Nowy początek

1.4K 35 2
                                    

- Mamo nie ja się nigdzie nie wybieram- powiedziałam gdy mama skończyła mówić.- Przynajmniej mi powiedz dlaczego?

- Dowiesz się w swoim czasie - byłam wściekła jak ona mogła mi to robić.

- Doskonale wiesz że tu mam swoją rodzinę , przyjaciół , szkołę.

- Znajdziemy ci nową szkołę, przyjaciół tez sobie znajdziesz nowych a poza tym przecież to nie twoja pierwsza przeprowadzka - z tym miała rację wiele razy się przeprowadzałyśmy do różnych miejsc. Ostatnia przeprowadzka miała miejsce 3 lata temu. Wtedy miałam 17 lat. Gdy miałam 11 lat mój tata zmarł wtedy mama dostała fiola na punkcie mojego bezpieczeństwa. Miałam już 19 lat a ona ciągle decydowała gdzie mogę iść z kim i kiedy.

- Jessi musimy, nie ma innego wyjścia. Jutro z samego rana przyjedzie po nas Luck i nas zawiezie na lotnisko - nie miałam się co kłócić nie było sensu. Marta jest stanowcza jeżeli tak postanowiła to tak musi być.

Poszłam się spakować. Weszłam na górę do mojego pokoju który był dosyć dużym pomieszczeniem.

Znajdowało się w nim ogromne dwuosobowe łóżko z znajdującym się obok szafą w której trzymałam ubrania naprzeciwko było postawione biurko a obok niego drzwi na taras. Na ścianie nad łóżkiem był powieszone zdjęcie moje z moja przyjaciółką Clary oraz kolegą Markiem.

Przyjaźniłam się z nią już jakiś rok. Razem chodziliśmy do tej samej szkoły. Była ona niską blondynką o jasnych oczach i skórze o jasnym odcieniu miodu. Była istnym przeciwieństwem mnie. Ja miałam długie czarne włosy jasną karnacje i mierzyła jakieś 170cm. Ona była wiecznie uśmiechnięta odważna i szczera a ja skryta i cicha.

Marek to wysoki brunet o zielonych oczach. Był bardzo miły i sympatyczny.

Clary uważała ze Marek coś do mnie czuje ale ja i tak go nie chce nie jest w moim typie.  Szczerze wole blondynów według mnie są po prostu  ładniejsi.

Po chwili namysłu stwierdziłam ze zadzwonię do nich obojga aby się pożegnać.

...

Dwie godziny później cała zapłakana spakowałam walizkę i poszłam na dół na kolację. Nie miałam apetytu na jedzenie ale wiedziałam że jeżeli nie zjem mama zacznie się martwić .

Po kolacji poszłam wziąć szybki prysznic.

Weszłam do łazienki która była naprzeciw mojego pokoju. Rozebrałam się i ustawiłem wodę na odpowiednią temperaturę. Gdy poczułam strumienie ciepłej wody spływającej po moim ciele odprężyłam się.

Umyłam ciało  brzoskwiniowym płynem a włosy szamponem i wyszłam.

Ubrała się i postanowiłam jeszcze sprawdzić czy wszystko spakowałam. Wkrótce po tym położyłam się do łóżka i zasnęłam.

...

Śnił mi się las i rzeka w której pływały płatki róż ale co było zaskakujące woda miała kolor czerwieni a płatki były czarne . Za sobą usłyszałam szelest liści odruchwo spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam ogromnego wilka o tak czarnej sierści jak te płatki pływające w wodzie. Nagle wilk podszedł do mnie i odsłonił rząd białych zębisk ostrych jak brzytwy. Przestraszona zaczęłam uciekać w stronę lasu. Nie dane mi było tam dobiec gdyż potknełam się o wystający korzeń i runełam na ziemię. 

W tym samym czasie obudziłam się w moim pokoju.

Była już 7 mam jeszcze godzine do przjazdu Lucka. Poszłam do łazienki się ogarnąć i zeszłam na dół. Czułam zapach smażonych jajek z bekonem wiec siadłam do stołu i mama podała mi talerz z jedzeniem . Po śniadaniu poszłam do pokoju aby znieść walizki bo wiedziałam że lada chwila przyjedzie po nas Luck.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi szybko pobiegłam otworzyć i stanął przedemną wysoki mężczyzna o skórze koloru ciemnego złota i bląd włosach.

- Cześć Luck - powiedziałam na przywitanie.
- Cześć Jesi - przytulił mnie i wszedł do kuchni. Z moja mamą znali się już 7 lat. Bardzo go lubiłam traktowałam go jak wujka. Mama poznała go 8 lat temu gdy tu przyjechałyśmy.  
- Gotowe???
- Tak. Tylko jeszcze pójdę po coś do ogrodu. - powiedziała mama i wyszła.
Luck poszedł zanieść walizki do samochodu.

- Chodź Jesi. Zaraz spóźnimy się na samolot - nawet nie zauważyłam kiedy mama wsiadła do auta.
- Już idę -zbiegłam po schodach wskoczyłam do auta, zapięłam pasy i ruszyliśmy.  Na lotnisku  Weszliśmy na pokład i samolot ruszył.

...

3 godziny później przekroczyłam próg naszego nowego domu. Był bardzo zbliżony wyglądem do naszego starego .
- Kochanie chodź pokarze ci twój nowy pokój. - posłusznie poszłam z mamą na piętro.

Gdy weszłam do pomieszczenia ujrzałam kremowe łóżko oraz szary stolik nocny.
- Reszta mebli przyjedzie jutro.

- OK. 

- Nie martw się Jessi wszystko się ułoży. Tak jak zawsze. 

- Wiem mamo. - przynajmniej mam taka nadzieję.

KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz