Rozdział 26

4K 222 63
                                    

Bianca's pov:

Spanikowałam.
Zwyczajnie wczoraj spanikowałam, siedząc z nim na scenie.
Musiałam stamtąd wyjść, bo mogę się założyć o wszystko (nawet moja nerkę), że pocałowalibyśmy się.
Co nie zmienia faktu mojej miłości do niego.
Stałam pod skocznia w -15*C, grubo po północy z bijący sercem, oczekując na jego skok. Kiedy wszyscy już znali wynik, cieszyłam się bardziej, niż gdybym ja miała wygrać ten medal. Przysięgam.

Aktualnie siedzę z Marcusem w kawiarni, czekając na zamówiona kawę, która chłopcy chcą wypić jeszcze przed zawodami. Konkurs na dużej skoczni ma się odbyć... za dokładnie dwie godziny, dlatego trochę się śpieszymy. Nagle nasza rozmowę przerywa jakiś mężczyzna.

- Mogę zadać pani kilka pytań?- poklepał mnie po ramieniu.

- Umm... nie jestem sportowcem- odwróciłam się w jego stronę- Nie sadze żebym miała cokolwiek do powiedzenia- przymrużyłam oczy. Mój przyjaciel wydawał się być tak samo zdziwiony jak ja.

- Pani jest jedna z dziennikarek Eurosportu i dziewczyna Andreasa Wellingera!- zawołał kamerzystę i kazał wszystko mu kręcić nawet nie czekając na moja odpowiedz - czemu nie gratulowała pani swojemu chłopakowi wczorajszej wygranej?- podstawił mi mikrofon pod nos.

- Skąd pomysł, że tego nie zrobiłam?- podniosłam jedna brew, dziwiąc się poziomu jego pytania. Jestem ciekawa co ma jeszcze w zanadrzu...

- No... nikt tego nie widział- to nie jest argument. Co to ma być?- zerwaliście tak szybko?

- Przepraszam, ale nie sadze żeby ten wywiad miał jakikolwiek sens- pokręciłam głowa.

- Proszę odpowiadać- powiedział twardo, wręcz rozkazującym tonem.

- Jesteś głuchy?!- Marcus wstał z krzesełka- zostaw ja w spokoju- wyprosił obu spod naszego stolika- Co za debile- mruknął z powrotem siadając koło mnie- wszystko w porządku?

- Tak tak- odpowiedziałam cicho- Chyba naprawdę nie maja o kim kręcić materiałów- schowałam głowę w rękach leżących na stole nie odzywając się już do końca naszego wyczekiwania.

Po odebraniu zamówienia udaliśmy się z powrotem na skocznie.
Wszyscy byli nam bardzo wdzięczni za możliwość wypicia UWAGA -jeszcze cieplej kawy. Tak. Zdążyliśmy ja donieść tuż przed wystygnięciem.

Godzinę później każdy rozszedł się w swoją stronę żeby dokonać ostatecznych poprawek przy rozciąganiu, czy skorygowania stylu swojego skoku z trenerem.
Zdjęłam szalik z szyi wypatrując wszystkich przez okno kontenera, który został im przydzielony ma czas zawodów.

W pewnym momencie zauważyłam dziewczynę podchodząca do Andreasa. Ja ja skądś kojarzę... chyba jest biathlonistką. TAK. Pamietam jak wczoraj się do niego kleiła. Z tego co wiem to chyba ma chłopaka...

Powiedziała coś co go rozśmieszyło.

Poczułam fale gorąca przechodzącą przez moje ciało. Byłam wściekła. Już chciałam iść i wygarnąć co o niej myśle, ale przypomniałam sobie, że przecież nie jesteśmy razem. Nie mam prawa mieć do niego pretensji.
Czuję się kompletnie bezsilna. Jestem beznadziejna. Co mam zrobić? Zawsze wiedziałam...

Nawet przy dzisiejszym śniadaniu nie patrzył na mnie. Nie wymieniliśmy ani jednego zdania w ciągu całego dnia.

Usłyszałam głos Richarda zamykającego za sobą drzwi.

- Już skończyłeś?- zdziwiłam się, szybko powracając na swoje miejsce jakby nigdy nic. Błagam żeby nie widział tego jak wgapiałam się w okno.

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz