Zabiłem siostrę

631 20 0
                                    

Obudziłam się. Widziałam że jest noc bo za oknem było ciemno. Wszystko mnie bolało. Pewnie dlatego że materac był twardy. Harry jakby wyczuł że już nie śpię i odwrócił się w moją stronę.
-Harry.- miałam suche gardło wiec mój głos brzmiał okropnie.
- Gdzie my jesteśmy. - Oczy chłopaka posmutniały.

- U Jacka. - wyciągnął do mnie rękę w której była złożona kartka. Wzięłam ją i przeczytałam.

- Kto to jest ? - Zapadła niezręczna cisza którą przerwał szczęk jakby otwieranej kłódki. Z sufitu na podłogę przez klapę wskoczył wysoki chłopak o śnieżnobiałych włosach. Na oko miał jakieś 20 lat. Jego oczy były ciemne jak noc a cienie pod oczami wyglądały jak sińce na jego bladej skórze. Kogoś mi przypominał ale nie byłam pewna kogo.
- Witam was serdecznie. - Powiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy. Harry  przesunął się trochę bliżej mnie i zaczął warczeć.
- Mnie możesz tu więzić ale ona nic nie zrobiła. - Jeszcze bliżej się przesunął  jakby chciał mnie obronić własnym ciałem.
- Bez niej nie było by tak zabawnie - Odpowiedział chłopak zbliżając się do nas. Będąc już wystarczająco blisko spojrzał prosto w moje oczy a ja poczułam ciarki przebiegające mi po plecach.
- Kto to jest ? - Spytałam cicho Harrego ale ten drugi niestety też usłyszał. 
- Nie pochwaliłeś się jej. Trudno sam jej powiem. - Uśmiech nadal tkwił na jego twarzy. - Jestem Jack. Starszy brat Harrego. - Wiedziałam że kogoś mi przypomina ale ta wiadomość mnie trochę zaskoczyła. Byli całkowicie różni a jednak podobni. 
Jack podszedł jeszcze bliżej i podał mi rękę. Harry nie wytrzymał i skoczył na niego z łapami.
- Nigdy nie wąż się do niej zbliżyć. - Drugi jakby nie słyszał jego słów. Nadal trzymał wyciągniętą rękę. Bałam się go.

Czułam że jest zły ale i tak podałam mu rękę. W dotyku była koścista i zimna jak lód. Harry nadal stał warcząc. W jego oczach pojawił się gniew a same zmieniły kolor na czarny. Nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego jego brat nas porwał i co ja miałam z tym wszystkim wspólnego ?

- O co w tym wszystkim chodzi - Obaj spojrzeli na mnie. Pierwszy odezwał się Jack.  
- Biedna mała Jess. Ona najbardziej na tym ucierpi. - Teraz to już się bałam na maksa. O co chodzi? Zwrócił się w stronę Harrego.
- Tak jak ty skrzywdziłeś mnie tak ja skrzywdzę ciebie. - I wyszedł pociągające się do klapy. Dziwny typek. Straszny i do tego tajemniczy. 
Minęła chwila zanim odzyskałam głos.
- O co w tym chodzi? - Spytałam chyba po raz setny. Nic nie powiedział patrząc się w ścianę. Powoli mnie to irytowało. Wszyscy wiedzieli o co chodzi tylko nie ja.

***

Minęło 2 dni a Harry nadal nic mi nie powiedział. Próbowała  z nim porozmawiać ale bez rezultatów. Stwierdziłam że jak będzie chciał mi powiedzieć to to zrobi. Codziennie przez klapę dawano nam jedzenie.

Dwie butelki wody i dwa kawałki chleba. Harry brał tylko łyk wody resztę mi dawał.Martwiłam się o niego.

- Harry proszę porozmawiaj ze mną. - Nie mogła już znieść tej ciszy. Chciałam się czegoś dowiedzieć.
- Chcesz znać prawdę? - energicznie pokiwałam  głową. - Dobrze opowiem ci wszystko.Tylko pamiętaj ze ludzie się zmieniają.

- Mieszkaliśmy razem z naszym ojcem i siostrą w Madrycie. Ja i Jack od początku nie dogadywaliśmy się. Ale to ja wszystko niszczyłem. Byłem tym złym. Zniszczyłem mu życie.- mówił to ze łzami w oczach- Aga była chora psychicznie. Nie mówię tego obraźliwie po prostu miała nie do końca wykształcony rozum że tak powiem i nie rozumiała wielu rzeczy zachowywała się dziwnie. Jack zawsze się nią opiekował. Kochał ją mimo że wszyscy jej unikali. Uważał że była wyjątkowa mimo choroby. Ja nie mogłem jej znieść. Bez powodu zaczynała płakać, krzyczeć. Wkurwiało mnie to na maksa zwłaszcza że byłem w okresie kiedy my stajemy się bardzo agresywni. - Chwilę przerwał aby się uspokoić. 

- My znaczy kto? - Totalnie zapomniałam go o to zapytać. Kim on w ogóle jest?

- Jeszcze się nie domyśliłaś? - Zapytał z nutą kpiny w głosie. - Jesteśmy wilkami. Jak wy mówicie wilkołakami. - Moje oczy w tym momencie wyszły z orbit. Kim, co, jak?

- Okejjj..... Mam się bać? - Musiałam śmiesznie wyglądać. Moja mina zapewne była bezcenna. 

- Nie mnie się nie musisz bać ale za to Jacka tak. Ale mniejsza z tym. - Chyba musiał pomyśleć na czym skończył gdyż znowu przerwał. - Pewnego razu zaczęła się tak wydzierać że nie mogłem jej uspokoić. Ni płakała ni piszczała. Moje nerwy sięgnęły zenitu. Niewiele myśląc chwyciłem poduszkę i.... 

-Trzymałem ja tak długo aż dziewczyna nie przestała się ruszać. Zabiłem ją.  - Jedna samotna łza spłynęła po jego policzku- Rozumiesz zabiłem własną siostrę. Dopiero gdy sobie uświadomiłem co zrobiłem uciekłem.  A Jack mnie znienawidził i obiecał ze się zemści. Po dwóch latach wróciłem.

Ojciec mi wybaczył. Ale Jack już nigdy nie był taki jak wcześniej. Stał się bezlitosny, zimny, i zły. A to wszystko przeze mnie. To była nasza siostra obaj ją w jakiś sposób kochaliśmy a ja ją zabiłem. Jack stał się Alfą watahy Cienia. I nigdy mi nie wybaczył a ja o to wybaczenie nie prosiłem. - Skończył opowiadać. W jego oczach dostrzegłam taki ból jakiego jeszcze nie widziałam. 

Nie wiem co myśleć. Jaki normalny człowiek zabija siostrę?
Ale on się przecież zmienił. Chciałam go jakoś pocieszyć ale nie wiedziałam jak. Wiec po prostu siedzieliśmy w ciszy do momentu gdy oboje położyliśmy się spać. 



KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz