Rozdział 6

3.3K 133 20
                                    

Nie mogę się przy nich rozpłakać. Nie wolno mi tego zrobić. Wiem, że muszę być teraz silna.

Wielokrotnie wyobrażałam sobie jak to będzie, gdy wyjdą z labiryntu i co zrobię oraz co powiem, gdy zobaczę go ponownie. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Podświadomie czułam, że będę cierpieć, ale nie myślałam, że będzie to aż tak trudna sytuacja. Cieszę się, że widzę ich ponownie, ale nic nie jest takie jak było kiedyś. 

Wyobraźcie sobie, że jedyne bliskie wam osoby... Jedyne osoby, którym na was zależało zapominają o waszym istnieniu. Miłość waszego życia nie pamięta, że kiedykolwiek was kochała, nie pamięta chwil spędzonych razem, co gorsza nie pamięta nawet was. To właśnie ja i moje życie.

Siedzę w gronie osób, z którymi kiedyś traktowaliśmy się jak rodzina. Tak naprawdę tylko im ufałam. Teraz oni dalej traktują się jak rodzina, ale ja jestem dla nich zupełnie obcą osobą.

W końcu nie wytrzymałam atmosfery, która panowała wokół nas. Podniosłam się z piasku z grobową miną, gdy wszyscy patrzyli na mnie dalej wyczekującym wzrokiem.

- Najwyższa pora iść już spać. - Mruknęłam patrząc pustym wzrokiem przed siebie. - Musicie odpocząć, bo jutro trzeba ruszyć w dalszą drogę. Biorę pierwszą warte. - Zarządziłam i nie czekając na odpowiedź odeszłam od nich zostawiając ich bez odpowiedzi.

Idąc przed siebie natrafiłam na jakiś wyższy murek, na którym postanowiłam usiąść mając już dość piachu, który nas otaczał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Idąc przed siebie natrafiłam na jakiś wyższy murek, na którym postanowiłam usiąść mając już dość piachu, który nas otaczał. Zaczęłam patrzeć w niebo i przyglądać się gwiazdą, których było dziś naprawdę dużo na niebie. Już od ponad trzech lat ich nie widziałam. Wcześniej też nie powinnam ich widzieć, ale ja i Newt mieliśmy swoje sposoby na to, żeby wymykać się niezauważeni na dach budynku DRESZCZ-u i obserwować je długimi godzinami. Była to nasza ulubiona atrakcja wieczorami.

Wiem, że kiedyś i tak będę musiała wyznać mu prawdę. Naprawdę bym tego chciała tylko nie do końca wiem jak to zrobić. To nie jest takie proste, żeby wyznać komuś coś takiego. Nie mogę tak po prostu podejść i powiedzieć mu: "Hej! Wiesz kiedyś byłeś moim chłopakiem, co prawda ty tego nie pamiętasz, ale kochaliśmy się i mamy wspólną historię."

Gdybym coś takiego powiedziała, sytuacja stałaby się zbyt niezręczna. Newt mógłby czuć niepotrzebną presje, której nie powinien teraz czuć. Nic z tego nie jest jego winą. Obydwoje byliśmy świadomi naszej przyszłości.

Moje rozmyślanie przerwał odgłos zbliżających się kroków. Odruchowo chwyciłam maczetę zeskakując z murku i odwróciłam się w stronę potencjalnego przeciwnika gotowa do ataku.

- Ej spokojnie. - Usłyszałam głos Newta, który szedł w moją stronę unosząc ręce do góry. - To tylko ja. - Dodał podchodząc bliżej do mnie.

Cudownie właśnie, dlatego od nich uciekłam, żeby on teraz tu przyszedł.

Usiadłam zrezygnowana z powrotem na murku starając się na niego nie patrzeć. Chłopak w milczeniu usiadł tuż obok mnie i tak samo jak ja przeniósł swój wzrok na rozgwieżdżone niebo.

Final Destination // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz