Rozdział 7

5.2K 246 103
                                    

Przed 5:00 wysunęłam się z ramion Wellingera i po cichu ubrałam.

Na zewnątrz było jeszcze ciemno, dlatego w pokoju panował kompletny mrok.

Zanim wyszłam, podeszłam do łóżka i nakryłam chłopaka szczelniej kołdra. Wtulony w poduszkę wyglądał nadzwyczaj niewinnie.

Nie wiem czemu to zrobiłam... po prostu poczułam, że tak trzeba.
Nie wiem nawet czemu spałam przytulona do niego.

Co ja robię?

Spanikowana wzięłam swoją parę kluczy i wymknęłam się z pokoju, po drodze łapiąc mojego laptopa.

Kiedy zamknięciu drzwi, osunęłam się po ścianie na nogach, które zrobiły się miękkie jak z waty.

Jestem bezsilna. Co on ze mną robi?
Chciało mi się płakać, ale nie będę robiła z siebie ofiary losu.

Do treningu zostały jeszcze 3 godziny. W tym czasie postanowiłam pójść do lobby znajdującego się na parterze. Nie spotkałam nikogo po drodze, wiec zgaduje, że tylko ja wstaje o takich chorych godzinach.

Postanowiłam, że co jakiś czas napisze pewnego rodzaju sprawozdanie. Będę je wysyłała do centrali niemieckiego Eurosportu, no i przy okazji do pana Zimmermana.

Podczas każdego konkursu zrobię parę zdjęć, przeprowadzę kilka wywiadów... to zdecydowanie  dobry pomysł.

Kiedy miałam zabrać się za pisanie czułam pustkę w głowie.
Dosłownie.
Zawsze rzucałam się jak głupia na klawiaturę, z masa pomysłów w głowie a teraz...

„To ty jesteś najgorsza!"- słyszałam głos Andreasa w głowie.
To nie miało być tak. Nie spodziewałam się, że po bliższym kontakcie nawet go polubię. Może nie polubię, ale obdarzę go sympatią. Szkoda, że on tego nie odwzajemnia.

Zrobiło mi się wtedy szczerze przykro, kiedy powiedział mi to co o mnie myśli.
Zasłużyłam sobie.

Zamknęłam elektroniczne urządzenie z myślą, że teraz napewno nic nie napisze. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który wyciągnęłam z kieszeni-6:00. Teoretycznie mogę już iść na śniadanie.
Wolałabym najpierw odłożyć laptopa, ale nie chce konfrontacji z Wellingerem.

Weszłam na salę gdzie siedziało już pare osób. Z ulga stwierdziłam, że jedną z nich był Marcus.

- Hej!- usiadłam koło niego.

- Bianca! Jesteś gotowa na dzisiaj? Sądziłem, że tylko ja wstaje tak wcześnie- ugryzł tosta.

- Nie tylko ty- uśmiechnęłam się, tym samym nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak.

- Myślałem, że usiądziesz z Peterem- poruszył brwiami.

Rozejrzałam się i kolejny raz mogłam stwierdzić, że Słoweniec znajduje się tutaj, tak jak mówił Eisenbichler.

- Czemu miałabym z nim siadać? Proszę nie stwarzać tutaj jakichś tajnych konspiracji przeciw mnie- napiłam się kawy.

Zaśmiał się tylko w specyficzny dla siebie sposób.

- Pisałaś coś?- kiwnął głowa w stronę urządzenia, które położyłam koło siebie na stole.

- Chciałam, ale nie dałam rady. Kompletna pustka- zacisnęłam usta.

- To może ja ci opowiem coś ciekawego?- podniósł sportowa kurtkę, która spadła mu na ziemie.

- Prawdę powiedziawszy uratowałbyś mi tym tyłek, bo przydałoby się mieć coś w zapasie- westchnęłam szczęśliwa- i pierwszy raz zdarza mi się żeby ktoś prosił mnie o wywiad. Zawsze ja muszę to robić- zalogowałam się, po czym otworzyłam notatki.

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz