Rozdział 40

2.7K 167 46
                                    

W trakcie rozdawania nagród za cały sezon narciarski podeszła do mnie Caren. Właśnie robiłam zdjęcia Richardowi. 2 miejsce w całym sezonie... to jaka jestem z niego dumna jest niewyobrażalne.

- Bianca, mam do ciebie prośbę- oparła się o barierkę, gdyż ze względu na moja prace, tylko ja posiadałam przepustkę żeby być aż tak blisko zwycięzców oraz całej drużyny.

- Mów, mów, cały czas cie słucham- patrzyłam w obiektyw aparatu, starając się zachować podzielną uwagę, mimo krzyków publiczności w tle.

- Zostałabyś... moja druhna honorowa. W sensie... ty jesteś bardzo zorganizowana i stanowcza. Pomogłabyś mi?- wyrzuciła z siebie wszystko tak szybko, że ułożenie sobie wszystkiego w głowie zajęło mi chwilkę.

- No pewnie- uśmiechnęłam się. Chce żeby w tym najważniejszym dniu nie miała żadnych wątpliwości.

- Na prawdę? Zrobiłabyś to?- podskoczyła z radości, po czym mnie przytuliła.

- Oczywiście. Czemu nie?- powróciłam do robienia zdjęć.

Po skończonej ceremonii, przyszedł czas na słynna, długowyczekiwaną imprezę. Kocham pomysł na organizacje. Każdy kraj robi stanowiska ze swoim narodowym jedzeniem. Na naszym postawiliśmy Wanka i Geigra. Wydawali kiełbasę z sałatka ziemniaczana. Jeden nalewał piwo, a drugi wziął się za jedzenie. Oboje byli ubrani w fartuszki z niemiecką flaga. Wyglądali tak uroczo, że aż zrobiłam im zdjęcie.

- Będę królową twojego instagrama?- Andreas wychylił się zza garnka.

- Jak zawsze- zaśmiałam się chowając telefon do kieszeni kurtki- Ale tym razem dzielisz sławę z Karlem. Musisz to przeżyć- złapałam talerzyk z sałatka.

- A kiełbasa?! A piwo!?- krzyknął za mną.

- Będę miała pretekst żeby do was wrócić!- odwróciłam się na pięcie i odeszłam z zamiarem poszukiwania Andiego. Tyle, że tego mojego. Chyba to czas żeby mu powiedzieć...

Jednak pierwsza osoba, na która trafiłam był Richard.

- Gratuluje!- rzuciłam się mu na szyje- Jestem z ciebie tak dumna... zreszta tak jak zawsze!

- Dziękuje- przytulił mnie.

- Tylko troszeczkę brakowało ci do Kamila. Planujesz to jakoś specjalnie uczcić?- puściłam go.

- Chyba dobre, długie wakacje- napił się piwa, które dostał na naszym stoisku- Idziesz ze mną do Austriaków? Podobno maja sznycle- zachęcająco uniósł brwi.

- Wiesz... zaraz do ciebie dołączę. Muszę najpierw znaleźć Andiego. Mam mu coś do powiedzenia.

- Coś się stało?- wyrzucił kubeczek do stojącego obok kosza.

- Nie, nie... nic strasznego. Spokojnie- przytuliłam go jeszcze raz, po czym odeszłam. Znalezienie go tutaj można porównać do szukaniu igły w stogu siana. Jest tutaj tyle osób...

Po kilkunastu minutach znalazłam go przy japońskim stoisku. Śmiał się ze stroju Markusa. Szczerze powiem, że mi się podoba. Jednak te bawarskie krótkie spodenki nie są najlepszym pomysłem na mróz, ale wyglada uroczo.

- Kochanie możemy porozmawiać?- starałam się odciągnąć jego uwagę od stroju Eisenbichlera. Dalej śmiał się jak nakręcone dziecko- Możesz chociaż raz mnie posłuchać?!- szturchnęłam jego ramie.

- Już, już- otarł łzy zewnętrzną strona dłoni.

Kiedy Markus robił sobie zdjęcia z Japończykami, blondyn dopiero ochłonął.

„OH, shut up Wellinger" - Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz