Mallory:
Gdy się obudziłam Michaela już nie było, a Elliot spał obok mnie cicho pochrapując, nie chcąc go zbudzić delikatnie wyplątałam dłoń z jego mocnego uścisku, po czym nakryłam go kołdrą i po cichu zeszłam na dół.
Smakowite zapachy poprowadziły mnie do kuchni gdzie Michael Santez stał przy kuchence i smażył jajecznicę, usiadłam na wysokim barowym krześle przy blacie i korzystając z tego, że nikogo z nami nie było zagaiłam:
-Wiesz, że jesteś pełen sprzeczności?- Na moje słowa beta drgnął jakby się przestraszył, po czym przekręcił kurek z gazem i odwrócił się do mnie dzierżąc patelnię:
-Ja? Niby, dlaczego?
-Jednego dnia mnie nienawidzisz, innego torturujesz a kolejnego jak gdyby nigdy nic zasypiasz wtulony we mnie.
-Nie przypominam sobie by ta ostatnia sytuacja miała kiedykolwiek miejsce.- Odparł próbując ukryć swoje speszenie.
-A wczoraj?- Zapytałam a Michael drgnął:
-Co wczoraj?
-Położyłeś się obok i przytuliłeś mnie.
-Nie spałaś?
-Nie.- Odpowiedziałam a Michael odwrócił się i zamilkł, po czym otwierając chlebak odpowiedział:
-Zajęliście moje łóżko, to gdzie miałem spać? Przecież nie na podłodze, położyłem się obok, to chyba żaden grzech?
-Przytuliłeś mnie.
-Coś ci się wydawało.
-Jak chcesz.-Odparłam.- Ale swoje wiem, i chciałabym kiedyś poznać przyczynę twojej zmienności nastrojów.
-Nie zawsze można mieć to, co się chce.
-Dopnę swego.- Odpowiedziałam, po czym szybkim ruchem zabrałam z blatu talerz, na który przed chwilą Michael nałożył porcję jajecznicy.
-Hej to moje!- Krzyknął próbując wyrwać mi talerz.
-O patrz, nie zauważyłam by talerz był gdzieś podpisany.- Zaśmiałam się wyrywając mu z ręki widelec.
-Jesteś okropna.- Stwierdził Michael krzywiąc się.
-Lubisz mnie.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Dlaczego kłamiesz?- Zapytałam zbijając go z tropu.
-A dlaczego ty myślisz, ze to robię?
-Tak mi się zdaje.- Odpowiedziałam, po czym zamyśliłam się.- Wiadomo coś o moich rodzicach?
-Nie, Erick próbuje uruchomić swoje kontakty by się coś dowiedzieć.
-Czyli co, musimy czekać?
-Tak.-Potwierdził.- Trzeba czekać, jedz.- Dodał wskazując na talerz.
-Powiesz mi kiedyś?
-Co?
-Pytam czy powiesz mi kiedyś, dlaczego taki jesteś?
-Powiem.- Odpowiedział stojąc tyłem do mnie, po czym nagle odwrócił się jakby chcąc coś dodać, ale przerwał nam dziecięcy krzyk.
Upuściłam widelec, który z hukiem opadł na talerz i spojrzałam na Michaela a następnie oboje rzuciliśmy się w kierunku schodów, po czym wpadliśmy do sypialni omiatając ją wzrokiem szukając potencjalnego zagrożenia.
Elliot siedział na łóżku zasłaniając rączkami uszy i krzyczał, po jego policzkach spływały wodospady łez, bez wahania podbiegłam i przytuliłam go mocno próbując uspokoić, gestem pokazałam Michaelowi by wyszedł jednak on pokręcił głową i uklęknął na podłodze obok łóżka:
-Jesteś Elliot, prawda?- Zapytał malca a on momentalnie znieruchomiał i popatrzył na niego lśniącymi od łez oczami.- Jestem Michael.- Dodał patrząc na Elliota, który wtulił się mocniej do mnie i małą piąstką ścisnął mój T-shirt, wciąż jednak pozostawał milczący.
-To Zygzak McQueen?- Zapytał wskazując na bluzkę mojego brata, na której miał nadruk ulubionej postaci. Elliot tylko spojrzał na niego, po czym na swoje ubranie i skinął nieśmiało głową.
-Ja to lubię Złomka.- Zagajał dalej Santez, patrzyłam na niego urzeczona, ignorując milczenie Elliota zaczął opowiadać o autach, widziałam jak powoli znika przerażenie w oczach mojego brata a pojawia się radość, mimo, że wciąż nie powiedział ani jednego słowa wydawał się być spokojniejszy, z zainteresowaniem przysłuchiwał się słowom Michaela a już po chwili siedział na jego kolanach i razem oglądali filmiki z ulubionego filmu.
Naszą sielankę przerwało ciche pukanie do drzwi, po czym otworzyły się i ujrzałam w nich Willa:
-Mall, możesz na chwilę?- Zapytał wskazując głowa korytarz za nim, posłałam pytające spojrzenie Michaelowi, który skinął lekko głową pokazując że mogę wyjść. Niepewnie wyszłam na korytarz cicho domykając drzwi za sobą:
-No co tam?- Zapytałam.
-Przemyślałaś moją ofertę?
-Którą?
-Wiesz którą.- Odparł sugestywnie a mnie olśniło.
-Aa, no tak. Nie, to nie jest dobry czas Will, nie mam teraz do tego głowy.
-A kiedy ją będziesz mieć?
-Will to nie jest teraz najważniejsze, teraz liczy się dla mnie tylko Elliot i to by dowiedzieć się co się stało z moimi rodzicami.
-Zostaw to wszystko, proszę pomyśl o sobie.- Odrzekł zbliżając się do mnie, po czym popchnął mnie na ścianę i zaczął obsypywać pocałunkami moją szyje.- Ucieknij ze mną. Proszę, nic cie tu nie trzyma. Po prostu odejdźmy stąd.
-Will, ja...
-Ekhem, ekhem.- Przerwał nam głos a Will odskoczył ode mnie jak oparzony, obok nas stał Erick North.- Nie chcę wam przeszkadzać, ale mam sprawę do Mallory.
-Tak?- Zapytałam próbując złapać oddech, czułam się zażenowana sytuacją, w jakiej przyłapał nas alfa.
-Udało nam się coś dowiedzieć.- Zaczął a ja zamarłam.- Skontaktowałem się z jedną z watah mieszkających w okolicy twojego domu rodzinnego, pojechali tam.
-Znaleźliście ich?- Zapytałam z nadzieją w głosie, a North pokręcił przecząco głową.
-Dom został doszczętnie spalony. Nic z niego nie zostało.
-A rodzice?- Zapytałam czując łzy zbierające się w moich oczach.
-Nie wiadomo, w domu znaleziono zwłoki dwóch osób, lecz nie ma pewności, do kogo należą. Nie nadają się do identyfikacji.- Odpowiedział alfa, a dla mnie czas stanął w miejscu.
Moje serce, które galopowało szaleńczym tempie zamarło, poczułam jak moje nogi uginają się, a ja pogrążyłam się w ciemności, ostatnie co udało mi się zapamiętać to Erick ratujący mnie przed spotkaniem z podłogą.
Odpłynęłam w jego ramionach.
Data opublikowania:
23 lutego 2018
CZYTASZ
Uratuj mnie
WerewolfMallory Stadfort jest uciekinierką. Zostawiła daleko w tyle rodzinę i najbliższych. Ukrywa się, posługuje fałszywymi tożsamościami, nigdzie nie zostaje dłużej niż tydzień. Drży na myśl, że ktoś odkryje jej tajemnice bo wie, że jej dar jest jej przek...