Mallory:
Dedukując po tym ile razy brzydal zmieniał ubranie liczyłam, że w zamknięciu przebywałam plus minus trzy dni. Nie był to przyjemny pobyt, jednak wiedziałam, że u Victora spotkałby mnie o wiele gorszy los.
W swoim życiu byłam przyzwyczajona do bólu, nie robił on na mnie wrażenia, a przynajmniej nie takie jak na innych. Wiele wycierpiałam w życiu i umiałam skupiać się już na innych rzeczach niż ból fizyczny. Nie panował nade mną, w tym starciu to ja byłam górą.
Jednak mimo wszystko słabłam. Moje ciało było wykończone, ledwo trzymałam głowę w pionie, a to że odmawiałam posiłków nie poprawiało mojego stanu. Czułam straszliwy głód ale uparcie odmawiałam posiłków. Nie chciałam zbędnie przedłużać swojej męki, chciałam by śmierć nadeszła szybko, liczyłam na nią.
Byłam już zbyt bardzo zmęczona życiem.
Dla mnie nie było ono sielanką i radością. Żyłam w bólu i strachu, zmuszona do ucieczki od rodziny nie miałam nawet swojego miejsca na świecie. Byłam cholernie zmęczona zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Siedząc samotnie w celi czułam jak powoli odpływam. Nawet myślenie stawało się męczące. W mojej głowie była po prostu ciemność, pustka. Bywały momenty, że czułam jakbym, dryfowała gdzieś daleko od ciała. To było zadziwiające, jak potrafi zadziałać umysł, by odciąć się od cierpienia ciała.
Niespodziewanie drzwi celi otworzyły się, a ja skupiłam się z całych sił i uniosłam lekko głowę, by sprawdzić, co tym razem szykuje dla mnie brzydal. Ze zdziwieniem zauważyłam, że w ręku dzierży niewielką parującą miskę:
-Musisz zacząć jeść księżniczko, nie pozwolę ci umrzeć, póki nie wyjawisz prawdy o sobie.
Powoli podszedł do mnie i przykucnął przy mnie po czym zbliżył łyżkę z naparem do moich ust. Naprawdę chciałam jeść, ślina wezbrała w moich ustach, a żołądek zacisnął się, boleśnie domagając się posiłku. Jednak nie zamierzałam przyjąć niczego od mojego oprawcy.
Widząc, że nie ustąpię, nagłym ruchem pociągnął mnie za włosy, zmuszając do otwarcia ust, po czym wlał mi do ust zawartość łyżki. Poczułam przyjemne ciepło, a tłusta ciecz obudziła moje kubki smakowe. Jednak nie mogłam odpuścić. Nim zdąrzyłam to przemyśleć wyplułam to co miałam w ustach na mężczyznę który znajdował się przede mną.
Jego twarz przeszedł grymas wściekłości.
Zerwał się na równe nogi i w ciągu ułamku sekundy rzucił we mnie miską, a jej gorąca zawartość znalazła się na moich rękach i nogach.
Poczułam pieczenie na skórze i mimowolnie syknęłam, patrząc z odrazą na brzydala.
-Skoro tak bardzo pragniesz zdechnąć to nie mam zamiaru ci w tym przeszkadzać. Obyś tu sczezła.
Po tych słowach podniósł z ziemi miskę i wyszedł, pozostawiając mnie samą.
Zaraz po jego wyjściu moja głowa zaczęła kiwać się na boki. Czułam, że chwila z brzydalem odebrała mi resztki sił, postanowiłam nie walczyć z ciemnością. Z ulgą zatopiłam się w jej ramionach
Erick:
Nigdy nie byłem oazą spokoju, ale to co się działo w ostatnich dniach doprowadzało mnie do szału. Dziewczyna której szukał Moulton znajdowała się w moich lochach, lecz nie chciała nic mówić. Nie wiedziałem nic, a Victor był co raz bliżej, jego ludzie zbliżali się do moich terenów. Najgorsze było w tym wszystkim to, że traciłem zdolność logicznego myślenia. Moje zmysły szalały, czułem zapach którego nikt nie czuł, a na dodatek odczuwałem zawroty głowy i dziwne drżenia mięśni. Jako wilkołak nigdy wcześniej nie miałem żadnych dolegliwości fizycznych, dlatego niepokoiło mnie to.
CZYTASZ
Uratuj mnie
WerewolfMallory Stadfort jest uciekinierką. Zostawiła daleko w tyle rodzinę i najbliższych. Ukrywa się, posługuje fałszywymi tożsamościami, nigdzie nie zostaje dłużej niż tydzień. Drży na myśl, że ktoś odkryje jej tajemnice bo wie, że jej dar jest jej przek...