40

15.7K 937 142
                                    

Dwa miesiące później.

Erick:

Od wyznania ojca minęło kilka tygodni, wciąż nie odnaleźliśmy Mallory, zupełnie tak jakby zapadła się pod ziemię, przeczesywaliśmy las wielokrotnie szukając jakichkolwiek śladów, niestety bezskutecznie, zapach dziewczyny urywał się przy przewróconym dębie.

Michael z nikim nie chciał rozmawiać, zamknął się w pokoju z Elliotem, który co noc budził się z krzykiem nawołując siostrę, jego stan wciąż nie był najlepszy, owszem odzywał się, ale jedyne, co powtarzał to imie siostry. Wszystkim krajało się serce na jego widok jednak nie byliśmy w stanie mu pomóc, jak wytłumaczyć dziecku, że straciło rodzinę i siostrę?

Nikt nie był w stanie mu tego powiedzieć, nikt z nas nie dopuszczał do siebie myśli, że Mallory może nie wrócić.

Przez pierwszy tydzień budziłem się cały obolały, miałem wrażenie, że ogień pali mnie od środka, to już nie były lekkie dreszcze, które czułem wcześniej, wiłem się z bólu na łóżku, nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy Michaela, gdy wbiegał do mnie do sypialni i widział mnie w takim stanie. Jego oczy wyrażały cierpienie, które znacznie przewyższało to fizyczne. Jednak od blisko miesiąca nie czułem nic, niepewnie spoglądaliśmy w przyszłość zdając sobie sprawę, że Stadfort może nie żyć.

Dusza bety cierpiała a ja nie wiedziałem, dlaczego, przecież nienawidził Mallory, od początku wściekał się na sam dźwięk jej imienia..

Nowa sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy była dziwna, wręcz nie komfortowa, wciąż nie oswoiłem się z myślą, że Michael jest moim bratem, tuż po rozmowie z ojcem przeprowadziliśmy własną, we dwóch, spróbowaliśmy na spokojnie się dogadać, obaj byliśmy bardzo porywczy i zrozumieliśmy swoje błędy, postanowiliśmy nie kłócić się o Mallory, zakopać dawne spory, bo teraz musieliśmy skupić się na odnalezieniu dziewczyny i nadchodzącej wojnie.

Mallory:

Nie znałam pory dnia, mój umysł dryfował, rzadko odzyskiwałam świadomość, odcięłam się całkowicie od swojego ciała, próbowałam utrzymać się na powierzchni, ale w końcu nadszedł moment, że ból był ponad moje siły.

Z każdą odmową gniew Victora rósł, co Anthony dobitnie mi pokazywał minuta po minucie, dzień po dniu, moje życie stało się nieustającą symfonią bólu.

Jak przez mgłę czułam kolejne uderzenia w twarz, wisiałam bezwiednie po raz kolejny przyszpilona do ściany, nie pragnęłam nic więcej poza śmiercią.

Momentami miałam zwidy, zdawało mi się, że widzę Michaela i areszt w sforze Ericka, cieszyłam się widząc te brązowe oczy i oszpeconą blizną twarz, wynurzałam się wtedy z odmętów świadomości, uśmiechałam majacząc, Santez utrzymywał mnie przy życiu.

Moja głowa była ciężka a każdy oddech płytki i świszczący, całe moje ciało było pokryte krwią, która spływała tworząc kałużę u mych stóp. Połamane żebra sprawiały ból a co dzień biczowane plecy paliły żywym ogniem:

-Pogódź się z tym szmato. Nie wyjdziesz stąd żywa.- Warczał Anthony, po czym przyłożył rozgrzany pogrzebacz do mojego uda. Krzyczałam, płakałam, chciałam wić się z bólu.- Ustąp nam a to się skończy, długo nie dasz tak rady.

-Nigdy.- Wycharczałam wypluwając krew z ust wprost na koszulę wilka.

-Dziwie się, że wciąż żyjesz, na miejscu Northa zabiłbym cię od razu.- Wyszeptał do mojego ucha a po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz.

-W takim razie napraw jego błąd, zabij mnie.

-Naprawdę myślisz, że jestem taki głupi ślicznotko?- Zapytał przejeżdżając palcem po mojej twarzy.- Ty chcesz umrzeć, a ja nie mam powodu by wyświadczać ci jakiekolwiek przysługi.

-Błagam.- Odparłam a w moich oczach pojawiły się łzy.- Ja już nie mam siły, nie chcę.

-Więc zgódź się nam pomóc, ulegnij.

-Nie jestem w stanie uchronić przed śmiercią, jemu nie da się pomóc.

-Ale można dać mu czas.

-Ten sukinsyn nie zasłużył na to by żyć.- Odpowiedziałam a Anthony uderzył mnie w twarz.

-Nie masz prawa osądzać go, jesteś tylko marionetką.

-I to powiedział pies na posyłki?- Wycedziłam i natychmiast tego pożałowałam, Anthony zadrżał z wściekłości, nim się obejrzałam zostałam po raz kolejny uderzona w twarz, cios za ciosem aż w końcu poczułam niewyobrażalny ból a chrzęst łamanej kości uświadomił mi, że mój nos został złamany.

Gdy mężczyzna zobaczył swoje dzieło uśmiechnął się szeroko, zaczął okładać moje ciało pięściami, poczułam jak pęka kolejne żebro, mój brzuch boleśnie pulsował, wyłam z bólu a Anthony napawał się tym, ponownie uniósł rozgrzany pogrzebacz i przytknął go do mojego brzucha, odór palonego ubrania i skóry wypełnił pomieszczenie. Nie miałam siły krzyczeć ponownie zaczęłam odpływać, moja głowa opadła bezwiednie a wilk zaśmiał się szyderczo, po czym odpiął moje kajdany a ja opadłam na podłogę:

-Do zobaczenia jutro ślicznotko, obyś zmieniła zdanie.- Wycedził, po czym opuścił celę.

Nie kontrolowałam swojego ciała, to było ponad moje siły, nie byłam w stanie myśleć ani oddychać, wtuliłam się do zimnej podłogi czekając na koniec.

W głowie miałam tylko Elliota i Michaela, zostawiłam ich, byłam taka sama jak każdy inny, dałam im nadzieję i pozostawiłam jak wcześniej rodzice, byłam potworem.

Wiłam się w konwulsjach, a ciepło wypełniało mnie, to było dziwne, nieznane, dotychczas w celi było przeraźliwie zimno, czułam porywisty wiatr na skórze, a teraz miałam wrażenie, że wygrzewam się w ciepłym słońcu, przestałam odpływać.

Moje zmysły wyostrzały się a ból odpływał.

Byłam zdezorientowana nagłym przypływem sił. Z każdą chwilą czułam się, co raz lepiej, ból ustępował błogości i spokojowi.

Nie wiem ile to trwało nim uniosłam się i oparłam plecami o ścianę, poczułam chrzęst kości a mój nos i żebra chrupnęły, zawyłam z bólu, który niemal natychmiast odpłynął.

Spojrzałam na swoje ręce, siniaki znikały na moich oczach, zdezorientowana uniosłam koszulkę szukając na brzuchu oparzenia jednak nie znalazłam go.

To nie możliwe.

Eventiris nie leczą się, nie z takich ran.

Więc jak to możliwe?

Zupełnie jakby był ze mną ktoś, kto czerpał moją moc do uzdrowienia siebie a przy okazji i mnie.

Moje myśli galopowały w szaleńczym tempie, gorączkowo szukałam rozwiązania, lecz nie znajdywałam go.

Gdy w końcu chciałam się poddać w mojej głowie zakiełkował pomysł.

Odruchowo przyłożyłam dłoń do brzucha.

O nie.

To niemożliwe.

Data opublikowania:
9 marca 2018

Uratuj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz