Życie i Śmierć

232 13 2
                                    


Walka toczyła się w najlepsze. Oboje byli w postaci wilka. Jak ogień i woda jeden czarny - wściekły i niepohamowany, drugi biały- rozważny i sprytny. Starcie to nie mogło skończyć się dobrze dla jednego z nich. 

- Przestańcie natychmiast. -dziewczyna stojąca z boku nie mogła znieść widoku bitwy między braćmi. - Proszę was.- Wiedziała że jej nie posłuchają ale na myśl że może stracić miłość życia jej serce krwawiło.  

Wilki jedynie popatrzyły na nią kątem oka i szybko wróciły do walki. Jeden skakał na drugiego. Oboje zatracili się w tańcu bitwy. Czarny przegrał pazurami grzbiet białego a ten zatopił zęby  w bok przeciwnika wywołując u niego niewyobrażalny ból który zaczął promieniować na całe ciało stworzenia. Wilk zaskomlał głośno i upadł pod naporem ciała drugiego. 

**Jessica**

Harry upadł na ziemie i zmienił się w swoją ludzką formę. Jack stał nad nim warcząc i klapiąc ogromnymi zębiskami z których ciekła krew. 

Szybko podbiegłam do rannego nie zważając na zachowanie drugiego. Rana była ogromna i lało się z niej mnóstwo krwi. Szybko zdjęłam swoją bluzę i przyłożyłam do ranny aby trochę zatamować krwawienie. Nauczyłam się tego na kursie samoobrony w starej szkole. Jak widać okazało się to całkowicie przydatne.  Jack próbował się zbliżyć lecz nie pozwoliłam mu warcząc na niego. Czując bijącą moc Alfy ode mnie wycofał się w tył. Uklękłam przy ukochanym biorąc jego głowę w dłonie i kładąc ja na swoich kolanach nadal dociskając materiał.      

- Harry słyszysz mnie?- Poklepałam go lekko po twarzy próbując ocucić. Jego oczy były nadal zamknięte a ciało stawało się coraz zimniejsze. On umiera.- Harry proszę obudź się. - z moich oczu  popłynęły łzy a ręce zaczęły się trząść. Nie mogę do teraz stracić. Nie gdy jest mi teraz tak potrzebny. Nie gdy zaczęłam do niego czuć coś więcej niż sympatię. Delikatnie przytuliłam jego nagie ciało do siebie i zaszlochałam wiedząc że nie uda mi się mu pomóc. Moje życie poraź kolejny ma stracić sens przez tą samą osobę. Nienawidzę go. Z całego serca życzę mu śmierci i to takiej w męczarniach. Jak można być aż tak zaślepionym chęcią zemsty. I to jeszcze na swojej rodzinie na swoim rodzonym bracie. Przecież to się kupy nie trzyma. Harry się zmienił chciał wszystko naprawić przepraszał ale nie Białowłosego nosiła duma i żal.

Wezbrała we mnie po raz kolejny złość. Zerwałam się z ziemi i zaatakowałam winowajce wszystkiego. Za całe zło które mnie przez niego spotkało. Za każda wyrządzoną krzywdę, Za każdą łzę. Nie umiałam się już pohamować. Wpadłam w szał. Okładałam do pięściami gryzłam i drapałam tak aby się wyżyć. A on nawet się nie próbował bronić. Stał i patrzył się na mnie jak idiota. To jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło ale przypominając sobie o leżącym na ziemi chłopaku zaprzestałam wszystkiego. Tak naglę odparowała cała złość zastąpił ją smutek i żal.  

Tracąc już nadzieje na cokolwiek podeszłam do zimnego już ciała. Schyliłam się do jego twarzy i złożyłam delikatny pocałunek na zimnych wargach. Wargach które mówiły mi jak bardzo mnie kochają, wargach które całowałam jako pierwsze w swoim życiu. To wszystko dzieję się tak szybko. Dopiero co umarła moja mama a tu już tracę kolejną ważną osobę dla mnie. 

Powstałam a z moich oczu po raz kolejny zaczęły cieknąć łzy których nie mogłam pohamować. A może nie chciałam? Płynęły strumieniami po moich policzkach znacząc mokre ślady. Kapały powoli na ziemię. 

Kątem oka ujrzałam dziewczynę zmierzającą powolnym krokiem w naszą stronę. Miała długie blond włosy i szczupłą sylwetkę. Popatrzyła swoimi niebieskimi oczami w stronę Jacka i kiwnęła głową. Chłopak jakby nie wiedząc co się dzieje patrzył szeroko otwartymi oczyma w których można było ujrzeć dziwny błysk. Skąd ona się tu wzięła i kim ona jest? 

Nie znajoma bez żadnego słowa klękła przy Ciemnowłosym i położyła swoją rękę na jego brzuch. Nie powiem Iskierka złości przeleciała przez mój umysł. Jakim prawem ona go dotyka i kim ona jest. Już miałam spytać się co robi kiedy nagle z pod jej palców zaczęło płynąć tajemnicze światło. Było jasne w odcieniu błękitu i bieli z lekkim połyskiem srebra. Cała krew z bluzy która leżała obok znikła a rana zaczęła się zostać. Nie było po niej już śladu nawet blizny. Co tu się właśnie stało?

Oczy chłopaka powoli zaczęły się otwierać. Miały nadal ten piękny zielony kolor który kochałam.

Harry niespodziewanie podniósł się do pozycji siedzącej. Popatrzyłam na niego i przytuliłam będąc szczęśliwa że jednak żyje. Moja euforia jednak nie trwała długo gdyż Harry zwróciłam wzrok w stronę dziewczyny i w tej samej chwili poderwał się z ziemi i nie zważając na to że jest zupełnie nagi zaczął się cofać w tył. Nie wiedząc o co chodzi podeszłam do niego. 

- Harry o co chodzi ? 

- To......niemożliwe , jak?- Jąkał się co było całkowicie do niego nie podobne. 

- Przecież ty nie żyjesz... ten pies cię zabił- Jack wskazał ręką w stronę przerażonego  brata. Kogo zabił Harry? O czym on mówi?. Chcąc szybko dowiedzieć się o co chodzi odsunęłam się od Harrego i odezwałam się zwracając tym uwagę wszystkich na mnie.

- Kim ona jest?- chłopaki najwyraźniej zbyt zszokowani nie palili się aby udzielić mi odpowiedzi. Lecz nagle głos zabrała dziewczyna.

- Cześć jestem Aga, siostra Jacka i Harrego.- Tego to się nie spodziewałam. 

Tą cześć chciałabym dedykować Zaczarowana która dopiero zaczęła swoją prace na wattpadzie.  Zachęcam do odwiedzenia jej profilu .❤❤❤


KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz