co pokiwałam tylko przecząco głową. – Lara przecież widzę. – Prychnął pod nosem. - Masz. – Dodał chcąc oddać mi swoją kurtkę.

- Nie. Teraz tobie będzie zimno. Po prostu pójdę po swoją kurtkę. – Wzruszyłam ramionami.

Newt przyglądał mi się chwilę, po czym wstał podając mi rękę by pomóc mi wstać.

- To w takim razie ja pójdę z tobą. – Uśmiechnął się, gdy już stałam obok niego.

Razem zeszliśmy z góry trzymając się za ręce i skierowaliśmy się w stronę mojego namiotu.

- Co tutaj jest? – Zapytał, gdy weszliśmy do środka.

- Mój prywatny namiot. – Wzruszyłam ramionami. – Marry mi go dała. Podobno nikomu nie pozwalała tu wchodzić, bo był przygotowany tylko dla mnie.

- Kim ona dla ciebie jest? – Popatrzył na mnie zaciekawiony siadając na moim łóżku.

- Poznałam ją w DRESZCZ-u. – Westchnęłam. – Chyba mogę powiedzieć, że była dla mnie jak matka.

- To miłe... - Powiedział siadając na moim łożu. – No wiesz, że mimo tego wszystkiego wciąż da się znaleźć jakiś normalnych ludzi. I mimo że ona opuściła już DRESZCZ to przygotowała tu miejsce dla ciebie z nadzieją, że kiedyś tobie też uda się uciec.

Chłopak miał rację. Mary od samego początku była inna od osób, które pracowały w DRESZCZ-u. Była empatyczna. Od samego początku chodziło jej o ochronę nas.

Gdy tylko założyłam na siebie kurtkę, od razu poczułam uścisk na ręce. Newt pociągnął mnie w swoją stronę tak, że wylądowałam na jego kolanach.

- Co ty... - Zaczęłam zdezorientowana, jednak nie mogłam dokończyć, bo chłopak połączył nasze usta. Mimowolnie zaczęłam oddawać pocałunki zakładając dłonie za jego kark.

- Chciałem coś zrobić już od dawna... - Mruknął. - A skoro nikt tu nie może wchodzić... - Zaczął uśmiechając się pod nosem.

Patrzyłam na niego przez chwilę zdzwiona nie wierząc w to, co słyszę, jedna uśmiechnęłam się wesoło łącząc ponownie nasz usta.

Patrzyłam na niego przez chwilę zdzwiona nie wierząc w to, co słyszę, jedna uśmiechnęłam się wesoło łącząc ponownie nasz usta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Final Destination // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz