Światło dzienne.

214 12 0
                                    

Wszyscy stali i patrzyli na mnie oczekując jakiej kogokolwiek reakcji. A ja jak kretynka stałam i patrzyłam się na nich z otwartą buzią.
Już nic z tego nie rozumiem. Coraz bardziej gubiłam się w tym wszystkim. 
- A ty to kto? - Po chwili Zapytała dziewczyna mając chyba nadzieje ze tak rozluźni sytuacje.
- Jessica to moja mate. - Zwrócił się Harry do siostry która patrzyła na niego z wielkim uśmiechem.
- To super. Czyli teraz tylko nasz kochany Jack pogromca jest singlem. - Zaczęła się po cichu śmiać. Widać że jest bardzo pogodna. Już ją polubiłam. 
- A ty to niby co ? - Zwrócił uwagę zażenowany blondyn.
- Czy ja mówiłam że nikogo nie mam? Tak się składa że znalazłam swojego mate jakieś pół roku temu.

Przyznam że gdyby nie ta dziwna sytuacja pomyślałabym ze jest to zwykła wymiana zdań kochającego się rodzeństwa. Razem wyglądali jak prawdziwa rodzina. W oczach chłopaków było widać szczęście że ich siostra żyje i ma się całkiem nieźle.

- Nie chce się zbytnio wtrącać ale mam jedno pytanie do ciebie Aga. - Dziewczyna zwróciła na mnie swój wzrok. - Skąd ty się w ogóle się tu wzięłaś?

- Tak się dziwnie złożyło że tutaj niedaleko jest dom watahy Erica mojego przeznaczonego. Kiedy przechadzałam się po ogrodzie poczułam dziwnie znajomy zapach wiec postanowiłam to sprawdzić. I tak trafiłam na was chyba w odpowiednim momencie.

**Harry**

Coś było nie tak. Aga zdawała się jakaś dziwna. Jej skóra stała się lekko jaśniejsza, włosy zmieniły kolor a jej zapach nie był w ogóle wyczuwalny.
Jack nagle zadał pytanie które chyba wszystkich nurtowało od początku lecz nikt nie chciał go zadać.

- A tak w ogóle to jakim cudem ty żyjesz? - Jego mina wyrażała lekkie zdumienie ale także podejrzliwość- I jak wyleczyłaś Harrego?  

- Chodźcie do domu. Tam wszystko wam opowiem.

                                                                                                        ***  

**Jessica**

Już po około pół godziny znaleźliśmy się pod dużą bramą która zasłaniała nam widok na resztę posesji. Nie powiem po samym wejściu można było określić że nie będzie to zwykły dom.

- Poczekajcie tu chwile zaraz poinformuje mojego mate o waszym przybyciu. Dzięki temu nikt was nie zaatakuje na pierwszy kroku. - Poinformowała nas dziewczyna po czym zniknęła za olbrzymimi wrotami.

- Jak myślicie co ona ma nam do powiedzenia? - Zapytał Jack będąc bynajmniej dziwnie nastawiony do całej tej sytuacji. Co było bardzo dziwne chłopak rozmawiał z nami tak jakby nigdy nic. Ale mniejsza z tym teraz mamy inny problem.

Nagle wszyscy odwróciliśmy się w stronę skrzypiącej bramy która zaczęła się otwierać. Widok zza niej był wręcz olśniewający. To nie wyglądało wcale jak dom to można było nazwać pałacykiem.

Piękne marmurowe schody prowadzące do wejścia z obu stron. Obok nich znajdowały się po dwie kolumny także wykonane z marmuru. Nad wejściem balkon z ogromnymi szklanymi drzwiami. A po środku wszystkiego stałam fontanna otoczona wszelkiego rodzaju kwiatami. Agnieszka patrzyła się na nas z lekką irytacją ale najwyraźniej nikt nie zwrócił na to uwagi.

- Dobrze nie patrzcie się już tak tylko chodźcie. Mój ukochany się niecierpliwi. A ty Harry masz tutaj jakieś spodnie i bluzę. Nie będziesz mi nago po domu paradował. - Po słowach dziewczyny Harry ubrał na siebie ubrania i wszyscy ruszyliśmy marszem w stronę wejścia.

Ledwo co przekroczyliśmy próg a przywitał nas bardzo miły głos zapewne właściciela posesji.

- Witam was serdecznie w moich skromnych progach. Chodźcie za mną udamy się do salonu i wszystko sobie wyjaśnicie. - Nawet nie zdarzyłam się dokładnie rozejrzeć a już zostałam pociągnięta do przodu przez Harrego.

Powoli zmierzaliśmy korytarzem w stronę wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Z moich wcześniejszych obserwacji wynika iż ten dom cały utrzymany jest w jasnych barwach. Po drodze na ścianach w kolorze jasnego karmelu mijaliśmy mnóstwo obrazów przedstawiających co poniektóre różne zwierzęta takie jak wilki lub sarny ale także nie brakowało obrazów z pejzażami.

Nim się spostrzegłam byliśmy już w miejscu docelowym.

-Usiądźcie wygodnie a moja służba zaraz przyniesie wam coś do picia. - Nie powiem miły z niego gość lecz to mogą być tylko pozory ale mniejsza z tym. Rozglądnęłam się po pokoju był tam kominek w okół którego były dwie czarne kanapy i dwa fotele. Postanowiłam że usiądę na jednym z foteli. Lecz nim zdarzyłam zrobić chociaż krok ktoś pociągnął mnie na fotel i usadowił na swoich kolanach. Chyba nie ma żadnych wątpliwości kto to taki?

Zaczęłam się wyrywać i kręcić lecz pewien osobnik przerwał mi to.

- Kochanie nie kręć się tak gdyż będziemy mieć duży problem. - Powiedział chłopak szeptem. Momentalnie poczułam coś twardego wbijającego się w mój pośladek. Zapewne teraz moja twarz przypominała dojrzałego pomidora.

- Dobrze nie przedłużajmy więcej - Zaczęła niepewnie dziewczyna.- Więc po tym jak Harry zrobił to co zrobił Jack moje ciało pochował obok naszego domu w pobliskim lasku. Lecz nie był świadomy tego iż w mojej krwi było coś co uratowało mi życie. Mianowicie w mojej krwi płynęła wtedy .... wampirza krew. - Zapadła cisza którą przerwał Jack.

- A jeżeli można wiedzieć jak ona się znalazła w twoim krwiobiegu?

- Gdy do taty przyjechał pewien wampirzy inwestor ja byłam sama w domu. Wy obaj poszliście na polowanie a tata pojechał do miasta coś załatwić. Wampir chciał mnie przemienić więc napiła się ze mnie krwi i podał mi swoja. Oczywiście opierałam się lecz to nic nie dało.

On był dużo silniejszy. Po zrobieniu tego chciał mi skręcić kark lecz wy wróciliście a on uciekł. Bałam się wiec nic wam nie powiedziałam.

I wtedy w kuchni każdy wie co się zdarzyło. Po wszystkim wykopałam się z ziemi i pobiegłam za zapachem krwi. Akurat w lesie przechadzał się jakiś mężczyzna. Zabiłabym go gdyby nie Marry. Była wampirzycą która przez ostatnie lata mi pomagała lecz jakiś rok temu została zabita. Po pierwszym karmieniu stałam się wampirzycą.

Lecz nie była zwykła. Dopiero niedawno przestałam się starzeć i po pierwszym posiłku nie potrzebuje krwi. Po drodze na trawiłam na tego uroczego przystojniaka który okazał się moim mate. I to jest chyba już cała historia.

***************************************************************************************

Dziękuje wszystkim którzy czytają i gwiazdkują tą książkę. Razem mamy już przeszło 100 gwiazdek. Jest to dla mnie duże wsparcie. Dziękuje bardzo i zachęcam do dalszego czytania. Oczywiście możenie zostawić coś po sb w postaci gwiazdki lub koma. Jest to bardzo motywujące. Jeszcze raz bardzo dziękuję . <3 <3 <3

KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz