Rozdział 18

3.8K 210 38
                                    

Przekroczyłam próg salonu, stale trzymając chłopaka za rękę.
Wszyscy ucichli, a mama wyglądała jakby miała się rozpłakać.

Nie płacz, bo ja tez zaraz to zrobię...

- Andreas!- krzyknęła trochę za głośno- zapraszamy!- wstała żeby podbiec i go przytulić.

- Wesołych świat wszystkim!- uśmiechnął się promiennie i zajął miejsce przy stole, które mu koło siebie przygotowałam wcześniej, mając do ostatniej chwili nadzieje na cud.

Gabrielle wyglądała jakby miała spłonąć z zazdrości.

- Nie mówiłaś, że twój chłopak jest skoczkiem- popatrzyła w moja stronę.

- Z jakiej racji miałam ci o tym wspominać. Dla mnie jest moim chłopakiem. To, że jest sportowcem to rzecz drugorzędna- wywróciłam oczami wiedząc jak bardzo leci na pieniądze i sławę.

- Jak ci się znudzi...- wyłapała go wzrokiem. Rozmawiał z moimi rodzicami- to daj znać.

- Napewno- prychnęłam- lepiej pilnuj się swojego- odeszłam od niej nie mogąc wysłuchiwać tej głupoty.

Każdy zadawał Andreasowi masę pytań.
Dotyczących naszego związku i przede wszystkim zawodu, który wykonuje.

- To jak się poznaliście? Chodziliście chyba razem do szkoły tak?

- Tak babciu- przytaknęłam kobiecie.

- Miłość od pierwszego wejrzenia hmm?- napiła się.

- Wręcz przeciwnie- zaśmialiśmy się oboje.

Kiedy fala zainteresowania spadła do tego stopnia, że członkowie mojej rodziny zajęli się już pojedynczymi rozmowami, a nie przesłuchiwaniem go, mogłam w końcu mieć go tylko dla siebie.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś- złapałam go za rękę pod stołem.

- Byłbym frajerem gdybym pozwolił ci spędzić ten dzień samej.

- Rodzina ci puściła? Pewnie twoja mama nawet się oba nie nacieszyła- posmutniałam przypominając sobie nasza rozmowę przez telefon i to jak martwi się o syna.

- Było ciężko, ale zrozumiała- spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczami.

- Kocham twój dzisiejszy wygląd. Podniecasz mnie- sama nie wierze, że mówię takie rzeczy na głos.

- Woah Bianca- zaśmiał się- nie poznaje cie, oczywiście mówię to pozytywnie.

- Wybacz, ale taka prawda. Jesteś idealny. Na co dzień tez wyglądasz cudownie, ale przeszedłeś samego siebie.

- To ty jesteś piękna. Kiedy cie zobaczyłem zaniemówiłem. Jestem szczęściarzem- położył mi dłoń na kolanie, kręcąc na nim kółka palcami, przyprawiając mnie o dreszcze.

- Zostaniesz na noc?- przygryzłam dolna wargę.

- Jeśli będziesz chciała- uniósł brwi.

Uśmiechnęłam się tylko.
Jestem straszna szczęściara, że mam takiego chłopaka jak Andreas.
Naprawdę nie wiem czym sobie zasłużyłam na niego.
Nie wierze tez w to jak z nienawiści przeszliśmy w taka miłość.
Kocham moje życie.

Kiedy wieczorem wszyscy udali się do swoich domów, a babcia w końcu odkleiła się od Wellingera, udaliśmy się na górę.

- Mamo Andi zostanie na noc!- krzyknęłam w dół schodów.

- Jasne!- słyszałam jak z tata wstawia naczynia do zmywarki.

- Pierwszy raz tutaj jestem- usiadł na łóżko- czemu masz jednoosobowe?- zmarszczył brwi.

- To jest dwuosobowe- zaśmiałam się.

- Wydaje się być mniejsze- usprawiedliwił się.

- Przynajmniej będziemy bliżej siebie spać- mruknęłam.

- Otwórz w końcu prezent ode mnie- podniósł się, następnie podszedł do mnie wręczając mi pudełko.

- Tez coś dla ciebie mam- podeszłam do szafy wyciągając mu jego prezent.

- Nie trzeba było- westchnął.

- Chyba sobie żartujesz. Nie tylko ty umiesz robić niespodzianki... dobra otwieraj- strasznie się stresowałam moim prezentem dlatego poleciłam mu żeby otworzył swój jako pierwszy.

Wyglądał na bardzo zadowolonego że swoich nowych okularów przeciwsłonecznych, perfum i czapki.
Postanowiłam mu to kupić, ponieważ zawsze narzekał, że nie ma porządnych okularów i zawsze nosił moje.
Poza tym w okularach wyglądał cholernie podniecająco.

- W końcu nie fioletowa- założył na głowę bordowa czapkę z bąblem- dziękuje kochanie- cmoknął mnie w usta- otwieraj swój.

Odgarnęłam włosy na plecy, otwierając pudełeczko.
W środku był piękny pierścionek.
Zakryłam usta ręka.

- Andreas...

- Wesołych świat Bianca- popatrzył się w moje oczy- to nie jest jeszcze zaręczynowy ale...

- Jest piękny- przytuliłam go- dziękuje- założyłam na palec.

- Cieszę się, że ci się podoba...- objął mnie w pasie.

- W nagrodę dam ci jakaś koszulkę mojego taty do spania.

Poszliśmy do sypialni rodziców, gdzie z szafy wyciągnęłam szary t-shirt i podałam chłopakowi.

- Nie będzie zły?- ściągnął koszule i spodnie.

Obserwowałam go uważnie do ostatniej chwili kiedy znowu się ubrał. W bokserkach i koszulce taty nie wyglądał złe. Wręcz przeciwnie.

- Żartujesz sobie? Jesteś bohaterem narodowym, a twoje nogi są warte tysiące. Będzie prze szczęśliwy- zaśmiałam się.

Po przebraniu się, wspólnym umyciu zębów i rozścieleniu łóżka w końcu położyliśmy się spać.

- Myślisz, że dobrze pójdzie mi na Igrzyskach?

- Często o tym myślisz?- delikatnie objęłam jego twarz rękami. Szybko pocałował mnie w nos.

- Teraz to tylko o tym... No i tobie. Jesteście jedynymi rzeczami, które siedzą w mojej głowie.

- Jestem bardziej niż pewna, że to wygrasz- uśmiechnęłam się chociaż, zdaje sobie sprawę, że w ciemności było to mało widoczne.

- Kocham cie mała- przyciągnął mnie do siebie.

- Ja ciebie tez- zamknęłam oczy zasypiając otulona zapachem najlepszych perfum męskich na świecie.

***

Kochani z góry przepraszam za to, że rozdział nie jest dość długi i dobry 😕
Poza zaliczaniem wszystkiego po chorobie miałam dzisiaj pogrzeb mojej 97 letniej prababci dlatego dopiero wróciłam do domu
Mimo wszystko obiecuje, że postaram się pisać lepiej 💓
Nie wiem jak wam dziękować za wszystkie kochane komentarze i głosy 💞💞💞💞 jesteście najlepsi
Mam nadzieje że uda mi się do jutra napisać rozdział
No i dzisiaj Michael Hayboeck ma urodzinki!!! ❤️
Do następnego 😎

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz