Harry

972 30 1
                                    

Był wtorek rano 7.30 o 8.00 zaczynały się zajęcia w nowej szkole. Mam nadzieje ze wszyscy nie będą się na mnie gapić. Zawsze tak jest jak nowa osoba pojawi się w szkole co niezwykle mnie denerwowało. Nie lubię skupiać na sobie zbyt wiele uwagi. 

- Jess chodź bo się spóźnisz w pierwszym dniu.- Mama stała w drzwiach z uśmiechem na ustach. Nie miałam w ogóle ochoty wstawać najchętniej zostałaby w łóżku. Modliłam się w duchu aby ten dzień przebiegł spokojnie i bez większych szaleństw. Co prawda byłam przyzwyczajona już do zmieniania szkoły i zawsze było tak samo. Wchodzę, wszystkie oczy są skierowane na mnie a na drugi dzień zostaje jedna lub maksymalnie dwie osoby zainteresowane mną którzy zazwyczaj później stają się moimi znajomymi. Żadna nowość. Tym razem zapewne będzie tak samo.

*** 

Około 15 minut później wysiadałam z auta mamy. Szkoła okazała się duża. Przynajmniej na zewnątrz. Jej żółte ściany bardzo mocno rzucały się w oczy. Typowa Amerykańska szkoła dla uczniów takich jak ja. Czyli uczących się przeciętnie lekko wybijających się nad wszystkich. Ale tylko lekko.  
- przyjadę po ciebie o 14 - Dopiero głos mamy wyrwał mnie z zamyślenia.
- Dobrze, pa mamo.
- Baw się dobrze.Kocham cię. - powiedziała i szybko odjechała nie czekając nawet na odpowiedź.
Powoli zaczęłam zmierzać w kierunku budynku. Lekko się stresowałam ale to chyba normalne w takich okolicznościach. Kiedy byłam już blisko drzwi wejściowych, zobaczyłam że z prawej strony stoi chłopak natarczywie wpatrujący się we mnie. Ukradkiem, lekko odwróciłam się  w tamta stronę i ujrzałam zieleń oczu. Bardzo intensywną, wręcz nienaturalną. Tak się zapatrzyłam że uderzyłam w drzwi twarzą. Dla osób postronnych mogło się to wydać bardzo śmieszne. Ale dla mnie niestety nie. Bojąc się śmiechu z strony uczniów weszłam szybko do budynku i skierowałam się w kierunku sekretariatu. 

***   

- Dzień dobry. - sekretarka miło się do mnie uśmiechnęła i odpowiedziała.
- Dzień dobry. Pani Sweets tak?
- Tak.
- Mam dla pani nowy plan zajęć i plan szkoły.- szybko wzięłam go z biurka i już chciałam wyjść kiedy kobieta zawołała
- Jeżeli będziesz jeszcze czegoś potrzebowała to powiedz.
- Dobrze do widzenia. - Spojrzałam na plan okazało się że na pierwszej lekcji mam biologię. Cóż jak na pierwszy dzień to nie jest na razie jakoś najgorzej. 
- Cześć ty pewnie jesteś Jesica. - Odezwał się głos za mną sprawiając że lekko podskoczyłam. 
- Tak to ja. - Odpowiedziałam lekko zmieszanym głosem. 
- Milo mi cię poznać jestem Ambar.
- Mi też. Czy wiesz może gdzie jest sala od biologię bo plan niewiele mi mówi.- Miałam nadzieje że mi pomoże. Sama sobie raczej nie poradzę.
- Jak chcesz mogę Cię zaprowadzić. Ja mam teraz chemię  więc jest po drodze.
- Byłabym ci bardzo wdzięczna.- Popatrzyłam na dziewczynę z niemym podziękowaniem. Ta szkoła to był istny labirynt korytarzy i klas. 
- Ambar zawsze do usług.- Nim się obejrzałam byłyśmy już pod klasą. Mój wzrok znów tego dnia spoczął na zielonych oczach czarnowłosego. Wchodził własnie do tej samej klasy w której ja mam mieć teraz biologię.  
-Jesica jesteś tam.
- Tak tak. - Nagle Ambar spojrzała w tą stronę co ja i jej oczy przybrały rozmiar spodków. 
- Oooo wizę ze już poznałaś Harrego. Przystojny jest, połowa szkoły na niego leci i to nie tylko ta damska. - W duchu modliłam się aby nic nie usłyszał. 
- Nie miałam okazji jeszcze z nim rozmawiać. - powiedziałam szczerze. Ale rzecz jasna miałam na to wielką ochotę. 
- On nie jest bardzo rozmowny.  Ufa tylko swojemu przyjacielowi Paulowi i Wiljamowi który jest jego kuzynem.- Ummm jakoś mi to szczególnie nie przeszkadza. Lepiej mieć jednego lub dwóch prawdziwych przyjaciół niż stado fałszywych.- Tak poza tym to powodzenia w nowej szkolę.  
- Dzięki. - Nie wiem ale coś mam dziwne przeczucie że długo tu nie zabaluję. Weszłam do klasy. Przy biurku już siedział nauczyciel wiec poszłam się przywitać. Niski starszy mężczyzna z siwymi włosami i lekkim zarostem.  
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Pani Sweets jak mnie wam.
- Tak proszę pana.
- Usiądź na miejscu wybierz sobie któreś. - kontem oka spostrzegłam ze nie ma wolnego miejsca oprócz tego obok Harrego. No to nieźle się zaczyna nie powiem. Skrępowania podeszłam i usiadłam na miejscu.
Pan Storm zaczął lekcję a ja pogrążyłam się w myślach.
Zawsze lubiłam biologię. Jak byłam małym dzieckiem chciałam zostać weterynarzem ale teraz stwierdzam że to głupota. Nie było z tego zbyt dużych pieniędzy a należy oczywiście patrzeć przyszłościowo.  Nie wiem jeszcze co chce robić w życiu. Na razie nie chodzę do pracy ponieważ mamy dużo pieniędzy. Mama odziedziczyła w spadku dom po swojej mamie który od razu po śmierci taty sprzedała by móc się wyprowadzić. W starym domu zawsze lubiłam wychodzić na taras i słuchać odgłosów pochodzących z małego lasku który był jak nie tknięty przez człowieka tajemniczy skrawek ziemi. Mama nigdy nie pozwalała mi iść do niego bo jak to ona uważała mogłam sobie złamać nogę lub uderzyć się w głowę i stracić przytomność. W sumie nie dziwie jej się byłam straszną niezdarą i gdzie nie poszłam tam coś mi się przytrafiało.

***

Lekcja minęła szybko nawet się nie spostrzegłam a już zadzwonił dzwonek. Chciałam wyjść z sali ale ktoś podszedł do mnie i powiedział
- Cześć. Upuściłaś to jak wstawałaś z ławki. - Był to mój klucz do domu który trzymałam w kieszonce plecaka.
- Dzię...- chciałam powiedzieć ale Harry już wyszedł. Dziwne ale kiedy nasze palce się spotkały przeszedł mnie przyjemny dreszcz.   Wychodząc z klasy spostrzegłam że czekała na mnie Ambar.
- I jak tam biologia.
- Siedzę z Harrym. - powiedziałam niemal że szeptem.
- O i jak gadałaś z nim.
- Nie jak wychodziłam z klasy podał mi klucz do domu bo mi wypadł.
- I tyle nie przedstawił się.- Była bardzo ciekawską osoba ale nie tak abym jej już nie lubiła. 
- Nie.
- Wiedziałam że jest dziwny. Może jest gejem jeszcze nie widziałam go z żadną dziewczyną.- Było to trochę zastanawiające. Taki przystojny chłopak nie miał żadnej dziewczyny??
- Może. 

