Przepraszam.....

426 20 0
                                    

- Harry zapewne opowiadał ci o naszej siostrze. - Siedziałam tu już dobre pół godziny i odpowiadałam na pytania Jacka. Co robię , gdzie chodzę do szkoły i takie tam. Co go to w ogóle interesuje. Czułam się jak na jakimś chorym przesłuchaniu z całego mojego życia. Czy on nie mógł by już odprowadzić mnie do mojej celi?
- Tak. - O matko długo jeszcze? Miałam dziwne przeczucie że to dopiero początek.
- Więc powiedział ci że ją zabił?
- Tak. - W jego oczach można było zauważyć żal i smutek. Przez chwilę nie słuchałam go pogrążona w myślach. O co mu chodzi od kiedy zaczął się interesować moim życiem .Jego oczy nagle skierowany się na mnie pytająco.
I znów poczułam pieczenie na policzku aż mi się w głowie zakręciło.
- Masz słuchać co do ciebie mówię.- Teraz wziął moją głowę w dłonie i mocno uderzył nią o szafę. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Poczułam kopnięcie  w brzuch. I znowu się zaczyna. Moja bariera pękła z moich oczu zaczęły się lać łzy. Nie chciałam przy nim płakać. Ale nie mogłam już dłużej znieść tego bólu.
- Zapamiętaj to sobie raz na zawsze. - chciałam się znaleźć już na dole z Harrym który by mnie pocieszył i przytulił. Który by mnie ułożył do snu i powiedział coś śmiesznego. Płakałam przez tego psychopatę który znęcał się nade mną dzień w dzień przez miesiąc. Który nie wiedział co to litość i wybaczenie. Któremu złość zamgliła oczy. W tym momencie chciałam umrzeć byle nie cierpieć lub przynajmniej stracić przytomność.
Nagle znikąt pod moimi kolanami i na plecach znalazły się ręce. Ktoś mnie podniósł a był to Jack. W następnej sekundzie po prostu położył mnie na łóżku i usiadł obok. W co on gra??
- Przepraszam.- Coooo? Nie mogłam z siebie wydusić ani słowa głównie przez to ze miałam spuchnięte gardło ale też przez zdziwienie. Zamiast tego popatrzyłam się na niego dużymi oczami. Przecież przed chwilą bił mnie. 
- Przykro mi że zaraz tak cię skatuje że nie wstaniesz przez tydzień. - I zaczął się śmiać co mnie umocniło w tym ze jest chory psychicznie.

**Harry**

Czułem że coś jest nie tak. Wiedziałem ze on jej robi krzywdę. Ale nie mogłem się ruszyć próbowałem rozwalić klapę w suficie ale nie dałem rady. Nagle w głowie usłyszałem płacz mojej królewny. Po raz kolejny płakała przez niego. 

~zabije go jeżeli ty tego nie zrobisz~

Mój wilk chciał przejąć kontrolę ale nie mogłem mu na to pozwolić. Wezbrała we mnie taka wściekłość. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Moje ręce zaczęły się trząść. A przez ciało przeleciała dziwna iskra. Z całej siły uderzyłem w klapę która w końcu pękła. Teraz nie liczyło się już nic jak tylko podążanie za jej zapachem. Lilie. Wiedziałem ze jest niedaleko. Otwierałem każde drzwi na tym przeklętym korytarzu ale wszystkie był albo zamknięte albo pokoje po drugiej stronie były puste . Moja wściekłość jeszcze bardziej wzrosła. Zabije go. Nie wiedziałem skąd wzięła się ta moc ale wiedziałem ze muszę ją odpowiednio spożytkować. W końcu ujrzałem białe drzwi. To zza nich wydobywał się jej płacz i zapach. 

**Jessica**

Harry znalazł się w pokoju tak szybko ze nawet nie miałam czasu na zastanowienie co robić. Zaczął okładać brata po głowie brzuchu i nogach a ten najwyraźniej nie wiedział co się z nim dzieje. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Mogłam uciec ponieważ drzwi były otwarte ale nie chciałam zostawiać Harrego. Nie ważne czy go znam czy nie więź która się między nami nawiązała nie pozwalała mi na to. Wiec leżałam na podłodze i patrzyłam co się dzieje. Harry najwyraźniej wygrywał gdyż Jack ledwo się trzymał na nogach. Skąd on wziął tyle siły aby go pokonać. Już po chwili blondyn leżał na ziemi. Nie ruszał się co wskazywało na to ze stracił przytomność. To wszystko dzieje się tak szybko że sama nie wiem do końca co tak naprawdę się dzieję. 

Harry chwile stał patrząc się jakby w ogóle  nie wiedział co robić ale szybko się otrząsnął i podszedł do mnie.
- Jess.- W moich oczach były łzy. Łzy bólu, smutku i upokorzenia. 
- Zabierz mnie stąd  - wyszeptałam i chciałam wstać ale przez liczne siniaki i rany nie dałam rady. Te stare rany które na nowo się pootwierały i nowe które mi zadał. Chłopak widząc to wziął mnie na ręce a ja jak to ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Słyszałam szybkie bicie jego serca i przyspieszony oddech gdy wyszliśmy na zewnątrz a ten zaczął biec przez las. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy i jak daleko jest mój dom ale on najwyraźniej dobrze się orientował w terenie. Nagłe szarpniecie spowodowało ze chłopak wypuścił mnie z rąk a ja upadłam na ziemię obijając się o wystające z ziemi patyki i kamienie. 
- Myśleliście ze ja się tak łatwo poddam?- Jego oczy wręcz płonęły  wściekłością . - O tuż pragnę was rozczarować bo ja się nigdy nie poddaje. 

KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz