Rozdział 11

5.3K 218 63
                                    

Przez całą noc nie zmrużyłam oka.
Przed oczami miałam scenę jak się całujemy.
To zniszczyło wszystkie moje poprzednie przekonania i założenia.
Miałam się w nim nie zakochać, a teraz kiedy tylko o nim pomyśle, czuje stado motyli odbijających się o ścianki mojego żołądka.

Czy możliwym jest pokochanie osoby, której się nienawidziło przez większość swojego życia?

Wszystkie te rzeczy no i tajemnice przed Freitagiem, powoli mnie załamują.
Czuję, że sama przed sobą staczam się na dno.
Całując go zaprzeczyłam mojemu dawnemu, wewnętrznemu „ja".

Właśnie. Dawnemu.
Zmieniłam się przez te pare tygodni?
Nieświadomie, ale jednak muszę przyznać, że tak.

W końcu zbieram się na odwagę żeby podejść do lustra, umalować się i umyć zęby. Nie wyjdę z pokoju wyglądając jak ofiara klęski żywiołowej.

To co w nim zobaczyłam przestraszyło mnie.
Miałam wielkie wory pod oczami, skóra zrobiła się blada, popękały mi naczynka pod oczami...
Podobno podczas zakochania człowiek kwitnie.

Zakochania.

To słowo non stop chodzi mi po głowie.
Upominając się, że to byłoby niemożliwe, zajmuje się przygotowaniem do wyjścia.

Na śniadaniu spotykam mojego przyjaciela.
Oboje decydujemy się na gofry z sokiem pomarańczowym, po czym zajmujemy wolny stolik.

- Nie obraź się, ale wyglądasz marnie- przestudiował moja twarz i zaczął jeść.

Ja natomiast nie dałam rady nic przełknąć.

- Źle spałam- biorę szklankę do ręki.

- Pukałem wczoraj do ciebie, ale nie otwierałaś. Wyszłaś gdzieś?- w końcu przestał jeść widząc moja minę.

Zaczęłam się stresować.

- Zacząłeś hodować wąsy?!- wytrzeszczyłam oczy dopiero zauważając zarost.

- Tak... ale zmieniasz temat. Czemu nie odpowiesz?- zmarszczył brwi.

- Postarzają cie- szturchnęłam go żartobliwie w ramie.

- Ukrywasz coś przede mną?- jego mina była tak bolesna, że aż zakuło mnie serce.

- Richi, to nie tak...- schowałam głowę w rękach opartych na stole.

- A jak?- jego głos się zapadł.

- Nie chce żebyś źle o mnie myślał...- jęknęłam.

- Czy ja kiedykolwiek źle o tobie myślałem? Albo wyśmiałem? Czy nie pomogłem?

- Nie...- odpowiedziałam cicho.

- Więc...- wzrokiem wiercił we mnie dziurę.

- Możemy pogadać gdzie indziej?- rozejrzałam się widząc prawie wszystkie drużyny siedzące naokoło.

- Nie Bianca. Nie będziesz kręciła i odwlekała tej rozmowy.

- Nie kręcę! Źle się czuje!- kogo ja chce oszukać...

- Nie chcesz mi powiedzieć, to nie i tak już wszystko wiem- podsunął mi swój telefon pod nos.

Na głównej karcie był otworzony przegląd sportowy z ostatniego tygodnia.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby na głównej stronie nie widniało zdjęcie, na którym Andreas przytulał mnie podczas testowania samochodów i kolejne, gdy siedzieliśmy w restauracji.

- Kurwa- prawie krzyknęłam- skąd to masz?!- ręce trzęsły mi się jak głupiej.

Zabrał mi go sprzed nosa.

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz