Witajcie w Hawkins, małym miasteczku w stanie Indiana.
Jestem Victoria i chce wam opowiedzieć o tym co przydarzyło się mi i moim przyjaciołom.6 Listopada 1983
- No to co to jest?- Zapytałam wpatrując się w przyjaciela.
- To napewno Demogorgon!- Wypalił Dustin.
- Nie, to nie jest żaden Demogorgon!- Krzyknął Lucas uderzając pięścią w stół.
- Bum! Bum! To Demogorgon!- Wrzasnął Mike stawiając na planszy figurkę potwora.
- No to po nas- Wtrącił Dustin.
- Will zrób coś!- Poganiałam przyjaciela.
- Zaklęcie obronne!- Wtrącił Dustin.
- Nie bądź baba Will, dobij go kulami ognia!- Przekrzykiwał nas Lucas.
- Stop! Ja to załatwię- Powiedziałam spokojnym głosem i z uśmiechem na twarzy.
- No i co teraz?- Zapytałam po chwili wpatrując się w Mike'a.
- Po prostu rzuć tymi pieprzonymi kostkami- Warknął Mike mierząc mnie wściekłym wzrokiem.
- Dobrze spokojnie- Stwierdziłam podnosząc ręce w geście obronnym.
- I tak już wygrałam, więc możemy chować plansze- Dodałam po chwili z aroganckim uśmieszkiem, tak bardzo lubiłam denerwować Mike'a.
Po chwili jednak, rzuciłam kośćmi, które poturlały się gdzieś pod schody.
Mike, Lucas, Will i Dustin rzucili się w poszukiwaniu ich.
- Gdzie one do cholery są- Powiedział Lucas klęcząc na podłodze.
- Trzynaście? Wyrzuciła trzynaście?!- Dopytywał Dustin kręcąc się w kółko.
- Mam je! Cholera, wyrzuciła trzynaście, znowu wygrała!- Krzyknął Will i zaśmiał się uroczo.
Will Byers, znamy się od przedszkola w sumie tak jak z Mike'em. Nie miałam pojęcia, że uratowanie ich przed Troy'em, który rzucał w nich kamieniami zapoczątkuje przyjaźń.
Jednak z Willem jest inaczej, to coś więcej niż przyjaźń. Czuje do niego coś innego niż do reszty przyjaciół.
Uwielbiałam w nim wszystko, głos, uśmiech, oczy. Jednak nigdy mu tego nie wyjawiłam, bo byłam pewna, że on tego nie czuje.
- Mike, kończcie już, jest po dziesiątej a jutro szkoła- Zawołała mama Mike'a wchodząc do piwnicy.
- Jeszcze dwadzieścia minut mamo, błagam!- Wymamrotał Mike.
- Kochanie, gracie już od dziesięciu godzin- Stwierdziła pani Wheeler zerkając na mnie i pozostałych.
- Po drugie Will, twoja mama dzwoniła i prosiła, żebyś też już wracał- Powiedziała kobieta i wyszła.
Wyszliśmy wszyscy przed dom, żegnając się tak jak byśmy się nie mieli już nigdy zobaczyć.
- Dustin, przegrałeś zakład, wygrałam twój kolejny komiks- Stwierdziłam klepiąc chłopaka po ramieniu.
- No nie! Nie dostaniesz ani jednego komiksu więcej- Oburzył się Dustin.
- Dobra nerdy, ja lecę widzimy się jutro w szkole- Powiedziałam przytulając każdego z nich.
- Odprowadzić cię? No wiesz jest już ciemno a ty jesteś dziewczyną- Wypalił Will a ja wydałam z siebie tylko cichutki szept.
- Nie trzeba, poradzę sobie- Uśmiechnęłam się i ruszyłam w ciemną stronę lasu, na skróty szybciej bede w domu.*Will*
- Mike?- Zapytałem siadając na rower.
- No?
- Victoria wcale nie wygrała, wyrzuciła siódemkę,ale tak bardzo się ucieszyła kiedy myślała, że jej się udało- Wyjaśniłem.
- Will my dobrze wiemy, że na nią lecisz, ale tak nie można to jest po prostu kantowanie!- Oburzył się Lucas.
- Lece chłopki, widzimy się jutro- Pomachałem w stronę przyjaciół i odjechałem.
YOU ARE READING
Friends don't lie | Stranger Things
FanfictionCzęść pierwsza- Główni bohaterowie mają 13 lat, w części 2 mają 14! Występują przekleństwa i sceny „zbliżeń"