***

Po powrocie do domu szybko wbiegłam do mojego pokoju i zamknęłam się na klucz.
- Córuś czy wszystko jest w porządku.- nie chciałam z nią rozmawiać. Sama nie wiedziałam co dokładnie się ze mną dzieje. Miałam ochotę wybiec z domu i już nigdy do niego nie wrócić. Ale nie zrobię jej tego nie zostawię jej. Otworzyłam drzwi i wpuściłam  ją do środka.
- Opowiedz co się stało. - I co ja mam jej powiedzieć że myślę o chłopaku który nawet mi się nie przedstawił.
- Mamo po prostu chce chwile posiedzieć sama i sobie wszystko przemyśleć.
- Ale jeżeli się coś stało to wiesz że zawsze możesz do mnie przyjść i mi wszystko powiedzieć.- skoczyła mówić i przytuliła mnie mocno.
- Kocham cię mamo.
- Ja ciebie też. - powiedziała i wyszła przygotować obiad.
Po chwili namysłu stwierdziłam ze pójdę na spacer drogą nieopodal domu. Ubrałam się w bluzę i wyszłam. Na dworze było dosyć chłodno wiał lekki wiatr. Odwróciłam się w stronę ogrodu i wtedy zobaczyłam jego.

**Harry**

Odkąd pierwszy raz zobaczyłem ja pod szkołom już wiedziałem że ona jest moja nie mogło być inaczej. Miała takie piękne niebieskie oczy. A na dodatek nic nie wiedziała. Nawet tego że sama jest wilkołakiem.
Zadzwonił dzwonek na lekcje i usiadłem na miejscu a za mną usiadł Paul i szepnął.
- Patrz kto wchodzi. - Odwróciłem się w stronę drzwi a ona tam stała. Była ubrana w czarne dżinsy i granatową bluzę.

Nie mogłem odwrócić od niej wzroku. Na szczęście ona nie zauważyła że się na nią patrzę. Podeszła do biurka zaczęła rozmawiać z nauczycielem. Nawet z tak dalekiej odległości słyszałem jej piękny aksamitny głos. Nagle odwróciła się w moją stronę i usiadła na miejscu obok mnie. Moje serce podskoczyło.

Co się ze mną dzieje jeszcze żadna dziewczyna nie robiła na mnie takiego wrażenia jak ona. Była piękna a na dodatek taka niewinna. Chciałem do niej zagadać ale nie miałem odwagi. W ogóle to co ja mam jej powiedzieć. Jak się do niej zbliżyć. I tak minęła cała lekcja. A ja nadal nie powiedziałem do niej ani słowa. Wstała i chciała wyjść ale zobaczyłem ze coś jej wypadło z plecaka. Był to klucz zapewne do jej domu. Szybko podeszłam  do niej i zebrałem się na odwagę.

- Cześć upuściłaś to jak wstawałaś z ławki. - Nic więcej nie byłem w stanie powiedzieć. Szybkim krokiem wyszedłem z klasy. Reszta dnia minęła szybko o 13.45 skończyły się zajęcia więc wróciłem do domu. Jak zwykle nikogo nie było. Mieszkałem sam z tatą ale jego często nie było.  Wyjeżdżał na jakieś spotkania służbowe. Pomyślałem że pójdę się przejść. Ale najpierw musiałem coś zjeść. Bylem głodny jak wilk.

Po obiedzie przebrałem się w dresy i szarą bluzę.

Na dworze było chłodno. Pobiegłem szybko drogą w las. Po jakiejś godzinie stwierdziłem że znajduje się pod jej domem. Czułem się tak jakby nogi same biegły i prowadziły mnie. Skoro już tam byłem to mogłem się trochę rozejrzeć. Lecz nie przewidziałem tego że  ona tez może mieć ochotę na spacer. Drzwi  się otworzyły a ona stanęła na ścieżce domu i spojrzała ze zdziwieniem wprost na mnie.




KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz