Rozdział 2.4

1.8K 80 5
                                    

POV Newt

Żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co czułem. Pustka... To jedyne dobre określenie. Czułem pustkę spowodowaną brakiem dziewczyny.

Już wcześniej była dla mnie ważna, ale będąc w labiryncie nie wiedziałem o tym. Szybko jednak ponownie stała się dla mnie bardzo ważna i fakt, że nie ma jej obok okropnie boli.

Tęsknię za nią. Naprawdę tęsknię. Każdego dnia coraz bardziej.

Czuje się jakbym ponownie stracił sens życia... I będąc z daleka id niej na pewno go nie odzyskam. Kolejny raz ją straciłem. Tylko tym razem z tą różnicą, że ją pamięta.

Martwię się o nią i nawet nie chce myśleć jak ona musi się teraz czuć. Poza tym naprawdę boję się o to, co jej robią. W końcu DRESZCZ znany jest ze swojego okrucieństwa.

Powinienem był ją ochronić. Powinienem był zrobić więcej... Dużo więcej. Nie powinienem dopuści do tego by ją zabrali, a już na pewno nie samą. Wolałbym żeby zabrali mnie razem z nią. Przynajmniej wtedy wiedziałbym, co się z nią dzieję. Ta niewiedzą dobija mnie.

Nie dość, że zabrali Larisę to jeszcze Minho...

Musimy ich uratować. Nie możemy ich tam zostawić.

- Newt słuchasz nas? – Thomas spojrzał na mnie uważnie wyrywając mnie z moich myśli.

Właśnie w tym momencie siedzieliśmy w jednym z pomieszczeń próbując ustalić jakiś plan jak ich odbić. Nasza poprzednia akcja nie specjalnie nam się udała, choć nie można nazwać tego kompletną porażką.

Widzieliśmy, że przewozili ich do różnych miejsc zanim trafili do głównej siedziby. Nie wiem, od kogo ale Vince dostał informację o ostatnim przejeździe. Mieliśmy wszystko zaplanowane. Wiedzieliśmy nawet, w jakim wagonie ma być Lara i Minho. Sojusznik Vinca miał dopilnować tego by byli w tym samym. Tego dnia byłem okropnie zestresowany. Byłem się, że coś nie wyjdzie i niestety moje przeczucia się sprawdziły. Po wieku utrudnieniach odbiliśmy jeden z wagonów, ale w środku nie było ani Minho ani Larisy. Z ocalonych jedynie kojarzyłem Arisa i Sonye.

Byłem załamany i zrezygnowany tym wszystkim, ale wiem, że nie mogę się tak łatwo poddawać. Odzyskam ich choćby nie wiem, co.

Właśnie teraz w piątkę próbujemy wymyślić nowe rozwiązanie jak ich uwolnić. Jednak pomysłów coraz bardziej nam brakuje. Łatwiej byłoby ich odbić, gdy byli przewożenie, a teraz, gdy znajdują się w samym sercu DRESZCZ-u pod pełną kontrolą rzeczy, które możemy zrobić bardzo się ograniczają.

- Przepraszam. – Mruknąłem cicho. – Co mówiłeś?

- Mówiłem, że musimy się dostać do siedziby DRESZCZ-u.

- Niby jak chcesz to zrobić? – Vince nie podzielał jego entuzjazmu, co jest dość zrozumiałe.

To jest praktycznie nie wykonalne.

- Nie wiem. – Wzruszył ramionami. - Może... Może Teresa nam pomoże. – Dodał ciszej, przez co popatrzyłem na niego wściekły nie wierząc w to, co słyszę.

Samo imię tej dziewczyny wyprowadziło mnie z równowagi. Nie wierze w to, że on w ogóle bierze pod uwagę to, że dziewczyna, która nas tak perfidnie zdradziła teraz nam pomoże. Wściekły rzuciłem się na chłopaka. Chwyciłem go za koszulkę i popchnąłem na ścianę.

- Czy ty się słyszysz Tommy!? – Warknąłem zirytowany. – Jesteśmy tu próbując wymyślić jak ich odbić, bo ona nas wydała. To wszystko przez nią. Przez nią straciliśmy Minho. Przez nią ponownie straciłem Larę. Nie dotarło jeszcze do ciebie, że ona z nimi współpracuje. Jesteś głupi, jeśli myślisz, że ona nam pomoże.

Final Destination // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz