Rozdział 3

258 12 0
                                    

Rozdział 3
Ufasz mu
Pov. Shemin
Zdziwiło mnie to. Wódz jeszcze nigdy nie zaufał mi na tyle, żeby wypuścić mnie samą. Chcąc się upewnić zadałam jedno pytanie:
-Czy jadę sama?
Wystarczyła sekunda by rozwiać moje nadzieję.
-Nie, ale jedzie z tobą ktoś kogo dobrze znasz i ufasz mu.
Natychmiast pomyślałam o Aronie i od razu skarciła się w myślach, przecież, wódz nie sprowadzi tu swojego wroga.
-A, z kim panie?-spytałam, jeśli nie miałam misji potrafiłam być strasznie nie cierpliwa.  
-Z mym synem, Kajetanem.
W tej chwili rozległ się głos z kąta namiotu.
-Szkoda, że nie raczyłeś mnie o tym poinformować ojcze-stwierdził ozięble chłopak.
-Ani ty, ani Shemin nie macie tu nic do gadanie, to ja ty żądze i macie się mnie słuchać. Czy to zrozumiałe?
-Tak, jest.
-A dla ciebie synu?
-Jak słońce-stwierdził opryskliwie Kajtek, a ja się musiałam powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Ten chłopak zawsze chce dowalić swojemu ojcu.
-Dobrze, teraz już idźcie, mam ciekawsze zajęcia niż słuchanie was.
Razem z Kajtkiem wyszliśmy z namiotu i poszliśmy do kuchni, dopiero tam się wyluzowaliśmy, a brunet wybuchnął śmiechem. Patrzyłam na niego jak na wariata nic nie rozumiejąc. Ale nigdy rozumem nie grzeszyłam pomyślałam.
-To co znasz jakieś szczegóły?-spytałam Kajtka.
Ten w końcu się opanowała i pokiwał głową.
-Nie, też się dopiero dowiedziałem, ale dam se głowę uciąć, że nie długo dostaniemy instrukcje.
Nagle pojawił się obok nas potwór, chłopak prawie podskoczył, a ja siedziałam cicho. Nie chciałam mu robić przykrości mówiąc, że słyszałam jak szedł. W tym czasie Hirl-Lan dał Kajetanowi list i odszedł. Chłopak otworzył go i zaczął czytać zupełnie o mnie zapominając. Chrząknęłam, a ten łaskawi poniósł wzrok.
-A tak-mruknął-więc tu jest napisane, że mamy się udać do lenna Macindaw w celu spotkania się z tamtejszym panem, czy kimś takim Kerenem. Ten cały Keren ma podpisać sojusz ze skotami, a my mamy brać w tym udział i zagarnąć część łupów tego chłopa.
-Czyli to co zwykle-podsumowałam, wódz nigdy nie umiał pracować w duecie.
Zawsze, albo okradał drugą osobę, albo po prostu zabijał. Tym razem też, no cóż.
-Sam bym tego lepiej nie ujął.

Głupi Kajtek :-) On jest taki dziwny, że sama nie wiem co mnie trafiło, że go stworzyłam... A już wiem, bawiłam się z przyjaciółkami i walnęłam się o tubkę z pomarańczową farbą, bez komentarza.

NightFuryn

Zwiadowcy-Dziewczyna wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz