Rozdział 2.6

1.7K 81 20
                                    

Od czasu, gdy dowiedzieli się o moje ciąży minęło już trochę czasu. Na dodatek było już po mnie widać, że jestem w ciąży. Mój brzuch stał się już lekko zaokrąglony. Mogę powiedzieć, że poniekąd pogodziłam się z myślą, że nie pozbędę się już tego dziecko, ale na pewno nie pogodziłam się jeszcze z myślą, że zostanę matka. Nie umiem sobie wyobrazić, co będzie, gdy urodzę... A zwłaszcza tu w DRESZCZ-u.

Nie wiem jak to będzie, gdy już zostanę matką. Boję się, że nie będę w stanie pokochać tego dziecka tak jak na to zasłużyło. Nie dość, że zostanie królikiem doświadczalny już od swoich narodziny to jeszcze prawdopodobnie nigdy nie pozna swojego ojca a jeszcze jakby tego było mało to zostanie z matką, która nie da mu wystarczająco miłości.

Boje się tego, co będzie, ale do tego czasu zostało mi jeszcze parę miesięcy.

Mimo wszystko ta ciąża na pewno ułatwiła mi życie w tym miejscu. Od tamtego felernego dnia, w którym poznali prawe, nie prowadzono na mnie już żadnych testów i eksperymentów. Tylko od czasu do czasu miałam podstawowe badania, które przeprowadzała Veronica.

Do tego wszystkiego pozwalano mi, co jakiś czas widywać się z Minho. Niestety chłopak nie miał się tu tak dobrze jak ja. To właśnie głównie na nim prowadzili od jakiegoś czasu testy. Nie wyglądał za dobrze. Widać było po nim ogromne zmęczenie, jednak starał się być silny, a już zwłaszcza, gdy spędzaliśmy czas razem. Staraliśmy się sobie nawzajem okazywać wsparcie. Z jednej strony wolałbym żeby go tu nie było, żeby był bezpieczny razem z pozostałymi. Jednak z drugiej strony może nie powinnam tak myślę, bo będąc tu cierpi, ale cieszy mnie, że mimo wszystko jesteśmy tu razem i mamy możliwość by się spotkać. Przyjemnej mam pewność, że chłopak wciąż żyje i działa to pewnie też w drugą stronę.

Tak naprawdę większość mojego czasu spędzam w gabinecie Veroniki. I to niekoniecznie na badaniach, bo mimo tego, że to właśnie ona wydała mój sekret i zaprzepaściła moją szansę na pozbycie się tego dziecka to polubiłam ją. Wydaje się być jednym normalnym pracownikiem tutaj, co w sumie nie jest takim trudnym osiągnięciem. Kobieta nie jest dużo starsza ode mnie, ale mam wrażenie, że czuję się poniekąd za mnie odpowiedzialna.

Dziś właśnie był dzień, który mogłam spędzić z Minho. Obiecano nam cały dzień. Oczywiście pod nadzorem strażników, którzy nie ruszyli się spod moich drzwi ani na moment, żebyśmy czasem nie uciekli. Bo to nie tak, że w pokoju mam kamerę i podsłuch i nie ważne, co powiemy bądź zrobimy oni i tak będą o tym wiedzieć.

Siedzieliśmy razem od samego rana w moim pokoju. Nawet przyniesiono nam tu śniadanie. Jednak po paru godzinach do środka weszło dwóch strażników a zaraz za nim wszedł Janson ze swoim perfidnym uśmiechem. Nasza dwójka wstała na równe nogi.

- Czego chcecie? – Zapytałam od razu.

- Przyszliśmy po twojego kolegę.

- Mięliśmy mieć cały dzień. – Odezwałam się zdezorientowana wychodząc do przodu by zasłonić Minho.

Jeśli któremuś z nas mogę teraz zaszkodzić to tylko i wyłącznie jemu, a na to pozwolić nie mogę. Jednak chłopak od razu chwycił mnie za łokieć i cofną za siebie.

- Minho... - Wyszeptałam tak by tylko on usłyszał, na co ten kiwnął tylko przecząco głową.

- Plany się zmieniają a my potrzebujemy silnego mężczyzny.

- To może niech na tobie spróbują przeprowadzić te badania. – Warknęłam, gdy strażnicy chwycili Minho.

- No, co ty Lara? – Wtrącił Minho. – Przecież powiedział, że silnego. – Dodał z wesołym uśmiechem, co miało mnie uspokoić.

Final Destination // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz