Wilk

809 22 0
                                    

Co on tutaj robi. Taka była pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy.
- yyy.. Hej? - Zjawia się tu jak nigdy nic chłopak którego na dobra sprawę nie znam, patrzy na mnie tymi swoimi zielonymi oczkami i mówi po prostu hej.
- Co ty tu robisz.

- Przepraszam zgubiłem się. Idąc ścieżką przez las wyszedłem nagle tu i ty w tym momencie no... wiesz.- Gubił się totalnie w tym co mówił ale dajmy na to że mu wierzę. 

- Może wejdziesz do środka...zrobię ci jakąś herbatę.

**Harry**

Ona była taka piękna. Już teraz widziałem że jest moją mate. Chciałam jej wszystko wytłumaczyć ale nie wiem jak. Niby co jej miałem powiedzieć. Że należy od teraz tylko do mnie.

- Yyy...-Nie wiedziałem totalnie co mam jej na to odpowiedzieć. Z moich mysli wyrwał mnie dopiero dźwięk łamanej gałęzi. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i zobaczyłem dwa duże wilki pewnie bety. Wlepiły swoje żółte ślepia w Jess. Chciałem ich odstraszyć i zacząłem warczeć. Co oni tu do chuja robią? Ale oni wcale nie byli mi dłużni. Otworzyli swoje duże paszcze chcąc zaatakować.

 Dziewczyna stała jak wmurowana  i przyglądała się całemu zdarzeniu. Ona nie mogła na razie znać prawdy ale nie miałem wyjścia musiałem ją chronić. Zbyt szybko to wszystko się dzieje. Zbyt szybko pozna prawdę .Przecież ona na dobra sprawę mnie nie zna. Wystraszy się na maksa. Skoczyłem i przemieniłem się w locie. 

~~  Czego oni chcą od naszej mate~~

~~ Nie wiem ale musimy coś z tym zrobić ~~

** Jessica**

Chyba chciał coś powiedzieć ale za drzew wyłoniły się dwa duże wilki. Nie słyszałam żeby w tych rejonach występowały. Albo mi się wydawało albo Harry zaczął warczeć. Nieludzko wręcz. Lekko się wzdrygnęłam i przeszedł mnie zimny dreszcz.

Tego co się później zdarzyło nikt się nie spodziewał przynajmniej ja. Czarno włosy skoczył i .. no właśnie co tak właściwie się stało. Nagle zamiast chłopaka na ziemi wylądowało duże zwierze jeszcze większe od tamtych. I zaczęła się walka. Wszyscy na siebie nawzajem naskakiwali, warczeli i gryźli a ja stałam jak zahipnotyzowana  Nie mogłam na to patrzeć. Przecież oni się pozabijają.  

Co dziwne czułam strach ze coś mu się stanie. Przecież ja go w ogóle nie znam. Otrząśnij się Jess i uciekaj.  Chciałam  ale nie mogłam coś kazało mi zostać przy nim. Coś czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Wystraszyłam się nie na żarty kiedy poczułam czyjeś silne ręce ściskające moje ramiona. Zaczęłam wołać

- Harry pomocy. - bałam się. Widziałam ze coś jest nie tak. Odgłosy walki ustały i za drzew wyszli dwaj mężczyźni którzy trzymali na rękach Harrego. Był cały we krwi. Nie wiem tylko czy ich czy swojej.
Czy on nie żyje? Mężczyzna za mną zaczął się śmiać. Jego śmiech był jak igły wbijające się w moje uszy. W tej samej chwili poczułam silny ból głowy rozrywający mi czaszkę. Cały świat zawirował i straciłam przytomność. Zobaczyłam tylko ciemność.

Obudziłam się w obcym miejscu. Ból nadal rozrywał moją głowę ale już mniej. Byłam w celi. Jedyną rzeczą znajdującą się w niej był duży materac na którym leżał Harry. Moje serce stanęło. Czy on żyje. Natychmiast do niego podeszłam.  Przytknęłam  palce do jego nadgarstka żeby zobaczyć czy jest puls. Słaby ale wyczuwalny.
- Harry proszę obudź się. Harry błagam. - Sama nie zauważyłam kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Bałam się, było mi zimno i nie wiedziałam gdzie jestem. Widziałam jedynie że muszę coś zrobić aby nas stąd wydostać.

 Zaczęłam się rozglądać za wyjściem ale nigdzie nie widziałam drzwi. Spojrzałam na sufit. Była tam klapa. Kto normalny daje klapę w suficie. Było okno ale wstawione były w nim kraty. Nigdy się  nie wydostaniemy. Tu jest gorzej niż w więzieniu. Umrzemy tu. Usiadłam obok Harrego i pociągnęła kolana kładąc na nich głowę. Sytuacja była okropna. Prawie pisnęłam gdy poczułam dłoń głaszczącą mnie po policzku.

- Wszystko będzie dobrze. - Jego dotyk był jak delikatny podmuch wiatru. Jak lekkie promienie słońca wpadające rankiem przez okno.  Mimowolnie przesunęła się do niego a on usiadł i mnie przytulił. Nieznajomy a jednak bliski. Przy nim czułam się bezpiecznie. Ale łzy nadal spływały po mojej twarzy. Znaczyły mokre ślady na moich policzkach. 
- Jess nie płacz, proszę.  - Powiedział to tak jakby mój płacz sprawiał mu ból. Byłam zbyt zmęczona.
Nim się obejrzałam zapadłam w sen będąc w jego objęciach. ( Przynajmniej było mi ciepło)

** Harry **

Usunęła w moich ramionach. Bałem się wziąć głębszego oddechu aby jej nie obudzić. Była taka delikatna jak kwiat róży. Trzymając ją czułem się szczęśliwy ale zarazem smutny patrząc na okoliczności. Patrząc na jej łzy czułe jak rozrywa mi się serce. 

~ Jeśli dorwę tych przez których ona płacze to ich zabije~

Mój wilk aż kipiał ze złości. Nie dziwie mu się. Mam ochotę rozwalić ścianę gołymi rękami byle nas stąd wydostać. Rozejrzałem się po pokoju. Był nie wielki z klapą w suficie.Moją uwagę przykuła karteczka leżąca na środku pokoju. Zwykła biała a jednak w tym miejscu przykuła moją uwagę. 
Powoli położyłem Jess na materacu tak by jej nie obudzić a sam wziąłem kartkę z podłogi.

Harry jak miło Cię gościć u siebie.
                                               Jack

KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz